Ocena: 7

Blue Raincoat

Small Town Addiction

Okładka Blue Raincoat - Small Town Addiction

[Europeans Records; 27 listopada 2003]

Panie i panowie. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z przełomem w polskiej muzyce niezależnej. Pierwszym jego symptomem był wydany niedawno w wytwórni Europeans Records minialbum formacji Saturnday. Wiadomo jednak, że jedna jaskółka nie czyni wiosny, dlatego też wszyscy czekali na kolejną płytkę sygnowaną emblematem trójmiejskiego wydawcy. Padło na zespół Blue Raincoat i ich debiut zatytułowany "Small Town Addiction" (słowo debiut jest tu pewnym nadużyciem, ale w kontekście płyt można sobie na nie pozwolić). Oczekiwania tym razem były wszakże dużo większe. Apetyt na pewno podsyciła informacja o masteringu płyty wykonanym przez człowieka-legendę – Jacka Endino, nazywanego ojcem grunge’u (to on wyprodukował pierwsze płyty Nirvany i Soundgarden, współpracował też z Afghan Whigs, Screeming Trees, Mudhoney a ostatnio z Therapy? i Hot Hot Heat). Kulisy tej współpracy pozostają na razie tajemnicą, ale sam fakt, że Jack zgodził się wyprodukować płytę Blue Raincoat świadczył o jakości tego materiału, i to jeszcze zanim album trafił do sklepów. W każdym razie wiele osób, nie wyłączając mnie, żywo zaczęło interesować się płytą "Small Town Addiction".

Kiedy wreszcie dotarła do mnie długo oczekiwana płytka, bezzwłocznie włączyłem sobie to nagranie w odtwarzaczu. Dzięki samplom umieszczonym na stronie wytwórni Europeans Records miałem już jako takie rozeznanie o muzyce zespołu. Jednak to, co dotarło do moich uszu kompletnie mnie zaskoczyło. Oto po raz pierwszy w życiu miałem okazję usłyszeć polskiego indie-rocka na światowym poziomie. Intrygującego, pomysłowego i bezkompromisowego. Zapadającego w pamięć na długie godziny. Głównie ze względu na rozbudowane, nieliniowe kompozycje, z których każda jest osobnym elementem układanki, składającym się na całościowy obraz płyty. To trzydzieści trzy i pół minuty treściwej muzyki, która przy każdym przesłuchaniu odsłania przed nami coś nowego, do której z przyjemnością się powraca. Ostrej, choć momentami spokojnej. Lekko sentymentalnej i nastrojowej. Zagranej i zaśpiewanej bardzo emocjonalnie, z pasją. Jakże często tych elementów brakuje w dzisiejszej muzyce rozrywkowej. Album od razu zrobił na mnie dobre wrażenie, a z każdym dniem podoba mi się coraz bardziej. Jest to niewątpliwie ważne, jeśli nie najważniejsze, wydarzenie na polskiej scenie muzycznej w 2003 roku. Blue Raincoat, flagowy jak na razie okręt Europeans Records, daje szansę na przełamanie monopolu wtórnych i niewyraźnych produkcji na naszym rynku. Miejmy nadzieję, że już niebawem za przykładem tej płyty pójdą kolejne produkcje i pejzaż polskiej sceny niezależnej wzbogaci się o wartościowe wydawnictwa.

Z tych właśnie względów można mówić o przełomie. Wcześniej nikt w tym kraju tak nie grał, a jeśli nawet, to nikt nie odważył się takiej muzyki wydać. Całe szczęście, że w Gdańsku pojawiła się grupka fanatyków potrafiących dostrzec potencjał i szczerość muzyków pozostających poza komercyjną sceną dużych wytwórni. Być może już niebawem na świecie mówić się będzie o "polskiej odmianie rocka" (nie mylić z tym, co przez lata nazywane było "polskim rockiem"). Widzę pewne podobieństwo pomiędzy wytwórniami Europeans Records i Tooth & Nail (wydali między innymi Further Seems Forever) oraz pomiędzy zespołami Blue Raincoat i Me Without You. Wygląda na to, że jesteśmy na dobrej drodze do sukcesu...

Nie popadajmy jednak w skrajny entuzjazm – płyta ma drobne niedociągnięcia i trzeba o nich wspomnieć. Przede wszystkim troszkę razi brzmienie materiału, które na mój gust jest zbyt przytłumione. Lepiej byłoby chyba nieco je wyczyścić, nie rezygnując z garażowego charakteru całości. Drugą sprawą jest wokal, a konkretnie drobne niedociągnięcia w wymowie angielskich słów. Niestety od początku słychać, że nie jest to zespół z kraju anglojęzycznego, a momentami wręcz ciężko jest zrozumieć, o czym śpiewa Krzysiek. Te dwa skromne mankamenty nie niszczą jednak znakomitego wrażenia, jakie pozostawia po sobie "Small Town Addiction".

Trudno zachować obiektywizm oceniając płytę polskiego wykonawcy. Szczególnie, jeśli jest to dobra płyta. Chciałoby się bowiem od razu przydzielić dziesięć gwiazdek i zakrzyknąć, że mamy do czynienia z debiutem roku na naszym rynku muzycznym. W końcu tak naprawdę nie było w mijającym roku silnych konkurentów dla "Small Town Addiction". W konfrontacji z zespołami z Wysp Brytyjskich i Stanów, Blue Raincoat ma jednak znacznie cięższe zadanie. Tam konkurencja jest dużo silniejsza. Dlatego uważam, że osiem gwiazdek to zasłużona i sprawiedliwa ocena dla wrocławskiej kapeli. Czas zacząć oceniać rodzimych artystów tymi samymi kryteriami, co uznane zachodnie marki. Dzięki zespołom takim jak Blue Raincoat nie mamy się przecież czego wstydzić...

Przemysław Nowak (30 grudnia 2003)

Oceny

Przemysław Nowak: 8/10
Piotr Wojdat: 5/10
Tomasz Łuczak: 5/10
Kamil J. Bałuk: 3/10
Średnia z 12 ocen: 7,16/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także