Mi Ami
Re, Kraków - 22 kwietnia 2009
W przeciągu zaledwie kilku dni do Krakowa wdarł się rwący strumień muzycznych wydarzeń najwyższej klasy. Twórcą zamieszania był przede wszystkim klub Re, dysponujący skromną, a zarazem bardzo kameralną salą koncertową w dobrym guście. To właśnie w tym miejscu, dzień po opisywanym przeze mnie zdarzeniu, można było przekonać się czy Kanadyjczycy z Handsome Furs są w formie, a Experimental Dental School namówili publiczność do ekstatycznego tańca w rytm swojej nieskoordynowanej, gitarowej muzyki. Wiadomość o występie autorów tegorocznej, rewelacyjnej płyty „Watersports” powaliła mnie na kolana. Niżej podpisany udał się na dźwiękowy seans spirytystyczny zespołu szczycącego się nazwą pochodzącą od pewnego amerykańskiego miasta, tyle że ze spacją w środku.
Dwie trzecie Mi Ami, czyli Daniel Martin-McCormick oraz Jacob Long byli wcześniej częścią zespołu Black Eyes, który nagrał w 2003 roku jedną z najlepszych płyt, jakie pojawiły się w katalogu waszyngtońskiej wytwórni Dischord. Oryginalne przedstawienie stylistyki post-hardcore w świetle tanecznych pochodów basu i rytmicznej perkusji tworzyło pulsację, która udzieliła się także nowemu zespołowi tych muzyków. W tym przypadku mamy już jednak do czynienia z większym rozrzutem stylistycznym i bardziej eksperymentalnym podejściem do tworzenia nowych dźwięków. W czasie koncertu, który znacznie się opóźnił, wszystkie elementy zostały zintensyfikowane. Kłujący w uszy, kolczasty, gitarowy hałas i histeryczny, przerysowany wokal lidera, wraz z dubowym rytmem zanurzonym w kraut rockowej magmie tworzyły coś na kształt szamańskiego misterium. Nie była to jednak muzyka dopracowana i dopięta na ostatni guzik, efekciarska albo wyreżyserowana. Mi Ami zdarzały się wpadki, z których wychodzili obronną ręką. Niedostatki nadrabiali ekspresją doprowadzoną do ekstremum, surowością i zgrzytliwym, punkowym brzmieniem. Oczywiście po występie reprezentantów Touch and Go Records można było oczekiwać trochę więcej, ale pozytywne wrażenia, nie tylko w postaci szumu w uszach, na pewno pozostaną na dłużej.
Komentarze
[23 marca 2011]