Patton & Fennesz

Warszawa Proxima - 29 lutego 2008

Zdjęcie Patton & Fennesz - Warszawa Proxima

Mike Patton i Christian Fennesz to nazwiska dużego kalibru. Zgromadzili tego wieczora naprawdę liczne grono zwolenników konkretnych, bezkompromisowych i eksperymentalnych brzmień. W szerszym kontekście na pewno zadziałała magia nazwiska Amerykanina, a także uznana marka Faith No More, z którego artysta się wywodzi. Trzeba też pamiętać o popularnych nad Wisłą dokonaniach Tomahawk, Fantomasa czy Mr. Bungle, które sprawiły, że Mike Patton dorobił się niemałego uznania, a czego dowodem była pękająca w szwach Proxima.

O tym, że muzyka zaprezentowana na koncercie nie będzie odwoływać się do dokonań wyżej wymienionych formacji, gwarantowała już sama obecność austriackiego eksperymentatora. To Fennesz w znacznej mierze decydował o zagęszczeniu i natężeniu dźwięków. Z chirurgiczną precyzją przetwarzał i przepuszczał przez efekty brzmienie gitary elektrycznej, a efekt tych starań imponował zróżnicowaniem i nieszablonowością. Dominowały rozedrgane, spiętrzone noisowe ataki szumu i szmerów, które w jednakowym stopniu hipnotyzowały, co wywoływały niepokój wśród zgromadzonej publiczności. Był to zatem Fennesz bliższy nieprzystępnemu „Hotel paral.lel” niż zwiewnemu „Endless Summer”, tyle że nad wszystkimi wykorzystywanymi przez austriackiego eksperymentatora stylistykami górowała potężna i gęsta chmura, którą rozrywały gitarowe wyładowania. Patton odpowiadał za stronę wokalną. Udowodnił, że jego umiejętności w dziedzinie beatboxingu stoją na bardzo wysokim poziomie i nie przypadkiem, wraz z Rahzelem decydował o brzmieniu „Medulli” autorstwa Bjork.

Koncertowa kolaboracja Pattona i Fennesza była niewątpliwie wydarzeniem sporej rangi, a zarazem spotkaniem dwóch eksperymentatorów reprezentujących inne muzyczne punkty widzenia. Czy efektem wspólnych występów będzie album długogrający? Trudno powiedzieć, ale jedno jest pewne – koncert, pomimo, że pod względem czasowym nie spełnił norm unijnych, bo po prostu był zbyt krótki, to swoją intensywnością i oryginalnością zrobił naprawdę duże wrażenie.

Piotr Wojdat (17 marca 2008)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także