Polskie Piosenki Wszech Czasów

180–171

Obrazek pozycja 180. Dom Mody – Szyfry

180. Dom Mody – Szyfry

[muz: W. Gąska, L. Dulnik, B. Olczyk; sł: W. Gąska; 1985]

Najlepiej, obok przegrzanego już głaskaniem Wraku, strzeżony sekret krajowej twórczości muzycznej. Zarejestrował tylko dwa utwory, ale oba dziesiątkowe. Stuprocentowa skuteczność, o jakiej marzy każdy rasowy napastnik. (Michał Hoffmann)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 179. Brodka – W pięciu smakach

179. Brodka – W pięciu smakach

[muz: B. Dziedzic, M. Brodka; sł: R. Łukasiewicz; 2010]

Publiczność programów typu talent show jest wyjątkowo niewdzięczna. Najpierw żąda chleba i igrzysk, wynosi swoich bohaterów z ulicy na sam szczyt, by potem, gdy gasną ostatnie światła na planie produkcji, odmówić im uznania i talentu, o który przecież tu się podobno rozchodziło. Zwycięzca programu zawsze budzi w niej nieufność – czy ja, publiczność, nie padłam aby ofiarą zręcznej manipulacji? Wstydząc się tych wysłanych esemesów za 3,69 z VAT-em, szydzi zatem z biednych Janków Muzykantów, bo co jej pozostało. Monika Brodka, laureatka „Idola”, oszukała to smętne przeznaczenie dwukrotnie. Najpierw swoimi poprawnie skrojonymi popowymi radiówkami połączyła wszystkie matki i córki tego kraju we wspólnym uniesieniu na samochodowych trasach dom-szkoła-supermarket. Następnie, zmieniając repertuar i stawiając całą swoją karierę na szali, kupiła sobie uznanie audytorium skupionego wokół muzyki niezależnej. „W pięciu smakach”, otulone magiczną mgiełką powracającego w wywiadach hasła „Animal Collective” (oto siła retoryki!), przynosi fantastyczną fuzję freakowskiego popu i nowoczesnej dancepunkowej motoryki. Chciałoby się rzec, że oto mamy swoje The Gossip, swoją Feist, tylko lepszą, bo skąpaną w swojskim folklorze, zawieszoną w znajomej scenerii widywanej z okien tramwaju i w końcu z arsenałem kapitalnych językowych wywijasów, a język polski to przecież kłopotliwa materia, powie ci to każdy Mogielnicki. Brodka jest jednak ponad te wszystkie wygodnickie porównania, ma w sobie coś z siły ikony, ma swoją autonomiczną wrażliwość. W końcu oszukała przeznaczenie dwukrotnie. (Marta Słomka)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 178. Perfect Super Show & Disco Band – Obłęd w podmiejskiej dyskotece

178. Perfect Super Show & Disco Band – Obłęd w podmiejskiej dyskotece

[muz: Z. Hołdys; sł. A. Mogielnicki; 1978]

Ironią losu jest, że spośród wszystkich gigantów polskiego rocka pierwszej połowy lat osiemdziesiątych dyskotekowy epizod u schyłku poprzedniej dekady zaliczył najmniej taneczny, najbardziej kanciasty rytmicznie z nich. Gdzie bowiem poważnym, rockowym protest songom Hołdysa i Markowskiego do rozbujanych, prywatkowych szlagierów Oddziału czy Lady Pank albo rock’n’rollowego twistu Maanamu? Ale zanim to nastąpiło, u boku przyszłych gwiazdorów pojawiła się Basia Trzetrzelewska i wyśpiewała z iście czarną werwą tę disco-remizową, polską odpowiedź na „Everybody Dance” Chic. (Kuba Ambrożewski)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 177. Paktofonika – Powierzchnie tnące

177. Paktofonika – Powierzchnie tnące

[prod: Fokus; sł: Fokus; 2000]

Na „Kinematografii” oprócz numerów wspólnych pojawiły się trzy utwory solo, po jednym dla każdego z członków składu. Magik popełnił świetne „Nowiny”, Rahim – moim zdaniem najgorsze na płycie „W moich kręgach”, natomiast samego Fokusa słyszymy w „Powierzchniach tnących”. To jedna z pierwszych kompozycji fenomenalnie miotającego Wojciecha, napisana jeszcze przed powstaniem tria. I choć w kontekście singlowym utwór jest mało przebojowy, to czy nie mamy tu do czynienia z najlepszym flow w polskim hip-hopie? (Paweł Szygendowski)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 176. De Mono – Kochać inaczej

176. De Mono – Kochać inaczej

[muz: A. Krzywy; sł: M. Kościkiewicz; 1989]

Kompozytor tego ultraprzeboju Andrzej Krzywy to największy everyman polskiej sceny pop. Grał i śpiewał w Daabie, jednej z najsłynniejszych grup reggae, zasiadał w jury programu dla dzieci wraz z DD Reporterem, a od dwudziestu kilku lat jest frontmanem De Mono. Kariera tej kapeli przypomina jeden z przejściowych etapów na wielkim kolarskim wyścigu. Na początku trochę gór, potem niezbyt gwałtowny zjazd, po drodze lekkie pagórki i tak aż do mety. „Kochać inaczej” pochodzi z pierwszego okresu działalności grupy – jeszcze z lat 80., choć idealnie nadaje się do definiowania lat 90. Tym samym wyprzedza epokę. (Jakub Radkowski)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 175. Perfect – Wyspa, drzewo, zamek

175. Perfect – Wyspa, drzewo, zamek

[muz: Z. Hołdys; sł: B. Olewicz; 1982]

Figury perkusyjne z rimshotem na raz, jamajsko oszczędny bas i rozlane efektami gity – brzmi znajomo. Tekst bez repetycji, idący z punktu A do wszystko to, czego się tknę, w proch i pył obraca się – hm, brzmi znajomo. (Michał Hoffmann)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 174. Varius Manx – Tokyo

174. Varius Manx – Tokyo

[muz: R. Janson, P. Marciniak; sł: A. Lipnicka, R. Amirian; 1994]

Z perspektywy dwunastolatka największym zespołem połowy lat 90. – tego krótkiego okresu transformacji między prezydenturami Wałęsy i Kwaśniewskiego – byli Varius Manx. Słuchały ich wszystkie dziewczyny, mieli masę przebojów (w tym – co ważne – wolnych!), a do tego cała pozostała muzyka zdawała się ich naśladować. Z perspektywy dzisiejszej, piosenki Roberta Jansona ewokują natomiast głównie sceny z filmu „Młode wilki”. Obie te wizje są tragicznie niesprawiedliwe. „Tokyo” jest być może najznakomitszym przełożeniem neo-prog-rocka spod znaku Marillion na komercyjny język „Muzycznej Jedynki”. Czemu ówczesne nastolatki buntowały się do muzyki tak połamanej i zawiłej? Bo miały Anitę Lipnicką – wiecznie zatroskaną, nadekspresyjną wokalistkę, która te zapalniczkowe przytulanki Jansona egzekwowała z mistrzowskim efektem. (Kuba Ambrożewski)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 173. Urszula – Szał sezonowej mody

173. Urszula – Szał sezonowej mody

[muz: R. Lipko, sł: T. Zeliszewski; 1984]

Urszula – w nawet większym stopniu niż jej poprzedniczka u boku Budki Suflera, Izabela Trojanowska – wydaje się wzorcowym przykładem wokalistki pozbawionej jakiegokolwiek długookresowego wyobrażenia na temat swojej artystycznej drogi. Nie istnieje raczej coś takiego jak „styl Urszuli” – jej muzyka podążała zazwyczaj za brzmieniem mainstreamu, a na płytach nie uciekniemy od spektakularnych wpadek, kuriozalnych pomysłów, a nawet najgorszych utworów w dziejach polskiej piosenki („Konik na biegunach”). Lubelskiej artystce udawało się więc trafiać w dziesiątkę stosunkowo rzadko – i to prawie wyłącznie na początku działalności. Najlepiej było na drugim w kolejności, synth-popowym „Malinowym królu”. To z niego pochodzi kapitalnie zatytułowany, szczytowy moment dyskografii „Szał sezonowej mody” – mroczne, futurystyczne new romantic Romualda Lipki obdarzone eksplodującym, dumnym refrenem. (Kuba Ambrożewski)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 172. Andrzej Dąbrowski – Zielono mi

172. Andrzej Dąbrowski – Zielono mi

[muz: J. „Ptaszyn” Wróblewski; sł: A. Osiecka; 1970]

Jeśli ktoś miał Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego za czołową postać pasztetu, to proponuję przerycie się przez ten numer. Równoległy, blokowo transponowany, prawda, w sposób jakże wysublimowany, prawda. Znacie. Posłuchajcie jeszcze raz. (Michał Hoffmann)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 171. Formacja Nieżywych Schabuff – Żółty rower

171. Formacja Nieżywych Schabuff – Żółty rower

[muz: W. Wierus; sł: A. Klepacz; 1993]

Na internetowych forach sporo jest wątków o muzyce „rowerowej”, wśród której część propozycji na przejażdżki i rajdy trąci strasznym autotematyzmem. Historia polskiej piosenki pełna jest bowiem piosenek o rowerach, żeby wspomnieć tylko „Rower” Janerki, „Rowerek” Kukiza i „Rowery dwa” Yaro. Na ich tle kawałek Formacji błyszczy. To trochę kiczowata, nieco ironiczna, mocno niedopowiedziana ballada o namiętności. Do roweru, do kobiety czy do muzyki? (Kamil J. Bałuk)

Posłuchaj >>

Screenagers.pl (28 maja 2012)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Jerry Pasheko
[7 czerwca 2012]
jak to miło, gdy zetkniemy się z opinią potwierdzającą nasze najgłębsze, żywione przez wiele lat przekonania: \"Nie istnieje raczej coś takiego jak „styl Urszuli” – jej muzyka podążała zazwyczaj za brzmieniem mainstreamu, a na płytach nie uciekniemy od spektakularnych wpadek, kuriozalnych pomysłów, a nawet najgorszych utworów w dziejach polskiej piosenki („Konik na biegunach”).\" - - - - jak ja nie znosiłem tego \"Konika\" :))
Gość: miś pyś
[30 maja 2012]
jaka polaczkowatość? przecież to the police!
Gość: Sajmon
[28 maja 2012]
Wyspa, drzewo, zamek = trauma z dziecińśtwa ,_, Ojciec mi to puszczał. Bardziej polaczkowatego utworu próżno szukać (może Nie taki znów wolny Budki jeszcze się z tym równa)
Gość: marklar
[28 maja 2012]
ależ perełka! Perfect +Basia! nie znałem tego a teraz chodzi mi po uszach w ciągłym wlewie.
świetne zestawienie, z niecierpliwością czekam na c.d. i bawię się słuchając jak przy fonotece z Estrady Nagrania:)

a przy okazji wrzucę tu jedno pytanie, bo wydaje mi się że nigdzie indziej w necie odpowiedzi na to nie znajdę:
kojarzy ktoś piosenkę (męski wokal, lata 80te ) która zaczynała się od słów: "Na autostradzie stałem i czytałem list , w którym obiecałaś wczoraj do mnie przyjść..." a w refrenie było "Całą noc myślałem jak to jest ,całą noc przy jednym jasnym piwie..." .leciało toto kiedyś w radio mialem na jakiejś kasecie starej ale zeżartej przez kurz i mole, a spokoju mi od lat kilku nie daje. Wydaje mi się że muzyka taka z cyklu Call System, ale co ja tam wiem:)
Gość: hym?
[28 maja 2012]
Dom Mody - Szyfry
Czyli druga płyta Toro Y Moi w pigułce? ;)
Gość: en
[28 maja 2012]
De Mono, ahahahahahahhahahaha

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także