Relacja z Festiwalu Transvizualia 2007

Dzień trzeci: Antistatic Family, Skinny Patrini, Chicks On Speed

Relacja z Festiwalu Transvizualia 2007 - Dzień trzeci:
Antistatic Family, Skinny Patrini, Chicks On Speed 3

To nie był koncert. To nie był tylko koncert. Artystki z Chicks On Speed pokazały, jak groźną broń przeciwko systemowi można sporządzić z muzyki, radykalnych poglądów i poczucia humoru.

Trzeci dzień gdyńskiego festiwalu Transvizualia rozpoczął skromny występ grupy Antistatic Family. Pod względem muzycznym jej członkowie przygotowali propozycję o raczej klubowym charakterze – było to granie z bardzo wyrazistym, tanecznym rytmem, urozmaicone fragmentami nadającymi mu nieco mroczny klimat. W tworzeniu atmosfery tajemniczości i lekko ponurego nastroju znakomicie pomagały wizualizacje, w których archiwalne obrazy dziwnych urządzeń elektronicznych, nieznanego przeznaczenia, przeplatane były ujęciami zarejestrowanymi podczas seansów akupunktury. Choć w całości widowisko to nie było to może porażające, ale z pewnością mogło robić spore wrażenie.

Z dużo większym zainteresowaniem publiczności spotkał się znacznie przystępniejszy występ trójmiejskiej formacji Skinny Patrini. Duet składający się z wokalistki i specjalisty od generowanych elektronicznie dźwięków, wypada coraz lepiej na każdym kolejnym koncercie. Przebojowe, wręcz wpadające w ucho kompozycje, utrzymane dość konsekwentnie w konwencji mrocznego elektro, na koncercie sprawdzają się znakomicie. Dodatkowym elementem świetnie wpływającym na pozytywny odbiór propozycji tej grupy jest erotyczna, a jednocześnie niejako dekadencka atmosfera jej występów. Anna Patrini, wokalistka tej formacji, już podczas drugiego utworu chętnie zrzuciła z siebie bluzkę, do końca koncertu pozostając w samym staniku i ciemnej spódnicy. Ale nie tylko na to warto było zwrócić uwagę: Patrini to bowiem coraz bardziej wyrazista artystka – nie dość, że posługuje się brzmiącym iście operowo głosem, na dodatek przez cały koncert pozostaje w ciągłym ruchu. To przyjmuje erotyczne pozy, to z kolei udaje wojskowy marsz, to skacze niby mała dziewczynka, bawiąca się skakanką, to zaś pokazuje pazury niczym doprowadzający mężczyzn do szaleństwa wamp. Na dodatek artyści w zabawny sposób domagali się aplauzu ze strony publiczności – w pewnym momencie Patrini położyła się na scenie udając, że zasypia, jej partner z zespołu, namawiał widzów do obudzenia jej oklaskami. Duet zebrał ich sporo, bo i zdecydowanie na to zasłużył.

Jednak tak naprawdę wszyscy czekali na gwiazdę wieczoru. I było warto. To, co zaprezentowały tego wieczoru panie z formacji Chicks On Speed przeszło wszelkie oczekiwania. Przy czym samej muzyki było w tym występie właściwie najmniej. Nie zabrakło za to elementów politycznego kabaretu, happeningu i artystycznej prowokacji. Artystki przez cały koncert pokazywały zapisy wideo swoich wcześniejszych akcji artystycznych, np. oglądania nowoczesnej sztuki w salach muzealnych, po których spacerowały całkiem nago. Albo klepania się gołych pupach, tworzącego podkład rytmiczny do jednej z piosenek. Jednym z najbardziej zadziwiających fragmentów tego koncertu był utwór zagrany w całości na instrumentach wykonanych z… przedmiotów kojarzących się raczej z modą niż muzyką: rytm podawały maszyna do szycia i podłączone do wzmacniacza nożyce krawieckie, a gitarowe struny naciągnięte były na… but na wysokim obcasie.

Artystki nie przestawały zarzucać widzów swoimi radykalnymi deklaracjami o charakterze politycznym, społecznym czy artystycznym, ale udawało im się to robić beż żadnego zadęcia i patosu. Wręcz przeciwnie – ich głównym narzędziem było poczucie humoru. Choćby wtedy, gdy komentując polskie wybory, które rozpoczynały się kilka godzin po ich koncercie, namawiały raczej do wyboru jakiegoś napoju zamiast polityków. Swoją drogą – z puszek produkowanych przez jednego ze sponsorów festiwalu, stojących na scenie w świecącej lodówce, skrzętnie usuwały rozpuszczalnikiem logo i inne znaki towarowe.

To wszystko dawało do myślenia, ale nie zmuszało do przyjęcia jakichś poglądów, zadawało pytania, ale nie dawało jasnych odpowiedzi, podważało przekonanie, że rzeczywistość jest dobrze zorganizowana i wszystko działa w niej bez zarzutu. Jeśli ktoś po wyjściu z tego niezwykłego występu nie nabrał co do tego wątpliwości musiał chyba nieuważnie słuchać i oglądać tego, co miały do przekazania artystki z grupy Chicks On Speed. Ich występ, zgodnie z przewidywaniami, okazał się jednym z najmocniejszych momentów tegorocznej edycji festiwalu Transvizualia.

Przemek Gulda (28 października 2007)

Relacja z Festiwalu Transvizualia 2007:

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także