Wywiad z D A V I C I I

Obrazek Wywiad z D A V I C I I

Emilia Stachowska: Na swoim Facebooku cytujesz Adonisa: „Przetyrani życiem, rozpoczynamy nową historię”. Jakie doświadczenia wpłynęły na brzmienia, które tworzysz? Jakie szczególne momenty?

D A V I C I I: Tak, ten cytat to fragment piosenki Adonisa („Druga Fala Moly”), który śpiewam tam wraz z Kasią. Oddaje on świetnie (Panowską) historię naszego życia - mnóstwo przyjętych na serca obrażeń, nierozsądne decyzje i daleko idące zwątpienie w otaczającą nas rzeczywistość. „W Sercu zostaje tylko to, co wypalone ogniem” jest bardzo nasączone moim dzieciństwem - kiedy to moje siostry, o wiele ode mnie starsze, próbowały mnie edukować muzycznie. Z jednej strony Depeche Mode, The Cure i David Bowie, z drugiej polski punk i Metallica. Jako dzieciak myślałem, że nie za wiele z tego wyciągnąłem (pierwszą kasetą, którą kupiłem z własnej woli było jednak „The Eminem Show”), ale mroczny image podobał mi się na tyle, że lubiłem założyć czarną koszulkę z logiem jakieś tam Metalliki czy innego Anthraxu. I może właśnie dzięki temu podbił do mnie Adonis, który miał w tamtych czasach podobne gusta, a wiadomo, że nic tak nie łączy, jak obopólne wykluczenie.

No właśnie, ale jednak „nowa historia” - czyli jaka?

To trochę taki luźny follow-up do Belmonda, czy Hewry - „nowa cywilizacja”, nowe podejście do tematu, często niezrozumiałe dla starszych pokoleń lub też ludzi mocno osadzonych w panującym stanie rzeczy. Nasza nowa historia to NASZA muzyka, która jednak znacznie różni się od innych tworów i sama rysuje sobie granice (a w zasadzie nawet nie). Tę historię zaczęliśmy wydając parę latek temu „Zerwane EP”, ale do dziś dużo rzeczy musiało się przetrawić i pozmieniać. Uznajemy więc, że 2018 to nasz rok, kiedy zaczynamy realnie wdrażać naszą myśl szkoleniową do polskich radioodbiorników.

Nawiązując do brzmienia - w recenzjach twojej EP-ki wymieniane są różne gatunki: lo-fi, dreampop, a nawet deep house. Jest według ciebie coś, co je łączy? Skąd takie, a nie inne wybory?

Zazwyczaj zaznaczałem w tagach i opisach, że moja muza to lo-fi - głownie ze względu na fakt, że nagrywki odbywają się u mnie w pokoju, gdzie zaaranżowałem sobie ministudio. Mam tam jakąś kolekcję sprzętów, ale póki co na półce nie stoi żaden Moog. Dodatkowo, w liceum osłuchałem mnóstwo Ariela Pinka i Johna Mausa. Wiadomo, kowale gatunku. Do tego trochę pięknego polskiego disco polo (Fanatic, Top One), no i cała ta kombinacja bardzo mi się spodobała. Ale w podobnym czasie, kiedy zacząłem bardziej interesować się muzyką od strony technicznej, słuchałem non stop Leo Vynehalla, Aphex Twina czy Junior Boys - to bardzo nastawiło mnie na robienie muzyki tanecznej, stanowi to szkielet dla sporej części mojego materiału. Zresztą echa tego czasu odbiją się już niebawem w housowym projekcie Kenzo Kenoza (wraz z Adonisem), który niedługo rzuci trochę muzyczki w eter. To, co robię, to wypadkowa tego czego słucham - w gimbazie byłem na koncercie MGMT, a My Bloody Valentine słucham na poważnie. Do tego jeszcze spora dawka rapu/trapu, który zajmuje mi byczą część playlist - no i zgodzę się z każdym z tych porównań.

Co przyciąga twoją uwagę w rapie?

Wszystko, co nowe - nowe trendy, nowi zawodnicy, nowe zassane (przez ten dziwny twór, którego ciężko nazywać już rapem) gatunki. Uwielbiam wszelkie autotune'y (co zapoczątkował u mnie Future), wykręcone melodyjne nawijki (Young Thug) i popowe podejście do rap gry, jak Czarni Beatlesi. Ale tak w głębi, w dużej mierze chodzi o przejęcie znicza posępności przez raperów - o mrok, za którym przepadam. Już nawet pomijając emo rap, który też jest spoko, to zawsze lubiłem sobie zapuścić Xaviera Wulfa, Valee'go czy 21 Savage. Lubię ich ze względu na klimat jaki umieją zaszczepić, bez niepotrzebnej pretensji.

Skąd takie zafascynowanie tym mrokiem?

Tak wypadło. Trochę przez wychowanie muzyczne i dość sporą cześć czasu, który spędzałem w dzieciństwie sam w domu. Głównie z powodu śmierci, która wdarła się do mojej rodziny. Bojąc się strat, wolałem Neostradę od żywej tkanki, a z nocy zrobiłem sobie czas na przesiadywanie przed monitorem. To dość depresyjny klimat, który później świetnie opisał muzycznie Oneothrix Point Never.

Znalazłam opinię, zgodnie z którą twoją muzykę cechuje romantyzm. Jak to jest? Zgodzisz się z tym?

Mało słychać, co tam śpiewam w swoich nutkach, ale to prawda - jestem niepoprawnym romantykiem. Zresztą, „słowa są nieważne”. Bagaż emocjonalny, który wpakowałem na EP, jest przepełniony romantycznymi pasażami i słodkimi brzmieniami. Złamane serce to fundament twórczy od wieków, każdą nową ranę leczyłem solidną dawką Prefab Sprout i Toro y Moi, a łez, które poleciały przy Vabank (kawałek „To moja gra”), nie jestem w stanie zliczyć.

A hauntologia? Zgadzasz się, że jest wyczuwalna w twojej muzyce?

Sięgając po polską muzykę lat 90-tych, poruszyłem spory pokład widm, które krążyły niewykorzystane - ewentualnie bezdusznie sklonowane. Właśnie to najbardziej wywołuje u mnie facepalm, robienie niepotrzebnych kalk muzyki zamiast wyciągnięcia z jej korzenia tego, co najlepsze. Dlatego też niezbyt przepadam za polską sceną, usiłującą wrócić do tradycji disco polo czy 80s. Lubię sobie pogdybać, a idąc za klasykiem - co było a nie jest. To ciekawy temat.

Wydajesz dla Trzech Szóstek. Jak znalazłeś label? Udzielałeś się wcześniej w grupie lub na fanpejdżu?

Akurat to trochę przypadkowa sprawa - wcześniej kojarzyłem Trzy Szóstki, ale label jeszcze nie istniał i napisałem do Krzyśka bardziej na zasadzie „Obadaj sobie nutki ziomek, może gdzieś coś szepniesz”. Na co on przedstawił plan na utworzenie netlabelu i zaprosił Panów do współpracy. Cały czas pracujemy nad LP (ukaże się jakoś na koniec roku), ale w międzyczasie postanowiłem też skorzystać z powiększonego zasięgu i wydać coś swojego.

A które wydawnictwa z katalogu Trzech Szóstek zaliczasz do swoich ulubionych?

Oczywiście, że „Wiosenna ofensywę”, całkiem spoko materiał rzuciła SKY, no i Anatol to całkiem kumate granie.

Jak sądzisz, jakie wizualizacje i inne pozamuzyczne elementy pasują do brzmienia, które tworzysz?

Polecam wylądować na PKP w moim rodzinnym Sochaczewie, gdzie mógłby w ‘91 spacerować sobie na ulicach W.G. Sebald, opisując tutejszą architekturę i śmierć tysięcy sandaczy zatrutych przez pobliski zakład produkcyjny. Obraz rozpadającego się zaściankowego miasteczka, gdzie nawet w najbardziej upalne i słoneczne dni wieje posępnością i tak głębokim zrezygnowaniem, że jedyne, co zostało mieszkańcom, to wymyślne narkotyki zamawiane w darknecie, emigracja, albo sznur. Spędziłem tu sporą część życia i na pewno znacznie zaważyło to na moim brzmieniu.

Muzyka też jest jedną z form ucieczki?

Jak najbardziej. Odkąd poznałem Adonisa, zawsze miałem styczność z graniem, od kapeli metalowej do muzyki z komputera. Robienie nutek zajmuje mi chyba największą część wolnego czasu. Dla całej mojej kliki słuchanie i/lub granie było najważniejszą odskocznią, dlatego - mimo różnic - wszyscy trzymaliśmy razem. Już nawet nie mówię o Łukaszu i Przemku, czyli pozostałych członkach formacji Panowie, a o całym moim sochaczewskim pokoleniu. Mam wyczulone ucho akurat na ten fragment kultury i gdy w wakacyjne wieczory było mi źle, zapuszczałem płytę Violens - po prostu tak jest lepiej.

Jakie plany wydawnicze ma obecnie sochaczewska ekipa?

Dość spore! Z Adonisem mamy już bardzo dużo materiału na dwa projekty oscylujące bardziej w wokół elektroniki - Kenzo Kenoza, o której już pisałem i Chuć, która od poprzedniczki będzie znacznie wolniejsza, posępniejsza i naładowana erotyzmem. Pewnie wydamy też jakieś wspólne numery jako D A V I C I I / Adonis, bo mamy kilka asów w rękawie. Łukasz Łachecki zapewne wystartuje ze swoim solowym trapowym materiałem, coraz bliżej do długogrającej płyty Panów – a, i jakiś black metal też będzie. Jeśli chodzi o mnie solo - myślę nad dwoma/trzema luźnymi singlami w tym roku i pewnie o kolejnej EP - w okolicach początku 2019. Tak więc: wpływowi wydawcy - czekam na propozycje! A, no i niebawem ukaże się „W sercu...”, wydane małym nakładem kasetowym.

Emilia Stachowska (8 lipca 2018)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także