Ocena: 6

Bedoes & Kubi Producent

Aby śmierć miała znaczenie

Okładka Bedoes & Kubi Producent - Aby śmierć miała znaczenie

[SB Maffija; 17 lutego 2017]

Jakiś czas temu miałem okazję rozmawiać z jednym z najbardziej szanowanych, ciągle młodych (choć na tle metryki bohaterów tej recenzji jawiłby się wręcz weteranem) raperów, który jeszcze do niedawna stawiany był w awangardzie polskiej sceny newschoolowej (cokolwiek ta łatka miałaby dzisiaj znaczyć, skoro na około trapowych bitach nawija nawet KęKę). Kiedy zapytałem go o to, czy na polskiej scenie miałaby szansę zaistnieć postać pokroju Young Thuga, stwierdził, że to raczej

niemożliwe. Dlaczego? Bo przypuszczalnie jakieś „80 proc. słuchaczy w Polsce” nie akceptuje jego twórczości (w tym sam zainteresowany). Okej, okej, okej, OKEJ, O-KEJ! – skonstatowałem, parafrazując Westa, ale chwilę później przypomniałem sobie, że nasz skromny serwis „o muzyce alternatywnej” umieścił w podsumowaniu rocznym „Jeffery” tuż za podium. Wniosek? Okazuje się, że „środowisko hip-hopowe” (czymkolwiek miałoby ono być dzisiaj), pomimo że nie jest już dawno monolitem, w dalszym ciągu musi być całkiem konserwatywne, skoro wybryki Jeffery’a doceniają głównie osoby czytające niezalowe serwisy.

Na szczęście pojawił się Bedoes – największa sensacja polskiej sceny ostatnich miesięcy. Co prawda nic nie wskazuje na to, że dzieciak ma ambicje zostania drugim Thuggerem. Ale to właśnie on bez żadnych kompleksów sięga po środki, za które raper z Atlanty bywa w niektórych kręgach wyklęty. I nie chodzi tylko o krzyki, multum ad-libów, markowe „gę-gę-gę” czy nawet dość ekscentyczny wizerunek. W pewnym momencie („Kolega brata rapera”) Borys bawi się przede wszystkim w mumble rap, co do tej pory w Polsce praktykował co najwyżej Żabson czy związany z ekipą Gimb Rap Szamz. I o tym właśnie jest jego debiut, „Aby śmierć miała znaczenie”. O trendach i hajpie. Ta płyta to po prostu bardzo przejrzyste zwierciadło amerykańskiej sceny – razem ze wszystkim jej rekwizytami, które z perspektywy polskich osiedli mogą wydawać się egzotyczne. To świat, w którym brzmienie z Południa jest ciągle w natarciu, raperzy w szybkich furach napadają na banki, a zamiast przecinka używa się „skrrrt”.

Co przyniósł przeszczep amerykańskiego state of mind na polskie podwórko, poza kłującym w uszy seksizmem? Również dużo dobrego. Na przykład świetne brzmienie. Zwracamy na nie uwagę już od samego początku – wciągające, drżące subbasem „NFZ” to istny popis młodego (i białego) Bedoesa. W okrągłe trzy i pół minuty nastolatek serwuje na nim takie Curriculum Vitae, że czoła chylić mogą nawet raperzy z 15-letnim stażem. Składa się na nie: świetny timing, chwytliwe linijki i chore flow. Ten track mógłby być nawet rodzimą wersją „LSD” A$APA (rolę psychodelika w tym wypadku przejąłby antydepresant Setaloft), gdyby zamiast podnoszenia tętna uspokajał. Poza tym znakomitym strzałem jest też m.in. „Napad”, i choć Borysowi daleko do skillsów Pezeta na podobnym koncepcyjnie „Gdyby miało nie być jutra”, jego wersy świetnie podbijają bit i zaskakują plastycznością.

Jeszcze młodszy od Bedoesa Kubi Producent, choć zebrał już trochę hejtów za rzekome pójście na łatwiznę (16-latek ponoć przy robieniu bitów korzystał ze ściągniętego soundkitu), wykazuje się przede wszystkim świetnym wyczuciem – a to wydaje się być najważniejsze, niezależnie od tego skąd pobiera próbki dźwięków. Jedynym problemem jest brak jako takiego wyróżnika produkcyjnego, który nadałby Kubiemu rozpoznawalnego sznytu na tle setek bliźniaczo brzmiących cloudowych i trapowych podkładów. To, jak łatwo się domyślić, przyjdzie z czasem. Ale kalk nie ustrzegł się też sam głos „Aby śmierć miała znaczenie”, bo poza paroma naprawdę świetnymi linijkami, Borys zbyt często idzie po linii najmniejszego oporu, nie rekompensując tego innymi walorami (rzucone w „Gang gang gang” Jebać polityków śmieszy mimowolnie).

Debiut Bedoesa i Kubiego Producenta to istna afirmacja życia – choć szowinistyczna, to demokratycznie zaraźliwa (więc spodoba się nie tylko młodym białym). Bardzo dobre kawałki z tego albumu siłą rażenia zacierają złe wrażenie, wywoływane przez wypełniacze. Ale tych mankamentów nie wolno przeoczyć. Borys ma prawo nie wiedzieć, że to tramwaj jest sposobem na ominięcie korków, a nie szybkie auto, ale musi mieć świadomość, że ma jeszcze wiele do zrobienia. A ta wiedza – mam wrażenie – może stać się jego główną siłą napędową.

Rafał Krause (13 marca 2017)

Oceny

Michał Weicher: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także