Reedycje i nagrania archiwalne 2019

To nie będzie wybór najciekawszych czy też najważniejszych archiwaliów, które ukazały się w przeciągu ostatniego roku: ta kategoria jest zdecydowanie zbyt obszerna. Potraktujmy to raczej jako drobne przypomnienie twórców nieobecnych w podsumowaniach 2019 oraz materiałów, które mimo upływu lat są w stanie się obronić swoim poziomem.

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 1

125, Rue Montmartre – Discography

Emo kwintet z niemieckiego Bielefeld istniał zaledwie dwa lata i zostawił po sobie dosłownie skrawki: trzyutworową EP-kę i dwa utwory na splicie z Maggat. Nie przeszkodziło to grupie w zostaniu kolejnym alternatywnym fenomenem z zakamarków RateYourMusic – zespół nazywano przedstawicielem tweemo, porównywano do Life Without Buildings, zachwycano się nieprzeładowanymi kompozycjami, które zachowywały jednocześnie charakterystyczną rozedrganą emocjonalność, znaną chociażby z dorobku SDRE czy Mineral. Po latach Amerykanie z Belladonna Records łącząc swe siły z niemieckim Thirty Something Records postanowili przypomnieć światu o 125, Rue Montmartre, dokonując jednocześnie niemożliwego: wygrzebali ze składanek i archiwów grupy jeszcze trzy utwory i wydali całość pod postacią winyla. Krótka, niespełna półgodzinna dyskografia zespołu to urocza widokówka z przełomu wieków, która jednocześnie jest w swojej prostocie nadzwyczaj piękna.

Posłuchaj >>

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 2

Burial – Tunes 2011-2019

Myśleliśmy, że William Bevan ma swoje najlepsze lata już za sobą, że rezygnacja z albumów na rzecz pojedynczych utworów to próba naiwnej monetyzacji dawnej sławy i chęć przypomnienia o sobie publice, że od czasu „Kindred EP” nie jest w stanie podskoczyć powyżej jakiegoś poziomu. I cóż, myliliśmy się. Poszczególne single wypuszczane znienacka co parę lat nie broniły się, więc jak to jest, że gdy zostały one zebrane w formie dwuipółgodzinnej składanki, stworzyły narrację będącą idealnym przedłużeniem dotychczasowej twórczości Buriala? Ani jego debiut, ani „Untrue” nie zrobiły na mnie takiego wrażenia: „Tunes 2011-2019” to najlepsza nocna podróż po nieznanym mieście, w jaką kiedykolwiek Bevan nas zabrał. Wykiwał nas, wyprzedził, kolejny raz zaskoczył równie mocno, co pięć lat temu w Kopalni Soli w Wieliczce.

Posłuchaj >>

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 3

Duster – Capsule Losing Contact

Na temat tego tria pisałem już w zeszłym roku dosyć sporo, więc ograniczę się do niezbędnego minimum: Numero Group zebrało w formie kilkupłytowego boxu niemal cały dotychczasowy dorobek Dustera od 1998 roku (pominęli tylko wczesne demówki w postaci „Christmas Dust”, „On the Dodge” oraz rzeczy wydanych jako Valium Aggelein, ale w zamian dorzucono trochę nieznanych rzeczy z szuflady). Ten zbiór powolnych piosenek naprawdę brzmi jak kapsuła tracąca kontakt z obsługą naziemną, to naprawdę jest kosmiczne doznanie.

Posłuchaj >>

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 4

Indian Summer – Giving Birth to Thunder

Ten sam label (Numero Group) wypuścił na winylu całą dyskografię Indian Summer, posthardkorowców z emo zacięciem z Oakland. Zespół istniał zaledwie rok, nagrał dziesięć kawałków, zagrał setkę koncertów, aby ostatecznie zniknąć z radaru. To znacznie mocniejsze emocjonalne uderzenie od wspomnianej na wstępie „Discography” 125, Rue Montmartre - Indian Summer kojarzy się bardziej z Rites of Spring, chociaż są tutaj momenty, które mogłoby znaleźć się ze spokojem na „Spiderland”. Melancholijny hałas na pełnej kurwie, polecam bez wahania.

Posłuchaj >>

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 5

Ariel Pink – Odditties Sodomies Vol. 2

„Odditties Sodomies Vol. 2” to wprawdzie nie jest poziom żadnego ze studyjnych albumów Rosenberga, ale mimo tego zdecydowanie warto sprawdzić tę składankę. Dobrze znane z jego dotychczasowej twórczości skakanie między gatunkami jest tutaj jeszcze bardziej wyczuwalne ze względu na charakter kompilacji, jednak zupełnie nie przeszkadza to Arielowi w zachwycaniu odbiorcy swoimi pomysłami na nośne piosenki. Za taki hipnagogiczny pop go pokochaliśmy, takiej muzycznej hauntologii potrzebujemy.

Posłuchaj >>

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 6

Radiohead – MiniDiscs [Hacked]

Ponad szesnaście godzin demówek, nagrań live, fragmentów prób i niezidentyfikowanych ścinków, będących swoistym reportażem z powstawania „OK Computer” to rzecz głównie dla zespołowych fanatyków (w tym niżej podpisanego). Kto jednak przebrnie przez całość, w nagrodę za swoją cierpliwość pozna alternatywne wersje „Lift”, całozespołowe wykonanie „True Love Waits” oraz „Attention”, znanego z reedycji trzeciego albumu grupy, a także dowie się, jaki inny utwór Radiohead stanowił jedną z części „Exit Music (For a Film)”.

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 7

R.E.M. – Monster (25th Anniversary Edition)

To bardzo dziwne, że R.E.M. postanowiło tak hucznie świętować ćwierćwiecze płyty, która była ich pierwszym krokiem w stronę nagrywania nudnych i nazbyt podobnych do siebie piosenek. Mamy tu nie tylko sam album w dwóch różnych miksach, ale też wersje demo i koncert z Chicago: łącznie 64 utwory pokazujące, jak LEGENDA Z ATEN potknęła się, podniosła się na chwilę przy „New Adventures in Hi-Fi”, aby na „Up!” kontynuować swoją długą drogę w dół. Ciekawa stopklatka z historii zespołu, który miewał lepsze momenty.

Posłuchaj >>

Zdjęcie Reedycje i nagrania archiwalne 2019 8

Sigur Rós – Ágætis byrjun (A Good Beginning) [20th Anniversary Deluxe Edition]

Czy ktoś jeszcze pamięta o Sigur Rós i o tym, jakich emocji dostarczali nam Jónsi z ekipą? To smutne, że mało kto zwrócił uwagę na ich ostatnie wydawnictwa, jednak nie oszukujmy się: reedycja „Ágætis byrjun” to najważniejsza rzecz, jaką Islandczycy wydali od czasu „nawiasów”. Alternatywne podejścia do dobrze znanych kompozycji z drugiego albumu Róży Zwycięstwa potrafią zachwycić równie mocno, co wersje kanoniczne, nawet jeśli mamy już rok 2020, a nie 1999.

Posłuchaj >>

Marcin Małecki (22 stycznia 2020)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: gość
[31 stycznia 2020]
New Adventures były git, natomiast Up, moim zdaniem, jest jednym z ich najlepszych albumów. Od Reveal dopiero truli dupe, z lekką zwyżką na Accelerate
Gość: co?
[31 stycznia 2020]
Akurat jeden z najdziwniejszych i charakterystycznych albumów R.E.M. w latach 90, na którym zdecydowanie zmienili brzmienie, autor nazywa "krokiem w stronę nagrywania nudnych i nazbyt podobnych do siebie piosenek". Hę?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także