Ocena: 8

The Band Of Endless Noise

Riders On The Bikes

Okładka The Band Of Endless Noise - Riders On The Bikes

[Post_Post; Marzec 2005]

W październiku ubiegłego roku gitarowa estetyka post-rockowa została przedstawiona przez polski zespół po raz pierwszy tak dobitnie, by przez chwilę pomyśleć o przeniesieniu na rodzimy grunt niemal identycznych patentów. W przypadku debiutu 3moonboys, bo o nim mowa, mówienie o idealnej kopii byłoby nadużyciem, chociaż oryginalnością na skalę światową zespół nie grzeszy, a Mogwai i Sigur Ros przyglądają się tam sobie w co drugim utworze. Czym jest sedno oryginalności wiedzą za to na pewno muzycy Band Of Endless Noise, którzy za sprawą wykorzystywania niekonwencjonalnego instrumentarium, inspiracji daleko wykraczających poza schemat uznanych już firm szkockich i amerykańskich czy nawiązań do world music kreślą wizję otwartego, niezwykle urozmaiconego, pełnego różnorodności i melodyki post-rocka.

Charakterystyczne motywy z debiutu, gdzie wpływ dodatków etnicznych wprowadzonych za sprawą gościnnego udziału Anny Nacher i Marka Styczyńskiego z legendarnych Karpat Magicznych był motywem wiodącym, tutaj zmniejszają swą intensywność, a całość bliższa jest strukturze rockowej. Jeśli poprzednik zaskakiwał lekkością tych niecodziennych przecież inspiracji, tak tutaj grupa wchodzi w oswojone już struktury. Co trzeba jednak zaznaczyć, nie są to konstrukcje o znamionach pejoratywnych. Nowa płyta przynosi znaczący zwrot ku współczesności. Nie oznacza to, że klimat w ogóle odchodzi od specyfiki muzyki korzennej, lokalnej, bliskiej ludowości azjatyckiej. O tym wciąż przypominają dźwiękowe niespodzianki: swojski akordeon, radosne dzwonki, gong, instrumenty bahlama. Z drugiej strony o urozmaiceniu syntetycznym decydują subtelne wstawki elektroniczne czy użycie pianina Rhodesa. Dobrze wyczuwalna przestrzenność, gdzie zwykła, prosta melodia w połączeniu z orientalną delikatnością przynależną dalekim kulturom wchodzi w rejony gitarowego eksperymentu, powoduje, że nawet jeśli konkretny utwór jest długi, zachowuje świeżość i sprężystość, a całość nie nuży. Ta atawistyczna, sięgająca źródeł specyfika powoduje, że formacja równie dobrze czułaby się na krakowskim Festiwalu Kultury Żydowskiej, jak i dużym, plenerowym koncercie rockowym (folklor Kapeli Ze Wsi Warszawa zaakceptowała niedawno publiczność Roskilde). Grupa nie zapomina także o momentach transu, z lekka bitowych, nacechowanych szczyptą elementów stylistyki dub (po raz kolejny w tym roku ciche nawiązania do Robotobiboka). Cechą wyróżniającą jest też skupienie się na uwydatnieniu detalów, które gdzieniegdzie w natłoku rockowej ekspresji nie tracą swojego subtelnego smaku. To w dużej mierze wkład Marcina Dymitera współtworzącego płytę, a który to nieprzerwanie – prócz nagrywania coraz bardziej awangardowej muzyki - wspiera młodych swym doświadczeniem.

Zespół Pustki nazywa sposób swojego grania muzyką ściany wschodniej. Jak bardziej adekwatny zwrot mógłby to być na opisanie tego, co proponuje Band Of Endless Noise, nie trzeba przekonywać. Korzystając z szlaków przetartych przez zachodnie formacje, dodają szczyptę właśnie takiego wschodniego, rzekłbym nawet kresowego, oddalenia. Na zasadzie ornamentu, bez którego nie byłoby pełnej całości. Ludowość, która nie musi kojarzyć się do końca dobrze, jest przetwarzana na modłę nowoczesności rozumianej jako zbiór skrajnych elementów, nawiązań. Pierwsze wrażenie dotyczące łączenia składników pozornie do siebie niepasujących zostaje zastąpione pełną akceptacją zaskakująco dostępnej formy. Wyobraźcie sobie Tortoise czy Mogwai śmiało sięgających w dalekowschodnie inspiracje. Pewnie tak właśnie by brzmieli. A czy byłoby to złe?

Tomasz Łuczak (26 lipca 2005)

Oceny

Tomasz Łuczak: 8/10
Piotr Wojdat: 7/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Kasia Wolanin: 6/10
Średnia z 11 ocen: 7,45/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także