Wywiad ze Scottem Munro (Viet Cong)

Obrazek Wywiad ze Scottem Munro (Viet Cong)

Dzięki uprzejmości wytwórni Sonic Records miałem przyjemność odbyć półgodzinną telefoniczną pogawędkę z gitarzystą Viet Cong – Scottem Munro. Zapraszam do lektury!

Wojciech Michalski: W waszym tegorocznym albumie bardzo podoba mi się cechujący go eklektyzm, mieszanka noise’u i melancholii, brzmiąca zupełnie tak, jakby kapele w rodzaju Interpolu, The National czy Editors spotkały się w pół drogi ze Swans, Fuck Buttons i Masamim Akitą. Czy osiągnięcie takiej specyficznej dwoistości było jednym z celów, jakie wyznaczyliście sobie w trakcie nagrywania płyty?

Scott Munro: Świetnie, że tak ci się to kojarzy, bo nasza wrażliwość muzyczna sytuuje się właśnie w tych rejonach. Za nagraniami nie stała tu jednak żadna większa idea, przede wszystkim mieliśmy na celu stworzyć płytę, która, jak banalne by to nie było, będzie po prostu „dobrze brzmiała”. Nigdy do końca nie można tego zaplanować.

W: A propos „dobrego brzmienia”, zdradzisz mi, jakich technicznych zabiegów dokonujecie, by uzyskać tak soczyście nagłośnioną perkusję?

S: Jasne. Najpierw przygotowujemy sobie jakiś roboczy rytm, potem wracamy do studia Matta [Flegela, lidera zespołu – przyp.red.] i programujemy bębny na maszynie perkusyjnej. Następnie nagrywamy to już na perkusji właściwej w profesjonalnym studiu. Przepuszczamy też całość przez kompresor. Podkręcamy wzmacniacze, a sprzęt nie wpuszcza z zewnątrz niczego, żadnych zbędnych dźwięków. My zaś możemy się cieszyć możliwie zbitą i duszną, głęboką, przefiltrowaną perkusją.

W: Edgar Varese w swojej przepowiedni z 1936 roku wieszczył, że muzyka przyszłości, zamiast klarownych partii i struktur, będzie opierać się na złożonych płaszczyznach dźwiękowych. Czy niektóre z waszych nagrań – mam tu na myśli takie tracki, jak „Select Your Drone” czy „Death” – uznałbyś za swoistą spuściznę tych rozważań?

S: Nie słyszałem nigdy tego cytatu, ale jest bardzo trafny. Zwłaszcza w naszych początkowych nagraniach z Mattem (3,5 roku temu) dużo improwizowaliśmy, używaliśmy basów i bębnów i bawiliśmy się strukturą brzmienia. Co do wymienionych przez ciebie kawałków – rzeczywiście można chyba tak na nie spojrzeć, przede wszystkim na ten pierwszy.

W: Od jakiegoś czasu szczególnie interesuję się noisem w muzyce i w środowisku i stało się już dla mnie pewną tradycją pytanie muzyków o ich opinię na temat hałaśliwego, dwudziestopierwszowiecznego pejzażu dźwiękowego. Mam tu na myśli nieustannie nam towarzyszące dźwięki samochodów, samolotów, dużych maszyn etc. Domyślam się, że inspirowały was muzycznie, a jak to wygląda w życiu codziennym?

S: Muzycznie jak najbardziej. Szczerze mówiąc, gdy tylko mam okazję to nadal bardzo chętnie oddaję się wędrówkom i kolekcjonuję własne nagrania terenowe. Jeśli zaś chodzi o hałas w życiu codziennym, to lubię tylko pewne jego aspekty – nie cierpię np. dźwięków samolotów. Uważam że źródło takich chorób cywilizacyjnych jak chroniczne zmęczenie bądź zaburzenia lękowe może tkwić właśnie w nieustannym hałasie. Ja jednak lubię z nim eksperymentować.

W: Kilka kompozycji na waszym tegorocznym albumie składa się z trzech części (moja ulubiona to „Death”). Ciekawi mnie, jak udało wam się uniknąć nieco pretensjonalnych momentów, które często możemy znaleźć w wielu również trzyczęściowych utworach grup prog-rockowych. I, przy okazji, jaka generalnie jest twoja opinia o rocku progresywnym?

S: Może cię zaskoczę, ale bardzo lubię progresywnego rocka. Unikanie go na siłę nie ma sensu. Wydestylowaliśmy z niego pewne elementy, które się nam podobały i pocięliśmy je na strzępy. Zanurzyliśmy poukładane prog-rockowe struktury w naszym bałaganie (np. dodając tu i tam niechlujne riffy). Lubimy zbliżać się do pewnej konkretnej idei i przekształcać ją, żeby się nie nudzić. Lubimy przesuwać granice tak daleko, jak tylko się da.

W: Matt powiedział w jednym z wywiadów, że wrzucenie „Cassette” na bandcamp było bardzo ważnym momentem waszej kariery. Jaka jest twoja opinia o współczesnym, zdecentralizowanym systemie dystrybucji muzyki i wydawnictwach powstałych na bazie myślenia Do It Yourself?

S: Bandcamp uratował nam życie. Byliśmy w połowie trasy i nie stać nas było nawet na paliwo czy jedzenie i ten serwis dostarczył nam pieniędzy na przetrwanie i kontynuowanie tego, co robimy (wynajęcie pokoju w hotelu, posiłek). To nie były wielkie pieniądze, ale zrobiły różnicę. Podoba mi się to, że każdy może dziś się wybić i każdy ma równe szanse.

W: Wasz pierwszy materiał wydaliście na kasecie. Korzystając z okazji chciałbym polecić ci polski label wydający wyłącznie na kasetach, czyli Sangoplasmo. A tak swoją drogą, znasz może jakieś polskie zespoły?

S: Kojarzy mi się jakiś zespół metalowy, ale niestety poza tym chyba nic.

W: Pewnie Behemoth…

S: Tak, chyba tak!

W: W takim razie podeślę ci na maila nazwy wartych sprawdzenia kapel. Mieliśmy w Polsce m.in. znakomitą scenę post-punkową, więc powinny cię zainteresować.

S: Świetnie, chętnie posprawdzam!

W: Jaki jest najbardziej oczekiwany przez ciebie tegoroczny album? Ja czekam zwłaszcza na powrót The Wrens.

S: Szczerze, to jakoś od listopada zeszłego roku jestem tak zajęty, że właściwie nie miałem czasu śledzić nowości, a już tym bardziej na coś wyczekiwać. Ciągle koncerty, odpisywanie na maile (zdarza się, że trwa ono niemal cały dzień) etc. Masz może jakieś swoje podsumowania, które mógłbyś mi podesłać?

W: Jasne, nie ma problemu, pójdą w pakiecie z polskim post-punkiem. A, odwracając role, jakie niezbyt znane kanadyjskie zespoły mógłbyś polecić polskiej publiczności?

S: Uuu, jest tego dużo, więc ograniczając się do moich faworytów:

– Freak Heat Waves (Uwielbiam ich nagrania, z jednej strony są tu elementy znane z twórczości The Stooges, z drugiej – minimalistyczne synthy. Mieliśmy z nimi nasz pierwszy tour i coś czuję, że chyba jeszcze razem pojeździmy.)

– Fountain (Świetny band z Victorii.)

– Lab Coast (Psychodeliczny rock z bardzo niejasnymi granicami.)

W: Gdybyś miał spontanicznie wymienić tytuły kilku ulubionych filmów, byłyby to?

S: Hmm, uwielbiam „Predatora” i „Obcego”, a także „Mroczne Miasto” Alexa Proyasa. Do tego „Diuna” Davida Lyncha z jedną z najbardziej wariackich scen w historii kina. A, no i przymierzam się ostatnio do obejrzenia „Inland Empire” – jeden z moich kumpli jest psychofanem Lyncha i poleca mi to od dawna.

W: Jak najbardziej przyłączam się do jego rekomendacji. Czy możesz na koniec uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, czy jest szansa, że zobaczymy was w tym roku w Polsce?

S: Nie jestem na sto procent pewny, ale w sierpniu mamy kolejny po majowym tour po europie, więc niczego nie można wykluczyć.

W: W takim razie mam nadzieję, że jednak się u nas pojawicie. Wielkie dzięki za miłą rozmowę, wszystkiego dobrego i, oby, do zobaczenia na koncercie!

Wojciech Michalski (4 marca 2015)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Slv
[6 marca 2015]
Wojtek, właśnie takich wywiadów wciąż brak w serwisach muzycznych. Więcej dowiem się o wrażliwości gościa, którego płyta zdecydowanie zapadł mi w pamięci, niż po klasycznym pitupitu. Trzymam kciuki, żeby VK (bez konieczności zmiany nazwy) wpadli do Gdańska na Soundrive Fest we wrześniu.
Gość: D
[5 marca 2015]
W zasadzie bardziej to wygląda jak kumpelska rozmowa przy piwie niż wywiad z prawdziwego zdarzenia. I o to chodzi. Świetnie się czyta. Propsy!.
Gość: Wojtek M.
[5 marca 2015]
@P: Akurat Scott się z tych wszystkich rekomendacji bardzo cieszył (szczególnie spodobała mu się nazwa Siekiera;). Co do twojej wyliczanki - wybacz, ale preferuję wywiady oparte na dialogu, z czym wiąże się również zanurzanie rozmówcy we własnej wrażliwości (w tym przypadku muzycznej). Jeśli wolisz standardowe, zgodne z hermetycznymi dziennikarskimi prawidłami rozmowy, gdzie głos ma tak naprawdę tylko przepytywana strona, jest przecież w sieci takich wywiadów z członkami Viet Cong całkiem sporo:) A jeśli chcesz prawdziwego "wzorcowego przykładu jak nie prowadzić wywiadów" zerknij na moją rozmowę z Brianem Batzem ze Sleep Party People, dopiero złapiesz się za głowę;) Naprawdę, więcej dystansu:) Pozdrawiam!
Gość: lazein
[5 marca 2015]
''w sierpniu mamy kolejny po majowym tour po europie''

Czyli witamy na Offie
Gość: P
[5 marca 2015]
Wzorcowy przykład jak nie prowadzic wywiadów:

-moje ulubione to... a twoje?
-podeśle ci liste zespołów
-polecam ci nasze zespoły postpunkowe
-polecam ci polską wytwórnie
-szczególnie interesuję się noisem
-jak najbardziej przyłączam się do jego rekomendacji

o kim i o czym do cholery miał byc ten wywiad? bo jest o preferencjach pytającego

Gość: takisam
[4 marca 2015]
Bardzo sympatyczny wywiad :)

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także