Coheed And Cambria, The Rogers Sisters

Nowy Jork, Summer Stage, Central Park i North Six - 6 sierpnia 2005

Zdjęcie Coheed And Cambria, The Rogers Sisters - Nowy Jork, Summer Stage, Central Park i North Six

Szczyt rockowego rozbuchania i minimalny rockowy skład. Kultowa grupa, przyciągająca tłumy i skromne trio grające dla lokalnej publiczności. Dwa koncerty tego samego dnia.

Zespół Coheed And Cambria zagrał w Nowym Jorku po raz trzeci w ciągu zaledwie kilku dni i znowu ściągnął na swój koncert ogromne tłumy widzów. Pozycja tego, niemal nieznanego w Europie, zespołu jest w Stanach Zjednoczonych doprawdy wyjątkowa. Jest on tu otoczony prawdziwym kultem. Ale nic dziwnego – grupa po raz kolejny pokazała jak żywiołowe, pełne szaleństwa i dynamiki są jej koncerty, jak łatwo zdobywa serca publiczności swoim zaangażowaniem i niespożytą sceniczną energią.

Występ odbywał się wczesnym popołudniem na wolnym powietrzu, na letniej scenie w Central Parku. To był kolejny dzień, kiedy nad miastem przetaczała się fala bardzo wysokich temperatur. Upał był taki, że nawet samo oddychanie było trudne – powietrze było gęste jak budyń, który trudno było wtłaczać sobie do płuc. A mimo to muzycy grupy miotali się po scenie, biegali ze swoimi instrumentami tak daleko, jak pozwalały na to kable i zrywali struny głosowe podczas wspólnego wykrzykiwania refrenów. Nie mieli dla siebie litości, a to najlepszy sposób, żeby mieć publiczność po swojej stronie.

Tym razem program był trochę inny niż na klubowych koncertach sprzed kilku dni. Zespół zagrał nieco krócej: tylko niecałą godzinę. Podstawę repertuaru stanowiły oczywiście największe hity grupy, których teksty wykrzyczane zostały wspólnie przez całą publiczność. Na dodatek muzycy zdecydowali się przedstawić także kilka kompozycji z nowo nagranej płyty, której premiera zaplanowana została w kilkanaście dni po koncercie. Nowe utwory odstawały trochę od tych znanych z poprzednich płyt: mniej w nich metalizujących riffów, mniej porywających melodii. Są spokojniejsze, delikatniejsze, jeszcze bardziej rozbudowane i wielowątkowe niż starsze kawałki. I to właśnie chyba z tego powodu bardzo przypominały kompozycje grupy The Mars Volta. Te dwa zespoły zawsze wydawały się mieć ze sobą wiele wspólnego, a jeśli cała nowa płyta grupy Coheed And Cambria jest taka jak tych kilka zagranych na tym koncercie kompozycji, Omar i Cedric będą mieli godną konkurencję.

Tego samego dnia wieczorem, w zupełnie innej części miasta odbył się koncert dużo skromniejszy, ale niemal tak samo ciekawy. Nowojorskie trio The Rogers Sisters (na zdjęciu) to rzeczywiście... dwie siostry Rogers: gitarzystka i perkusistka, wspierane przez basistę – ten jednak jest spoza rodziny. Mimo obecności mężczyzny w zespole grupa należy, wraz z o wiele słynniejszym Le Tigre do skromnej może pod względem ilości, ale bardzo silnej jakościowo nowojorskiej sceny feministycznej. Ale koncert okazał się zupełnie wyprany z wszelkiej ideologii: obyło się bez wygłaszania manifestów programowych i scenicznego apostolstwa. Była tylko sama muzyka: trzy kwadranse trochę dziwnego indie-punk rocka, z połamanymi, choć konsekwentnymi rytmami, z lekko pogubionymi melodiami, z ładnymi dźwiękami, skrzętnie ukrytymi pod kilkoma piętrami pozornie chaotycznego hałasu. Program koncertu składał się przede wszystkim z utworów z najnowszej epki zespołu „Three Fingers”, uzupełnionych o kilka starszych nagrań i nieco może zaskakujący, ale pasujący do reszty materiału jak ulał, cover piosenki zespołu Captain Beefheart. Największe emocje wzbudził siłą rzeczy najbardziej chyba znany utwór zespołu: „Zero Point”, zamieszczony m.in. na kultowej składance „Yes New York”.

To nie jest wybitny zespół, to nie jest wielce odkrywcza muzyka. Ale to w niczym nie przeszkadzało. Cała trójka artystów wprost kipiała optymizmem i energią, a publiczność odpłaciła ciepłym i serdecznym przyjęciem. Zresztą zespołowi było o tyle łatwiej, że grał praktycznie u siebie – wszyscy członkowie grupy mieszkają w tej samej dzielnicy, w której znajduje się klub North Six, nic więc dziwnego, że artyści mogli liczyć na wsparcie lokalnej publiczności.

Przemek Gulda (1 września 2005)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także