Tauron Nowa Muzyka 2014

Tauron Nowa Muzyka 2014: wstęp

Tauron Nowa Muzyka 2014 - Tauron Nowa Muzyka 2014: wstęp 1

Moja ostatnia wizyta na Tauronie miała miejsce w 2011 roku, jeszcze przed dwuletnim okresem przejściowym, w trakcie którego festiwal odbywał się w Dolinie Trzech Stawów. Główne wspomnienia, jakie mam z tamtej edycji, oprócz jej znakomitego line-upu (m.in. pamiętne występy Amona Tobina, Apparata czy Lorna), to świetne nagłośnienie i imponujące wizualizacje, więc choć tegoroczny skład aż tak mnie nie zachwycał, liczyłem, że doszlifowana akustyka i kreatywne grafiki (bijące zresztą już z obiecującego, promującego imprezę trailera) nawet z typowych występów uczynią coś niezwykłego.

Ale niestety, na wielu koncertach, przynajmniej tych, które dane mi było odwiedzić, udźwiękowienie zaskakująco irytowało: burczące basy i akustyczna dysproporcja pomiędzy przesadnie hałaśliwą perkusją a zagłuszanymi przez nią melodiami (na wzór reklam wjeżdżających w najmniej spodziewanym momencie głośniej od filmu) czyniły z często kreatywnych studyjnie utworów zwykłą łupankę, co gorsza, na bezustannie wybijane 4/4. Scena Red Bull Music Academy ostatniego dnia – od Terranovy, przez Guia Boratto po Kolscha - była tego kwintesencją, a – co przerażające – wielu ludzi uznało ją za jakiś highlight festiwalu. To mój główny zarzut. Mniejszym jest to, że zaraz przed imprezą znów skurczyła się liczba artystów. Na dzień otwarcia i zamknięcia i tak się nie wybierałem (ba, głośna wymiana Cheta Fakera na SOHNa to z mojej perspektywy ruch jakościowo korzystny), ale takiego Gonjasufiego już naprawdę szkoda. Tyle marudzenia, zdecydowanie więcej było oczywiście plusów.

Duże nazwy (Mouse On Mars, Clark czy The Field) nie zawiodły, a magiczną, odrealnioną przestrzenią okazało się, zresztą zgodnie z oczekiwaniami, objęte kuratelą Wojciecha Kucharczyka Carbon Atlantis, gdzie w towarzystwie znakomitych polskich eksperymentatorów można było zasmakować atmosfery zaginionych lądów i kilku chwil ucieczki od festiwalowego pośpiechu. Ciekawie wypadły też showcase’y U Know Me Records i Hyperdubu, które chwalę z tego miejsca, gdyż w swojej intensywnej rozpisce po prostu nie znalazłem wystarczającej ilości czasu, by zostawać tam na dłużej niż kilka utworów. Zwłaszcza w przypadku pierwszego z tych labeli.

Pięknie prezentował się też teren festiwalu, pełen postindustrialnych zabudowań, znakomicie dopełniających urbanistyczno-kopalniany klimat imprezy. Imprezy, która mimo pewnych mankamentów, o których więcej w samej relacji, ponownie dostarczyła wielu niezapomnianych wspomnień. (Wojciech Michalski)

PS. Autorem wszystkich zdjęć umieszczonych w relacji jest Justyna Ciesielska.

Screenagers.pl (28 sierpnia 2014)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: pablo
[2 września 2014]
Wasza grafika lepsza niż oficjalny plakat imprezy

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także