Najlepsze single roku 2007

Miejsca 1 - 10

Obrazek pozycja 10. British Sea Power - Atom

10. British Sea Power - Atom

W oczekiwaniu na ujawniający pełną siłę Majestatu Brytyjskiej Potęgi Morskiej „Do You Like Rock Music?” jedni z niewielu pupili serwisu uraczyli nas smakowitą przystawką w postaci wydawnictwa z niemiecka zatytułowanego „Krankenhaus?”. Stamtąd pochodzi utwór „Atom”, traktujący o otaczających nas cząstkach elementarnych. Charakterystyczne żywiołowe partie gitar, nie mniej znajome przestoje i głos Yana wielokrotnie rozpędzający piosenkę niczym non-stop hamująca na wzniesieniach i rzucana siłą grawitacji w dół kolejka górska. Przez fanów „Atom” stawiany jest w jednym rzędzie z najlepszymi utworami grupy. Dobrze, że nie trzeba będzie się z nim rozstawać na trzecim albumie British Sea Power. (ww)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 9. Cut Copy - Hearts On Fire

9. Cut Copy - Hearts On Fire

Australijczycy z Cut Copy powracają z introwertycznym singlem, wpisującym się w trwający od ładnych paru sezonów renesans syntezatorowego popu z początku lat 80. Nazwa zespołu wydaje się adekwatna do muzycznej treści, zwłaszcza wtedy gdy pojawiający się w końcówce motyw basu wykorzystuje patenty Petera Hooka. On i jego koledzy z New Order – najbardziej oczywistej inspiracji Cut Copy w tym utworze – mogą czuć się wyróżnieni, ale i zawstydzeni – „Hearts On Fire” bije na głowę wszystkie ich ostatnie utwory. (mm)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 8. LCD Soundsystem - All My Friends

8. LCD Soundsystem - All My Friends

Przeglądając przeróżne podsumowania ciężko nie zauważyć, że „All My Friends” jawi się wielu „mądrym głowom” jako najlepszy utwór minionych dwunastu miesięcy. Ponad 7-minutowy kawałek ze swoim rozwlekłym, żywym intrem, taneczną melodią, ale jednocześnie inteligentnym tekstem jest zdecydowanie czymś więcej niż tylko doskonałym numerem na parkiet. To takie małe arcydzieło Jamesa Murphy'ego, koronujące dotychczasowy sukces LCD Soundsystem (zapoczątkowany jeszcze przez „Losing My Edge”) - ekipy cenionej przez twardogłowych fanów elektroniki oraz uwielbianej przez konsumentów gitarowego indie, której muzyka świetnie sprawdza się zarówno w warunkach studyjnych, jak i koncertowych. Oklaski dla tego pana. (kw)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 7. Animal Collective - Peacebone

7. Animal Collective - Peacebone

Animale poczęstowali nas „Peacebone” już podczas pamiętnej Malty 2006. Dziś długo po premierze fenomenalnego „Strawberry Jam” niejeden wspomni to wydarzenie niczym mityczną ucztę: „a ja tam byłem, miód i wino piłem”. Ci, którzy wówczas kręcili się gdzieś w okolicach strefy z piwem, przeżywali jeszcze występ CocoRosie albo co gorsza wyszli, teraz pewnie biczują się z rozpaczy. Jan Kulczyk wspominał jakiś czas temu w wywiadzie dla „The Business Magazine”, że do dziś nie może zrozumieć jak mógł pójść sobie zaraz po koncercie Antony'ego: „Oddałbym pół swojego majątku, by usłyszeć jak największy zespół świata, gra przedpremierowo kawałki ze swojej fantastycznej płyty, dla garstki wybrańców pewnej pięknej poznańskiej nocy”! Jak śpiewał zespół Strawberry Dżem: „wehikuł czasu, to byłby cud”. (psz)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 6. Modest Mouse - Dashboard

6. Modest Mouse - Dashboard

„Dashboard” to zapewne najbardziej radiowy i jeden z najbardziej przebojowych dotychczasowych singli Modest Mouse. Na bazie miarowego, post-talking-headsowego rytmu skrojony został skoczny, wielowarstwowy utwór z kapitalną melodią i ciekawym tekstem, nadający się w równym stopniu do kontemplacji, jak i na potańcówkę. Do perfekcji dopracowana została współpraca pomiędzy instrumentami muzycznymi – wszystkie one mają niemal równy wkład w kształt kompozycji. A przecież jest ich tu wcale niemało, bo oprócz standardowych gitar i basu (który niczym u mistrzów tego rodzaju artystycznych zabiegów Afghan Whigs także częściowo bierze udział w budowie melodii) słychać pozostałości po estetyce lo-fi w postaci smyczków, przywołujące skojarzenia ze stylem ska dęciaki oraz uzupełniające dźwiękowe tło organy. Podstawę stanowią rzecz jasna partie gitarowe – jedna wygrywająca delikatnie synkopowy riff prowadzący, druga uzupełniająca go okazjonalnie swoją poszarpaną grą. Na uznanie zasługuje także wokal Isaaca, który potrafi równie przekonująco śpiewać i krzyczeć, w zależności od bieżącego napięcia utworu, umiejętnie dawkując słuchaczowi emocje. O kunszcie songwriterskim Brocka (i spółki w tym przypadku) może świadczyć fakt, że przy każdym kolejnym przesłuchaniu piosenki „Dashboard” mamy wrażenie odkrywania w niej nieznanych wcześniej elementów. Zupełnie jakby z premedytacją uwalniała ona swoje walory stopniowo, uzależniając nas od siebie i swojego uroku. Z czasem dociera do nas, że niewiele było w tym roku kompozycji mogących na tym polu konkurować z Modest Mouse. W jej kontekście można zatem śmiało powiedzieć, że na Zachodzie bez zmian. (pn)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 5. Muchy - Wyścigi

5. Muchy - Wyścigi

Jeszcze na wysokości sierpnia wydawało się, że Muchy to najbardziej przegrany zespół 2007 roku. Szum medialny nie zaowocował niestety koncertami na największych polskich festiwalach: nie wystąpili na Open’erze, nie było ich na Offie. I nagle – Muchy nagrywają płytę! Muchy ukradły listopad – nie słuchało się niczego innego, nie rozmawiało się o niczym innym. Od pierwszych taktów „Wyścigów” wiedziałam, że to jest TO. Jasne, można się dopatrywać szlachetnych odniesień do Les Savy Fav (złośliwi przywołają Bloc Party), ale ja tu słyszę przede wszystkim Muchy. Są wyraziści i odnaleźli swój styl. Zwróćcie uwagę na ich specyficzny songwriting: brak w „Wyścigach” klasycznego refrenu, a mimo to aż się tu roi od przewrotnej przebojowości. A zresztą, to też nieważne. W „Dziennikach” Gombrowicz pisał, że najwyższy czas przestać rozkładać dzieła na czynniki pierwsze i na siłę doszukiwać się w nich drugiego dna. Jeśli tkwi w nich geniusz, spłynie na nas nieoczekiwanie, sam nas odnajdzie. To chyba było o Muchach. (ms)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 4. Black Kids - I'm Not Gonna Teach Your Boyfriend How To Dance With You

4. Black Kids - I'm Not Gonna Teach Your Boyfriend How To Dance With You

Oto znak czasu - potęga masowej komunikacji. Koniec z rozsyłaniem kopii demówek do wytwórni. Od teraz, aby wyłapać kontrakt wystarczy login na MySpace. Jeśli mamy patent na kilka zabójczo chwytliwych piosenek, droga do międzynarodowego sukcesu stoi otworem. Dowód: dobrze wszystkim znana dotychczasowa działalność Black Kids. „I'm Not Gonna Teach Your Boyfriend How to Dance With You” wykorzystuje co prawda odmieniony przez wszystkie możliwe przypadki motyw perkusji, ale maskując go nadmiarem walnięć w hi-hat nie czyni z rytmu czegoś pretensjonalnie oczywistego. To samo tyczy się wokalu, zamknięta całość żywej kompozycji sprawia, że powiązania z go!teamowskimi okrzykami czy naśladownictwo tembru głosu Roberta Smitha nie powodują zarzutu prymitywnej odtwórczości. „I'm Not Gonna Teach Your Boyfriend How to Dance With You” w ciągu trzech i pół minuty uderza niezaprzeczalną chwytliwością, która mimo wykorzystania tradycyjnych składników popowego hitu stanowi główny atut piosenki reprezentantów Jacksonville. Po ogromnej dawce przebojowości zaserwowanej przez Black Kids zrozumiałe wydają się wysokie oczekiwania krytyki wobec ich długogrającego albumu zapowiadanego na A.D. 2008. (ww)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 3. Familjen - Det Snurrar I Min Skalle

3. Familjen - Det Snurrar I Min Skalle

Szwedzi, kurde, wszędzie ci Szwedzi. Nosimy szwedzkie ubrania, które pierzemy w szwedzkich pralkach. W szwedzkich sklepach kupujemy szwedzkie pieczywo, słuchając szwedzkiego popu. Nawet w naszej redakcji jest Szwed! Niepostrzeżona zmasowana ofensywa tych śledziożerców znalazła w tym roku swoją kulminację przy „Det Snurrar I Min Skalle”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „kręci mi się w głowie”. Ta piosenka kupiła nas wszystkich w ekspresowym tempie. Czy to zasługa genialnego teledysku, czy może nośność tej miodnej melodii wiedzionej przybierającymi na intensywności repetycjami? I co tu się stało, że nagle electro znów da się słuchać? Nie wiem, ale obstawiam, że za pół roku jakiś cwaniaczek wygrzebie ten numer do reklamy dżemu albo suszarki do włosów i Familjen będzie miał swoje „Heartbeats” tudzież „What Else Is There”. Nie pozwólcie więc żeby Wasi znajomi, których zainteresowanie muzyką nie wykracza poza znajomość dwóch singli Moloko, jednego Basement Jaxx i umiejętność odróżniania Lady Pank od Daft Punk, zrujnowali Wam wtedy ten kapitalny kawałek i obczajcie go już, TUTAJ, TERAZ. (ka)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 2. Tigercity - Other Girls

2. Tigercity - Other Girls

Inspirowanie się dorobkiem new-popu, odnogi muzyki rozrywkowej lat 80., nie jest łatwe. To nie jest pierdolnięcie trzech akordów na modłę clashowską i wrzask do mikrofonu, tutaj trzeba jednak czegoś więcej: dobrego wokalu, talentu do misternych kompozycji, smykałki do niebanalnej produkcji, no i szerokich horyzontów. Ot, choćby trzeba wiedzieć, co grali Hall & Oates i ABC, ale warto też przyswoić sobie np. Steely Dan. Tak, nowi apostołowie nowojorskiego popu to wszystko znają i niemało potrafią, a najlepszym na to dowodem jest „Other Girls”. Beauty lies in the eye of beholder, ale nie poznałem nikogo, komu by ta piosenka się nie podobała, bo jak może się nie podobać ten pociągający związek *środkowej ósemki* (your heart is beating faster...) z następującym po nim refrenem. Tigercity przekładają elegancję czołowych drużyn na drapieżny, niesamowicie melodyjny pop, brzmiący w 2007 roku nowocześniej niż wszystkie tegoroczne, komercyjne produkcje. O włos od zwycięstwa – „Other Girls” pozostaje dla mnie „Hey Ya” zakończonego przed paroma dniami fantastycznego wprost roku. (jr)

Posłuchaj >>

Obrazek pozycja 1. The Tough Alliance - First Class Riot

1. The Tough Alliance - First Class Riot

Mówię jej, że, ale mówię to wiesz, jeszcze nieoficjalnie, że oto jest, to nasz singiel roku, najlepsza piosenka, że właśnie było głosowanie i ona wygrała, zaraz włączę teledysk, o, już włączyłem, niezbyt zsynchronizowany ten dźwięk z obrazem, dwóch panów z bębnami, więc od razu się przypomina „All The People In The World”, SAFRI DUO, no ale to nie to, to jest indie, a te zespoły indie to są wszystkie takie same, to ona mówi tę kwestię, i jeszcze, że ta piosenka to jest zerżnięta z arkejd fajer i z blek kids i to ja już słyszałam wszystko po milion razy, nie, nie słyszałaś, to jest something that you've never felt before, no, o czym jest dokładnie ta piosenka, bo to ciężko skumać, riot to przecież zadyma, ale też zabawa, pierwszej klasy zabawa czy zadyma, a czy zadyma to nie zabawa, bo chyba trochę też, na stronie nawet mają napis Neo Violence i raz ich wyrzucili z koncertu, bo wnieśli kij bejsbolowy i zaczęli się zabawiać, ten co śpiewa to wygląda trochę jak Gosling w „Fanatyku”, robi się groźnie i nieswojo, a taka wesoła ta piosenka niby, za weseli są jak na Szwedów, powinni być zimni jak KATATONIA, albo co najmniej EUROPE, a oni są jak ABBA, no kto to widział, potem się zastanawiam, co tam słychać w offie, co to jest śpiewane, więc wpisuję w internecie i jest starting to rule, rule i jest strategy jo-jo i strato la joe joe i he started a joke-joke, a pewnie nikt nie ma racji, a niektórzy to twierdzą, że zamiast don't you die yet to jest don't you diet, więc zaczynam się śmiać, rżeć jak koń i nagle przypomina się Ambrożewski jak pisze, że ta piosenka to będzie właśnie taki CZARNY KOŃ, ale też mam przed oczami taki wieczór jakiś czas temu, jest zima w małej miejscowości, w schronisku górskim, wszyscy pijani i że mówię do Wolanin, EJ TA PIOSENKA TO JEST PIERWSZA TRÓJKA NASZEGO ZESTAWIENIA, EJ NA BANK, a potem tańczymy do niej, wszyscy tam tańczą i do końca to nie wiedzą do jakich słów, do czego tańczą, ale wiedzą, że jest wyjątkowe, taka ładna piosenka, taka śliczna piosenka, taka kolorowa. (kjb)

Posłuchaj >>

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także