Tu jestem w niebie – recenzja książki „Lżejszy od fotografii – O Grzegorzu Ciechowskim” Piotra Stelmacha

Zdjęcie Tu jestem w niebie – recenzja książki „Lżejszy od fotografii – O Grzegorzu Ciechowskim” Piotra Stelmacha

Ostatnie lata przyniosły nam wysyp książek poświęconych Republice i Grzegorzowi Ciechowskiemu. Zaczęło się od zdecydowanie naukowej pozycji „Republika Wrażeń: Grzegorz Ciechowski i Republika jako fenomen społeczno-kulturowy” napisanej przez Jacka Jezińskiego, następnie przyszła kolej na „Obywatela i Małgorzatę” autorstwa Małgorzaty Potockiej, niedługo potem premierę mieli „My Lunatycy. Rzecz o Republice”, czyli książka napisaną przez fanów dla fanów, chwilę później światło dzienne ujrzała niezwykle obszerna biografia „Republika. Nieustanne tango” spisana przez Leszka Gnoińskiego, a w tym roku oprócz tomu tekstów Ciechowskiego zatytułowanego „Obcy astronom”, fani dostali „Lżejszego od fotografii – O Grzegorzu Ciechowskim”, którego autorem jest dobrze znany z radiowej Trójki Piotr Stelmach.

Taki lekturowy urodzaj automatycznie każe nam się zastanowić, jak wiele nowego można jeszcze opowiedzieć o jednym z najbardziej charyzmatycznych liderów i twórców, jeśli chodzi o polską muzykę popularną. Piotr Stelmach w swojej pozycji udowadnia, że jeśli pozwolimy przemówić emocjom, możemy otrzymać znacznie ciekawszy obraz, niż tworząc szczegółową biografię. „Lżejszy od fotografii” jest dosyć nietypową książką – to w zasadzie rozbudowany wielogłos osób związanych mniej lub bardziej z Ciechowskim. Jeśli dodamy do tego odwróconą chronologię wydarzeń – książka zaczyna się od śmierci lidera Republiki i zmierza wstecznie do jego narodzin – to w efekcie otrzymamy zupełne przeciwieństwo monumentalnej, chociaż chwilami nazbyt sterylnej książki Gnoińskiego.

„Lżejszy od fotografii” składa się w dużej mierze ze wspomnień rodziny i bliskich muzyka, kolegów z zespołu, a w dalszej kolejności z wypowiedzi współpracowników i znajomych. Oczywiście, tak jak w biografii autorstwa Gnoińskiego, trafimy gdzieniegdzie na sprzeczne warianty historii, ale przede wszystkim spotkamy się z emocjonalnymi fragmentami, które wiele mówią o wrażliwości i wycofaniu Ciechowskiego. Najwięcej mówią o tym Weronika i Helena Ciechowskie, córka i matka artysty, ale wśród wypowiadających się osób znajdziemy także takie zaskakujące na pierwszy rzut oka postacie jak Daniel Olbrychski, Jacek Bryndal czy Krzysztof Materna. Ich związki z Ciechowskim są jednak na tyle istotne i warte uwagi, że pomagają stworzyć pełny portret lidera Republiki.

Ciągłe monologi, z których składa się dzieło Stelmacha, bardziej przypominają spisane spotkanie poświęcone zmarłemu siedemnaście lat temu muzykowi, niż faktyczną książkę. Nie jest to wada „Lżejszego od fotografii”, lecz cecha wyraźnie wyróżniająca go od pozostałych pozycji poświęconych Republice i/lub Ciechowskiemu. Przez ważne i istotne wydarzenia prowadzą nas poszczególni rozmówcy – ich wypowiedzi są tak uporządkowane, aby przeskoki między kolejnymi latami lub zdarzeniami nie wyrywały czytelnika z rytmu lektury. Dużą rolę odegrał tu zapewne zespół redakcyjny – sam Stelmach w posłowiu przyznaje się, że Wydawnictwo Literackie bardzo mu pomogło w okiełznaniu zupełnie nowej dla niego materii, jaką była forma książki.

Na „Lżejszego od fotografii” złożyły się sto pięćdziesiąt dwie rozmowy, które Piotr Stelmach odbył ze swoimi rozmówcami. Część z nich prawdopodobnie w książce się nie pojawiła: głównym brakującym ogniwem jest Jola Muchlińska, pierwsza żona Ciechowskiego. O ile przy historiach z lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych nie jest to aż tak wyczuwalne, to fragmenty związane z pierwszą połową życia artysty pozostają częściowo niedoświetlone. W niektórych miejscach jednak Stelmach wspomina, że najwięcej rozmów na temat Ciechowskiego przeprowadził właśnie z Muchlińską, co pozwala stwierdzić, że miała ona również wpływ na to, jaki kształt ostatecznie przyjęła książka.

Emocjonalny charakter rozmów zebranych w tym tomie sprawia, że jest to pozycja, która zostanie w pamięci na dłużej niż pozostałe książki o Ciechowskim i Republice. Oczywiście, dla poznania pełnego obrazu Obywatela GC warto przeczytać wszystkie wymienione przeze mnie publikacje, ale najlepiej zacząć od tegorocznej biografii Stelmacha: otrzymaliśmy w niej bowiem poruszający portret, który przedstawia Ciechowskiego od tej bardziej ludzkiej, codziennej strony. Nie jest to jednocześnie epatowanie prywatnością, raczej delikatne odsłonięcie, ukazanie go jako zwykłego człowieka. Książka Stelmacha jest niezwykle wyważona, co nie oznacza, że jest nudna – myślę, że Grzegorz Ciechowski byłby zadowolony z takiej pozycji opowiadającej o jego życiu.

Marcin Małecki (18 października 2018)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także