Ambulance LTD
LP
[TVT; 2004]
Minęło pół roku odkąd w ciepłym tonie pisałem o debiutanckiej EP-ce grupy Ambulance LTD. Nawet teraz, patrząc już z perspektywy czasu, można powiedzieć, iż był to dobry, udany debiut. Najbardziej soczyste gitarowe przeboje tamtych miesięcy przegrywały z muzyczną zmysłowością kilku nieśmiałych nagrań Ambulance. EP-ka ta, mająca wiele wspólnego z shoegaze i latami 70., kusiła ofertą stonowanego i skromnego grania. Nie trzeba więc dodawać, że pierwszy album zespołu należał do najbardziej oczekiwanych wydawnictw. Czas na konfrontację ówczesnego, maxi-singlowego skrawka twórczości grupy z jej pełną, długogrającą całością...
W charakterze tej grupy niewiele jest odkrywczości i rządzy wprowadzania innowacji w tym, co sprawdzone i wypróbowane. Lecz o ile inni często dokonują na muzyce niemalże pogańskich prób wskrzeszenia, to Ambulance LTD rzeczywiście ją reanimuje. Artyści zdołali odrestaurować te dźwięki, które nadszarpnięte zębem czasu zyskały już niemalże muzealny status. Album ten to wypadkowa biegnąca od My Bloody Valentine, przez The Verve, Red House Painters, następnie Jamesa, a zahaczająca o I Am Kloot czy Doves. Grupa wie, co jest esencją melodyjnego rocka ostatnich kilku(-nastu) lat i obficie nasącza nią swe własne dzieła.
Trudno wyobrazić sobie lepszy początek płyty. Na tego typu wydawnictwach, instrumentalne utwory często traktowane są bowiem po macoszemu. Artysta zdaje sobie sprawę, że pozbawione wokalu kompozycje zwyczajnie umkną uwadzę przeciętnego słuchacza. Stąd, jeżeli w ogóle zapada decyzja o zamieszczeniu takiego nagrania, zazwyczaj jest to wypełniacz, bez którego album nie zyskałby i nie straciłby nic. Dlatego tak miło zaskoczył mnie utwór "Yoga Means Union". To najciekawsze instrumentalne intro, jakie słyszałem od kilku dobrych miesięcy. Muzyka godnie zastępuje wokal i przypisuje sobie rolę przekazywania treści. Wyraźnie podzielono je na dwie partie: pierwszą - delikatną, fantazyjną, zaaranżowaną bardzo swobodnie oraz drugą - zdecydowaną, z melodią ściśle wyznaczoną przez stanowcze i silne uderzenia gitar. "Yoga Means Union" to, o czym zaraz się przekonamy, streszczenie całej zawartości płyty.
Należy zaznaczyć, że dla kogoś kto już osłuchał się z EP-ką, brzmienie albumu nie będzie zaskoczeniem. "Primitive (The Way I Treat You)", "Heavy Lifting", "Young Urban", "Stay Where You Are" - to kompania braci, za którą ALTD byli docenieni już wcześniej, a która znów trafiła na tracklistę wydawnictwa. Magnesem przyciągającym do zespołu nadal jest gładkość ich stylu oraz trzymana w ryzach przyzwoitości przebojowość jego utworów. Chwytliwy dialog gitar i ciepłego wokalu, spokojne, lecz nie anemiczne melodie to siła napędowa całej zawartości krążka. Chciwie sącząca się gitara w "Primitive", niewinne, nieco cyniczne brzmienie "Anegdote", czy psychodeliczny "The Ocean" to silne, lecz nie najmocniejsze momenty na krążku. Nie ma tutaj chwil, w których doznajemy olśnienia i w których wynosimy twórcę na pomniki lub wieszamy na nim psy. Ambulance LTD to album pełen dobrych, lecz przeraźliwie równych kompozycji. Równych - nie znaczy takich samych. Od zwartego, gęstego "Sugar Pill", w którym stłumiona melodia strun idzie łeb w łeb z pogłosem elektroniki, do eterycznych i zwiewnych "Michigan" oraz "Young Urban", na płycie słyszymy udane próby zróżnicowania poszczególnych jej fragmentów. Treść płyty, zamiast bezładnie przelewać się z jednego utworu w drugi, stanowi zbiór wyraźnie odróżnialnych i odrębnych elementów. Nie znajdziemy tutaj dwóch bliźniaczych piosenek i na pewno nie pomylimy sennie gitarowego "The Ocean" z sennie gitarowym "Stay Where You Are". Niektóre uznane gwiazdy rocka z pierwszych stron magazynów mogą pozazdrościć debiutantom z ALTD wprawy w komponowaniu i aranżowaniu swoich utworów.
Debiut Ambulance LTD nie jest genialny, nie jest też bezwartościowy. Zgrabne lawirowanie pomiędzy stylami rocka i ambitnego popu sprawia, iż płyta ta jest bardzo przystępna i, trzeba przyznać, nie stanowi większego wyzwania dla wymagającego słuchacza. To obfita porcja spokojnego, stonowanego i skromnego grania. Jeżeli brakuje Ci dziś optymizmu na Apples In Stereo, czasu na Sigur Ros, cierpliwości na Oneidę i nutki sentymentu na The Veils, album Ambulance LTD będzie złotym środkiem.
Komentarze
[25 listopada 2011]