Najlepsze płyty roku 2006
Podsumowanie czytelników
1. The Car Is On Fire - Lake & Flames
„I tu także obyło się bez niespodzianki. Jak się nagrywa LP na światowym poziomie, to tylko można życzyć kariery za granicą, zwłaszcza, że w Polsce miną lata świetlne nim taka (dobra, wysmakowana) muzyka zacznie być popularna. Niestety. Na szczęście chłopaki znaleźli swoją niszę, a i większe media stoją za nimi murem. W państwie Mandaryny i innych zgniłych owoców, to cud.” (Lukas)
„Zapomnijcie o ich zadziornym, punkowym debiucie. Wyrażę to precyzyjniej: mniej gitar, a w zamian cała kolekcja muzycznych instrumentów (dęciaki, saksofony, a nawet banjo). Obok żywiołowych, rockowych kawałków znalazło się miejsce dla onirycznych ballad ozdobionych pięknymi skrzypcowymi partiami. Dzięki perfekcyjnej produkcji utwory są spójne, wyważone. Pełen profesjonalizm. Oto longplay, który wytycza nowe ścieżki na polskiej scenie muzycznej.” (Mateusz)
2. Belle & Sebastian - The Life Pursuit
„Nie mogło być inaczej. Żadnej płyty nie poznałem tak „wzdłuż i wszerz”, jak kolejnego dzieła ekipy Murdocha. Słuchałem, wgryzałem się w niebanalne i nie łatwe do zrozumienia liryki, pisałem po angielsku recenzję. Poza osobistą sympatią, to przede wszystkim fantastyczny album, gdzie melodia i słowo pełni nierozerwalną całość. Poznawanie tylko jednego z tych dwóch elementów obniża wartość „The Life Pursuit” o połowę.” (Lukas)
„Moje pierwsze skojarzenie z hasłem indie pop to B&S. Nagrywając „Life Pursuit” udowodnili, że mają wciąż wiele nowych pomysłów, brzmią nadzwyczaj świeżo i mają niespożyte pokłady energii. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo nie spodziewałem się aż tak dobrej produkcji!” (Mateusz)
3. Thom Yorke - Eraser
4. Guillemots - Through The Windowpane
„Przyjemny pop oscylujący na granicy kiczu i absurdu. Oryginalne połączenie instrumentalnego potencjału z chwytliwymi melodiami. Od smutnego „Little Bear” aż po majestatyczne „Sao Paulo” mamy do czynienia z albumem wypełnionym nastrojowymi brzmieniami, przełamującym pewne muzyczne konwencje. Od dawna nie słyszałem albumu, który napawałby mnie taką radością i optymizmem. Piękny debiut. Moje osobiste odkrycie roku 2006.” (Mateusz)
„Debiut zniewalający, pełen baśniowych i krystalicznych dźwięków.” (Leszcz)
5. Pustki - Do Mi No
„Kolejne pozytywne zaskoczenie w rodzimej muzyce. Inteligentny rock z Polski? Ależ owszem, czemu nie. Rewelacyjne teksty, potrójny wokal plus szczypta klasycznych instrumentów (ach te trąbki!). Mamy swoich Belle & Sebastian. Muzyka Ściany Wschodniej!” (Mateusz)
6. Junior Boys - So This Is Goodbye
„Kanadyjskie produkty posiadają gwarancję dobrej jakości. Oto kolejny produkt najwyższej jakości, którym zostaliśmy obdarowani. Zdecydowanie najlepszy elektroniczny album 2006. Zdeklasowali wszystkich rywali, nagrywając materiał o wiele bardziej przystępny aniżeli na „Last Exit”, bardziej popowy, chwytliwy i ciągle świeży. Nie wiem czy taki był ich zamiar, ale muszę przyznać, że udało im się, stworzyli kolejną nastrojową perełkę. „In The Morning” w ścisłej czołówce moich zeszłorocznych singli.” (Mateusz)
7. Hot Chip - The Warning
„Czyżby największy hype 2006? Nie będę się już podniecał, tak jak to czyniłem kilka miesięcy temu, gdy tylko poznałem „The Warning”. Jakie to jest? Przyjemne, łatwo wpada w ucho, nóżka sama tupie, ciało chce się pogibać. Nie zabrakło jednak poważniejszego oblicza elektroniki, ale również na tym polu panowie z Hot Chip doskonale sobie radzą. Szalejące bity pod melodyjne kawałki. Czego chcieć więcej? The joy of repetition really is in me!” (Mateusz)
8. Yeah Yeah Yeahs - Show Your Bones
„To nie miało prawa się udać. Nachalna admiracja ze strony pism typu New Musical Express przy jednoczesnej słabiźnie debiutu dawała do myślenia. Wyszedł drugi album i co? Peany ze strony wyżej wymienionych, ale i kręgów alternatywnych (tzn. nie Arctic Monkeys, a Built To Spill, nie Razorlight, a Pavement), powszechne uwielbienie. Udało się.” (Lukas)
„Karen zastąpiła wrzaski i krzyki ładnym wokalem. Zinner zaczął nieco lżej łoić na gitarze, a Chasey dalej wymiata na perkusji. Żwawy, skoczny i energiczny album z Nowego Jorku, Zdecydowanie lepszy od debiutu.” (Mateusz)
9. TV On The Radio - Return To Cookie Mountain
„I’m gonna teach you tricks that will blow your mongrel mind!
Nikt jeszcze w ten sposób nie łączył indie rocka z rdzenną „czarną muzyką”. Nowojorczycy nagrywając ten album przełamują pewne konwenanse, zręcznie wplatając elementy gospel, bluesa i soulu w swoje kompozycje. Zeszłoroczny album to przede wszystkim zbiór świeżych, przemyślanych kawałków, które porażają swym potencjałem. Bang, bang! Dostajemy coś, czego nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, materiał pełen nowatorskich pomysłów, który naprawdę zaskakuje i cieszy. Powiew świeżości pośród całej wtórności i zapożyczeń, z którymi nagminnie spotykamy się w muzyce współczesnej.” (Mateusz)
10. Band Of Horses - Everything All The Time
11. Joanna Newsom - Ys
„Płyta którą pokochałam od pierwszego przesłuchania. Prawdopodobnie kochałam ją zanim uslyszałam, bo jak mogłabym podejść inaczej do albumu siostry bliźniaczki, dzięki której spełniają się moje marzenia o grze na harfie. Chyba jedyny album z długimi utworami, który naprawdę lubię. Moment : you came and lay a cold compres upon the mess im in.” (Czerwina)
12. Sonic Youth - Rather Ripped
13. Ścianka - Pan Planeta
14. The Flaming Lips - At War With The Mystics
„Nigdy nie byłem fanem The Flaming Lips. Nie rozumiałem głębi ich dzieł. I zawsze się zastanawiałem "nad czym, do cholery, oni wszyscy się tak zachwycają". A w tym roku przyszło "At War With The Mystics". I przepadłem. Ten krążek ma coś bardzo specyficznego, coś, co w dzisiejszej muzyce gitarowej potrafi wykreować bardzo niewielu - jedyny w swoim rodzaju urok.” (Jacek Szczerbiński)
15. The Decemberists - The Crane Wife
16. Yo La Tengo - I Am Not Afraid Of You And I Will Beat Your Ass
„Oj mocno skopali mój tyłek. Undergroundowa legenda indie rocka w życiowej formie. W zeszłym roku udowodnili, że nie można ich niedoceniać. Nagrali album, który jest prawdziwym ukoronowaniem ich ponad 20-letniej twórczości. Urzekła mnie ta mieszanka gatunków, ale przede wszystkim zaskoczyła mnie energia wciąż drzemiąca w YLT. Niech się wstydzą Ci, co myśleli, że trio z Hoboken nie ma już nic do powiedzenia. Otóż pragnę Was wyprowadzić z błędu i radośnie zakomunikować, że YLT zamierza skopać Wam tyłki, jeżeli szybko nie zmienicie zdania. Ten album jest jak lustro, które odbija wszelkie inspiracje, eksperymenty, style reprezentowane przez YLT na przestrzeni lat. Hobokeńczycy porazili mnie różnorodnością gatunków zamieszczonych na albumie, tworząc szczegółowy przekrój przez długoletnią karierę zespołu. Kwintesencja uchwycona.” (Mateusz)
17. The Twilight Singers - Powder Burns
18. Morrissey - Ringleader Of The Tormentors
19. Arctic Monkeys - Whatever People Say I Am, That's What I'm Not
„Szkoda, gdyby to było "ich demo 2005" byli by na liście o kilka miejsc wyżej. Pomysłowe przebojowe granie” (Osy)
20. I'm From Barcelona - Let Me Introduce My Friends
21. The Knife – Silent Shout
22. LCD Soundsystem - 45:33
23. Jarvis – Jarvis
24. Destroyer – Destroyer’s Rubies
25. Peter Bjorn And John - Writer's Block
26. The Raconteurs – Broken Boy Soldiers
27. The Format - Dog Problems
28. Mogwai - Mr. Beast
29. Muse – Black Holes & Revelations
30. CSS - Cansei de Ser Sexy