Ocena: 8

Holly Herndon

PROTO

Okładka Holly Herndon - PROTO

[4AD; 10 maja 2019]

Kojarzycie dotychczasowe obrazy AI w kinie czy literaturze? Na pewno pamiętacie HAL-a, bezwzględnego, wykonującego w beznamiętny sposób wpisane w jego cyfrową pamięć rozkazy. Często twórcy pokazywali sztuczną inteligencję w sytuacjach, w których wymyka się ona spod kontroli: brak elementu ludzkiego oraz brak refleksji sprawia, że nie powstrzymują się one nawet przed unicestwieniem swoich twórców. Są też obrazy AI z boskimi zapędami, pragnące przejąć kontrolę i myślące o ekspansji – niebezpieczne umysły-wirusy jak w „Neuromancerze”, serii „Terminator” czy „Tronie”. Mało było prób ukazania AI jako niewinnego umysłu-gąbki, pragnącego jedynie się uczyć i chłonąć wiedzę przez naśladowanie. Jeśli zaś były, to kończyły marnie jak bohater „A.I. Sztucznej Inteligencji” lub otrzymywały nieco głupawą formę jak w „Krótkim spięciu”.

Holly Herndon, jedna z najodważniejszych artystycznie postaci we współczesnej muzyce, postanowiła pochylić się nad zagadnieniem sztucznej inteligencji jako maszyny uczącej się od ludzi i uczestniczącej w tworzeniu. Chciała w ten sposób odpowiedzieć na pytanie, czy możliwa jest współpraca między nami a nimi. Stworzony przez programistę Julesa Laplace’a Spawn został pełnoprawnym członkiem kolektywu pracującego nad „PROTO”, a muzyczną wiedzę pobierał od reszty ekipy. Na albumie są zawarte zarówno „gaworzenia” uczącego się ludzi Spawna, swego rodzaju dokument dźwiękowy pierwszych kroków dziecka, jak i jego późniejszy muzyczny wkład w aranżacje. Efektem końcowym takiego eksperymentu mogły być przymiarki, zwyczajne akademickie nudy: w końcu były już wcześniej algorytmy tworzące muzykę na podstawie wyuczonych kompozycji. Na szczęście muzyka zawarta na „PROTO” jest w większości ciekawa i angażująca; aż mamy czasem ochotę porozmyślać nad tym, co z tego co słyszymy, należało do Herndon i wokalistów uczestniczących w sesjach, a co do kreatywnej obróbki w wykonaniu Spawna. Co najważniejsze, dzięki temu starciu ludzkiego z mechanicznym udało się autorce stworzyć nowe horyzonty – swego rodzaju futurystyczną wariację na temat muzyki chóralnej. Zmutowane cyfrowo organiczne głosy brzmią z jednej strony upiornie, przywołując efekt uncanny valley, z drugiej strony otwierają przestrzeń czystej muzycznej przyjemności. Utwory takie jak „Frontier”, „SWIM” i singlowe „Eternal” są melodyjne, w duchu „Chorus” i „Home” z poprzedniego krążka czy „Breathe” z debiutu – ambicje wprowadzania nowych technologii w tkankę muzyczną szły tam zawsze w parze ze skończoną formą. Chaotyczny świat internetowej przestrzeni z „Platform” zostaje na najnowszym krążku zastąpiony niepokojącym, ale dziwnie harmonijnym światem zcyborgizowanym.

Oprócz utworów słuchalnych są też fragmenty będące raczej manifestami. Pierwszy to utopijna fantazja „Extreme Love”, opowiadająca o ludzkości jako części środowiska, ludzkości gotowej do wkroczenia w nową erę, gdzie mikrokosmos i makrokosmos się ze sobą zlewają, a indywidualne ciało traci wartość. Wypowiadana głosem dziecka na tle eterycznych wokaliz wizja w duchu zarówno Strefy X z powieści Vandermeera, jak i „Diaspory” Egana. Drugim, najbardziej ekstremalnym kawałkiem, jest nagrany ze zwyciężczynią naszego podsumowania roku 2017 Jlin (i ze Spawnem) „Godmother”. Radykalne potraktowanie ścieżek wokalnych w stylu autorki „Black Origami” jest tu jeszcze dodatkowo zdehumanizowane przez maszynę, dając w efekcie jeszcze bardziej zwariowaną industrialną wariację na temat jlinowego post-footworku. Po takiej radykalnie minimalistycznej elektronicznej pralce, wszyscy ci którzy woleli melodyjniejsze fragmenty „PROTO” dostają jeszcze *prostolinijne* „Last Gasp” z linią basu przypominającą tę z „The Gloaming” Radiohead.

Z „PROTO” jest ostatecznie trochę jak z „Medullą” Björk – całość mocno skupia się na ludzkim głosie, ale w różnych utworach jest on różnie traktowany. I tak niektóre odważniejsze próby kończą się artystycznym zwycięstwem, innym razem udaje się twórcom zaproponować coś przyjaznego odbiorcom. Nawet jeśli zdarzają się momenty nudniejsze, jak upiorne „Crawler”, to i tak przyznać trzeba, że ta konceptualna płyta jest przykładem wciąż niegasnącej artystycznej kreatywności. Ludzki głos wybrzmiewa inaczej niż na płycie Islandki, ale wciąż jest silny i wygląda na to, że świetnie się odnajdzie w zrobotyzowanej przyszłości. Sztuczna inteligencja na „PROTO” okazuje się być dobrym kompanem, chcącym się uczyć człowieka, dającym raczej nadzieję na współpracę. Tak dalekim od wspomnianego na wstępie HAL-a.

Michał Weicher (20 maja 2019)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: uczuć
[10 grudnia 2019]
Gdyby Holly urodziła się w Polsce, sklejałaby posthumanistyczne memy na jakimś gównianym fanpejdżu dla tysiąca osób.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także