Przegląd piosenki wakacyjnej

Płyta 1

Obrazek pozycja 1. Teenage Fanclub - Alcoholiday

1. Teenage Fanclub - Alcoholiday

"Alcoholiday" to creme de la creme twórczości Teenage Fanclub. To refleksyjny, momentami dość ironiczny pop o niepewności i zagubieniu. Zagubieniu na spacerze w strugach deszczu, zagubieniu na spacerze przez gąszcz podejmowanych codziennie decyzji. Nikt nie powiedział, że w wakacje zawsze musi świecic słońce. Listen, ever get a feeling when you're taken by the hand/ And led a course you can't command? - pyta Norman Blake, snując szereg mętnych przypuszczeń i budując z każdym wersem nowe wątpliwości. Alkoholowe wakacje? Czemu nie? Posłuchajmy "Alcoholiday", delektując się odrobiną swojego ulubionego trunku. Połączenie fascynujących wrażeń muzycznych z doznaniami organoleptycznymi będzie na pewno niezapomnianym przeżyciem. (łj)

Obrazek pozycja 2. Ash - Petrol

2. Ash - Petrol

Gdyby mitologiczny bóg słońca Helios założył zespół, powiedzmy z Dedalem na bębnach i Ikarem na basie, jest duża szansa, że staliby się pozycją obowiązkową przeglądu letnich piosenek Screenagers. Ów mitologiczny band miałby wszystko co potrzeba: sprawne rzemiosło Dedala, młodzieńcze zatracenie Ikara oraz słoneczny songwriting Heliosa. Dylematem byłby jedynie wybór najbardziej odpowiedniego fragmentu ich twórczości: antyczno-garażowego, czy też bardziej wykalkulowanego, z Wenus w składzie. O co chodzi? O drugi singiel grupy Ash sprzed jedenastu lat. Tak jak przebiśniegi zwiastują nadejście wiosny, a pożółkłe liście zapowiadają jesień, tak samo w pierwszy dzień lata wszystkie stacje radiowe powinny grać Ash. (tt)

Obrazek pozycja 3. The Four Tops - Reach Out (I'll Be There)

3. The Four Tops - Reach Out (I'll Be There)

Ujęcie pierwsze: Nowy Meksyk, żar z nieba, w tle flet. Ujęcie drugie: niezmącony spokój przerywa czterech czarnych, ale tylko jeden z nich tu jest królem. Levi Stubbs rusza się jak czarna mamba, na zmianę to przykładając mikrofon do ust, to niedbale odkładając. Z pasją godną prawdziwego kochanka, zdolnego dać swojej bejbe wszystko co zechce, recytuje dobitne prawdy przeszyte seksualnością: And your life is filled with confusion/ And happiness is just an illusion/ And your world around is tumblin' down/ Darling, reach out/ Reach out, for me. Spod pióra tria Holland-Dozier-Holland, piszącego dla legendarnej wytwórni Motown nie wyszedł chyba bardziej gorący i zadziorny kawałek. Jeżeli nie znacie tych 178 sekund (choć nie wierzę, chyba każdy słyszał kiedyś tę piosenkę) to lato jest idealnym czasem aby je poznać, bowiem bez żadnej przesady mówimy o jednym z najbardziej dosłownych przykładów, że lata sześćdziesiąte były prawdziwą epoką singli. (jr)

Obrazek pozycja 4. Lush - 500 (Shake Baby Shake)

4. Lush - 500 (Shake Baby Shake)

Lush, jak na typowy wybitnie singlowy zespół przystało, tworzył głównie lekkie, sympatyczne, chwytliwe kawałki. Nie inaczej jest w przypadku "500 (Shake Baby Shake)" - kapitalnym tle na letnie, orzeźwiające spacery. Przy tym utworze można radośnie rozbujać niektóre części ciała, zawadiacko się uśmiechać i zapomnieć o wszystkich troskach i problemach (bo nad nami dodatkowo tak pięknie świeci słońce!). Niezobowiązująca melodyka i wakacyjny tekst sprzyjają synchronizacji żwawych ruchów z rytmem piosenki o każdej porze dnia. Zaleca się ich wykonywanie szczególnie pod delikatny, letni wiaterek. A zatem shake baby shake! (kw)

Obrazek pozycja 5. Ramones - I Wanna Be Sedated

5. Ramones - I Wanna Be Sedated

Cóż takiego nadzwyczajnego jest w utworze "I Wanna Be Sedated"? Zastanówmy się chwilę - szablonowa, niemal podręcznikowa sekcja rytmiczna, melodia oparta na dwóch akordach, solówka zagrana na jednym dźwięku... Ramones brzmią tutaj jak pierwszy z brzegu punkowy zespół z końca lat siedemdziesiątych, rozgrzewający się w swoim garażu. Cały urok polega jednak na tym, że oni byli pierwsi. To za ich sprawą fala wesołych, skocznych i bardzo prostych piosenek zalała cały świat. "I Wanna Be Sedated" to swoisty manifest filozofii krótkich i szybkich utworów pozbawionych właściwie przekazu, za to naładowanych pozytywną energią. Takich, przy których nogi odmawiają posłuszeństwa i pomimo zmęczenia letnim upałem, każą nam w rytm melodii poskakać przez trzy minuty na parkiecie. Radośnie i beztrosko. Gwarantuję też, że kończące utwór pa pa pa-pa, pa-pa pa pa-pa długo będzie wam chodzić po głowie. (pn)

Obrazek pozycja 6. The Flaming Lips - She Don't Use Jelly

6. The Flaming Lips - She Don't Use Jelly

"She Don't Use Jelly", czyli jeden z najbardziej znanych utworów w historii dokonań Flaming Lips, to stuprocentowy popowy kawałek. Trwający nieco ponad 3 minuty, oparty na zasadzie zwrotka-refren oraz na nie pozbawionym poczucia humoru tekście, przy odrobinie szczęścia mógłby zdominować niejedną wakacyjną prywatkę. Tak jak większość kompozycji pochodzących z "Transmissions From The Satellite Heart", "She Dont't Use Jelly" naznaczona jest rockowym pazurem, który w pełni objawia swoje oblicze w refrenie. Hałaśliwe gitary, wraz z zdecydowanie przebojową linią melodyczną, sprawiają, że stwierdzenie mówiące, iż muzycy pochodzący z nurtu indie mogą brzmieć bardziej popowo niż niejeden wykonawca okupujący wszelkiej maści listy przebojów, nie wydaje się w żadnej mierze przesadzone. (pw)

Obrazek pozycja 7. Starzy Singers - Hole'n'Derka

7. Starzy Singers - Hole'n'Derka

Czy to jest piosenka o korzyściach wynikających z podróży? Podróże przecież kształcą, dostarczają wrażeń i wspomnień utrwalonych na kliszy? No, powiedzmy, że jest to podróż, jaką każdy może odbyć - w głąb własnej jaźni. Czasem trudno nadążyć za całą lawiną dość abstrakcyjnych skojarzeń mnożących się w zabawnych, prześmiewczo inteligentnych, pisanych specyficzną nowomową tekstach Starych. "Hole'n'Derka" to właśnie przykład takiej radosnej, dosłownie zabijającej śmiechem twórczości. Stary komboj rozczochrany, tomahawkiem przejechany po plecach na wycieczce, po górach skalistych, przez jednego wodza siuksów, wielkiego artysty, pijaka i poety, zwierząt miłośnika i na tym mu styka. I tak dalej, i w ten deseń. Dość powiedzieć, że zabawa jest przednia. A przy tym to kawał naprawdę doskonałej muzyki, perfekcyjnie brzmiącej i wykonanej, począwszy od zmyłkowego dyskotekowego wstępu, przez szalejące pixiesopodobne odjazdy gitarzystów, aż po postrockowe zabawy z łamaniem rytmu i wszelkich rockowych tradycji. Płyta Starych w odtwarzaczu, kaseta kabaretu Mumio w magnetowidzie - i nie trzeba nigdzie wyjeżdżać na wakacje. (mf)

Obrazek pozycja 8. The Easybeats - Friday On My Mind

8. The Easybeats - Friday On My Mind

W momencie kiedy na Wyspach Brytyjskich dochodziło do psychodelicznej rewolucji, w Australii pobrzmiewały jeszcze echa British Invasion i zrodziły swój najdorodniejszy owoc. Kinksowski w brzmieniu numer The Easybeats był zwyczajnie skazany na stanie się międzynarodowym szlagierem. I rzeczywiście został nim. No bo, pomijając zabójczy refren i poprzedzające go fenomenalne przejście bębnowe-gitarowe, któż nie identyfikowałby się z tym tekstem o dziewczynach i całotygodniowym wyczekiwaniu na weekendową zabawę? Chrakaterystyczne odliczanie dni tygodnia w zwrotce najpierw przypomniało mi "Friday I'm In Love". Potem pomyślałem, że przecież podobny patent stosował też nasz krajowy bigbitowy hicior "Niedziela będzie dla nas". Po czym z przyjemnością skonstatowałem, że kompozycja Niebiesko-Czarnych powstała dwa lata wcześniej. I tym sposobem zdemaskowaliśmy antypolski spisek odpowiadający za fenomen australijskiej piosenki wszechczasów. W spektakularnym stylu posła Macierewicza. (ka)

Obrazek pozycja 9. The Raveonettes - Cops On Our Tail

9. The Raveonettes - Cops On Our Tail

Piosenka dla wakacyjnych pasjonatów sportów ekstremalnych. Ostatnimi czasy ryzykanci pożyczają w Las Vegas prawdziwie amerykańskie auto pożerające galony benzyny, takie, którego pojemność silnika przynajmniej dwukrotnie przekracza rozsądne granice. Wyjeżdżają w nocy z miasta, nie testują jednak całej mocy samochodu dopóki nie usłyszą dźwięków policyjnych syren. Dopiero wtedy dociskają pedał gazu. Nieodzownym elementem tego "sportu" jest muzyka. Przekraczający prędkość przekonują się o jakości zamontowanego zestawu audio. Szczególnie modny jest piąty utwór z EP-ki "Whip It On" grupy The Raveonnetes. Energia oraz bardzo adekwatny tekst, czynią go tak popularnym wśród miłośników mocnych wrażeń. To, że piosenka nie trwa zbyt długo także ma swoje znaczenie. Podobno stróże prawa w stanie Nevada dysponują niezwykle szybkimi samochodami... (ww)

Obrazek pozycja 10. Iggy Pop - Lust For Life

10. Iggy Pop - Lust For Life

Smak żądzy życia jest najsłodszy, gdy towarzyszy mu obficie zakrapiana słońcem wolność. Wolność wyboru i całkowita niezależność od świata zewnętrznego. Czy w dążeniu do takiego właśnie stanu, istnieją chwile bardziej odpowiednie od nieskrępowanych niczym letnich dni? Iggy Pop oraz David Bowie pisząc kawałek "Lust For Life" wyszli z dość niewymyślnego założenia, iż ów żądza życia nie musi być motywowana żadnymi dodatkowymi środkami. I tym samym stworzyli hymn, godny tytułu rockowego "carpe diem". Wystarczy być, by napotkać na swojej drodze wszystko to, co sprawi, iż zapragniemy przeżyć kolejny dzień. Wystarczy czerpać z codzienności tylko to, co doda nam siły, wiary i enerii. Miłość? Impreza na plaży? Podróż w nieznane? Zdecydujcie sami. Podpowiem tylko, że zwyczajny, słoneczny letni dzień oraz 5 minut "Lust For Life" w słuchawkach to wystarczający argument do odnalezienia w sobie żądzy życia. (łj)

Obrazek pozycja 11. Madness - Baggy Trousers

11. Madness - Baggy Trousers

Madness to zespół, który na Wyspach doczekał się miana kultowego, a w Polsce znany jest z jednej zaledwie, niekoniecznie nawet najlepszej piosenki "Our House". Nie on pierwszy i nie ostatni. Muzyka typowa dla angielskiego przedmieścia, której kwintesencję w latach osiemdziesiątych stanowiła właśnie twórczość grupy wywodzącej się z londyńskiej Camden, nie była i nie jest w naszym kraju doceniana. A szkoda, bowiem charakteryzuje się ona wyjątkowym poczuciem humoru i lekkością, której w dzisiejszej muzyce tak często brakuje. W żartobliwym utworze "Baggy Trousers" znajdziemy energiczny rytm, wesołą melodię oraz element charakterystyczny dla dokonań Madness - urozmaicające melodię partie pianina i dęciaków. Jeśli dorzucić do tego prostą historię opowiedzianą z jaskrawym, brytyjskim akcentem, to dostajemy przepis na idealny, letni przebój. (pn)

Obrazek pozycja 12. Supergrass - Alright

12. Supergrass - Alright

We are young, we run green, keep our teeth, nice and clean, see our friends, see the sights, feel alright - tak radosny stosunek do życia możliwy jest chyba tylko wówczas, gdy zegarki chodzą według letniego czasu, dzień trwa długo, a noc jest ciepła, pogodna i niepozbawiona atrakcji choćby w postaci wieczornych wypadów na miasto z kumplami. Utwór zespołu Supergrass zaraża swoim młodzieńczym wariactwem i żywiołowym rytmem. Zbyt częste używanie funkcji repeat przy okazji słuchania kawałka "Alright" może prowadzić nie tylko do eskalacji dobrego nastroju, ale też do rozbudzenia bezkompromisowych, niekontrolowanych, niekoniecznie normalnych zachowań jak choćby te zaprezentowane w teledysku przez chłopaków z Supergrass. Ale w końcu wakacje to czas na beztroską zabawę, prawda? (kw)

Obrazek pozycja 13. The Rolling Stones - Stray Cat Blues

13. The Rolling Stones - Stray Cat Blues

Idę o zakład, że ponad połowa muzyków rockowych zdecydowała się na uprawianie swojej profesji, aby móc z większą łatwością oddawać się czynom ,które są opisane w tym utworze. Dla uspokojenia serc cnotliwych czytelników dodajmy, że nie są to czyny zabronione. Pani ma 15 lat, jej przyjaciółka udająca się po schodach, aby dołączyć do śmiałej koleżanki i bohatera, zapewne też. Można rzec, że już od pierwszych taktów i słów wyśpiewywanych przez Jagger'a nad kompozycją unosi się duch rozpusty. "Stray Cat Blues" to doskonała pieśń, aby w wakacyjny czas rozpalić co bardziej niecne umysły. Mając na uwadze słowa Boskiego Markiza pamiętajmy, że uleganie jakimkolwiek hamulcom jest zbrodnią przeciw naturze. Dla tych, którzy zachęceni przykładem The Rolling Stones chcieliby pójść krok dalej i dopuszczać się najgorszych odchyleń libertynizmu, winien jestem pouczenie, że mogą to być kosztowne wakacje: dla zaspokajania swoich niegodziwych żądz wskazane byłoby posiadanie [lub wynajęcie na turnus] zamku na odludziu oraz dysponowanie równowartością wielu milionów ludwików. (ww)

Obrazek pozycja 14. Talk Talk - Renee

14. Talk Talk - Renee

Chyba za jakieś wyjątkowo dobrodziejstwo losu należy uznać fakt, że za 4 dni roznoszenia ulotek lub innej pracy wakacyjnej można kupić trzon dyskografii wyśmienitego Talk Talk. Zastanówmy się czy w ich dorobku jakiś album można nazwać letnim? "Colour Of Spring" tradycyjnie kojarzone jest z wiosną, natomiast dwa kolejne arcydzieła przyporządkowalibyśmy prędzej jesieni i zimie. Jeżeli więc jakiekolwiek ich wydawnictwo mogłoby służyć jako podkład do sierpniowego świtu to byłby to drugi krążek w ich karierze, nieco przesłonięty przez późniejsze dokonania grupy, "It's My Life". Spośród kilku perełek znajdujących się na płycie, niektórych urokliwie prostych, lecz skromnych nie wybieram ich bodaj największego przeboju, czyli tytułowego utworu, ale "Renee". Nienagannie zaśpiewane przez Hollisa, dzięki jego kryształowemu głosowi owiją się płaszczem takiej dystynkcji, iż choćby w tle leciały najprymitywniejsze dźwięki to warto byłoby tego posłuchać. Ale nie lecą. Fortepian jedynie niekiedy zahacza, wybijając krótki motyw, raczej rolę przewodnią pełni bas i wspaniały syntezator, tworząc już podwaliny tego, co znalazło się na "Colour Of Spring", a w dłuższej perspektywie nawet na "Spirit Of Eden". No i pierwsze słowa utworu: Well baby how the weeks fade. Przypomnicie sobie o nich, kiedy zaczynał się będzie wrzesień czy też październik. (jr)

Obrazek pozycja 15. Mo-Ho-Bish-O-Pi - Names For Nameless Things

15. Mo-Ho-Bish-O-Pi - Names For Nameless Things

Pod koniec sierpnia przychodzi refleksja. Podsumowanie ostatnich dwóch miesięcy, próba przefiltrowania najbardziej znaczących wydarzeń przez sito pełne świeżych wspomnień. To piosenka dla wszystkich, którzy najbardziej zapamiętają rzeczy niedefiniowalne. "Names For Nameless Things" to bezbłędnie odrobiona praca domowa z syntetycznej melancholii lat osiemdziesiątych, z aspiracjami sięgającymi dalej niż zachodzące sierpniowe słońce. Mo-Ho-Bish-O-Pi pochodzą z pokolenia Coldplay, a to jest ich "Yellow". Ktoś się zapyta: czym różni się dwunasty numer na jedynej płycie zespołu, który niedługo potem się rozpadł od sztandarowego szlagieru Coldplay? Odpowiedź jest prosta. "Yellow" znają wszyscy... (tt)

Kuba Ambrożewski (ka), Marceli Frączek (mf), Łukasz Jadaś (łk), Przemysław Nowak (pn), Jakub Radkowski (jr), Tomasz Tomporowski (tt), Witek Wierzchowski (ww), iotr Wojdat (pw), Kasia Wolanin (kw) (24 czerwca 2005)

Przegląd piosenki wakacyjnej:

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także