Relacja z festiwalu Nowa Muzyka 2008

Dzień pierwszy, 27.06.2008

„To nie muzyka, to punk!"

Tak oto zniesmaczony Pan Dźwiękowiec skwitował próbę Japończyków występujących pod szyldem Osaka Invasion, który okazał się zbiorczą nazwą dla kilku osobnych projektów muzyków z Dalekiego Wschodu. O tym, że obywatele Kraju Kwitnącej Wiśni według standardów europejskich mają nierówno pod powałą, wiadomo nie od dziś, więc i nie dziwota, że pod sceną zainstalowała się skromna reprezentacja miłośników dźwięków niesfornych, którzy w pełnym zachwycie przyjęli najpierw rozwrzeszczany, punkowy duet perkusyjno-gitarowy, a następnie solowy występ wirażki będącego najwyraźniej japońską odpowiedzią na kapitalny zeszłoroczny występ Otto von Schiracha. Niestety nie znam nazw zespołów i nazwisk tych panów, ale zabawę zafundowali nam przednią. Najpozytywniejsze jednak wibracje wygenerował niewątpliwie najbardziej znany z całego towarzystwa DJ Scotch Egg, hołdujący prastarej szkole muzyki komputerowej, twierdzącej, że „Osiem bitów - dobrze; więcej bitów - źle”. Kolega Shigeru Ishihara jako głównego instrumentu używał GameBoya i wyczyniał z nim rzeczy wywołujące na twarzy uśmiech tak szeroki, że aż bolesny. Skośnooka inwazja zakończyła się skocznym koncertem pana wyglądającego (z racji przywdzianej chusty na głowie) niczym Baba Jaga i najeźdźcy zaczęli pakować swoje zabawki. Pierwsze koty za płoty.

Relacja z festiwalu Nowa Muzyka 2008 - Dzień pierwszy, 27.06.2008 1

Wspomniane już różnice stylistyczne w programie festiwalu dały najbardziej odczuć się właśnie wtedy, albowiem na scenie zaczęła instalować się Pati Young ze swoim mężem. Po sporej dawce japońskich szaleństw, muzyka formacji Flykkiller jawiła się bardzo stereotypowo w swej umiarkowanej mroczności, w dodatku pełna nawiązań do przeżutego już na wszystkie sposoby trip-hopu. Przyznaję się bez bicia, że nie jestem wielbicielem, jedynego na razie, długograja zespołu, a głównie utwory z niego wypełniły ten występ. Jako męska szowinistyczna świnia pokontemplowałem jedynie strój pani Patrycji, którym prawie przebiła Alison Goldfrapp, którą widziałem 4 lata temu w Gdyni. Prawie. I nie rozumiem porównań do Róisín Murphy. Acha, zagrali również nowy kawałek pt. „Over”, dużo ciekawszy niż reszta repertuaru, jakby ciut jaśniejszy i bardziej przebojowy. Publiczność również doceniła utwór i w nagrodę usłyszała go jeszcze raz, na bis.

Relacja z festiwalu Nowa Muzyka 2008 - Dzień pierwszy, 27.06.2008 2

Neil Landstrumm i Steve Milanese swoimi ostatnimi dokonaniami zdecydowanie stanęli po dubstepowej stronie sceny elektronicznej, więc mogłoby się wydawać, że ich wspólny występ również będzie zmierzał w tym kierunku. W rzeczywistości wyglądało to trochę inaczej. Zagrali niezwykle energetyczny, taneczny i zróżnicowany set, utrzymany w szybkim tempie, w którym miksowali swoje nagrania, w tym również te starsze Landstrumma, wplatając w nie również obce nagrania. Było więc i „Dead Man Walking”, jak i „Tension in New York”, a i znalazło się miejsce dla „Fix Up, Look Sharp” Dizzee Rascala. I ten występ należy chyba uznać za najjaśniejszy punkt piątkowego otwarcia festiwalu, bowiem następny w kolejce Prefuse 73 odrobinę mnie zawiódł. Nie tylko mnie zresztą, jak wnioskuję z rozmów. Guillermo Scott Herren w duecie z Dimlitem wykonali ten sam manewr co poprzednicy, tworząc misz-masz z kawałków własnych i swoich kumpli. Jednak bardzo długo się rozkręcali, w dodatku za dużo, moim zdaniem, było w tym wszystkim zabawy różnymi przyciskami, a za mało po prostu fajnej muzyki, co stwierdzam z żalem jako fan albumowego wcielenia Prefuse’a. Cały set, mimo kilku świetnych momentów, generalnie zmęczył mnie okrutnie kakofonią zacinających się ponad wszelkie normy Unii Europejskiej beatów.

Relacja z festiwalu Nowa Muzyka 2008 - Dzień pierwszy, 27.06.2008 3
Paweł Gajda (24 lipca 2008)

Relacja z festiwalu Nowa Muzyka 2008:

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także