Ocena: 7

Clipping

Wriggle

Okładka Clipping - Wriggle

[Sub Pop; 14 czerwca 2016]

Rzućcie okiem na rateyourmusicowe zestawienie najlepszych tegorocznych płyt. Radiohead, David Bowie, Swans, King Crimson i, z nowszych, świeższych zjawisk (w sam raz do zestawienia najbardziej kreatywni muzycy przed pięćdziesiątką) Autechre. Dobra, ocenianie muzyki oczywiście nie powinno być ageistowskie, ale chyba nie jest jeszcze tak, że w walce o rząd alternatywnych dusz, roczniki osiemdziesiąte, dziewięćdziesiąte czy zerowe wywiesiły białą flagę? Gdzie oni są, ci wszyscy młodzi przyjaciele, których twórczość jest w stanie opisać tu i teraz? Jedna z postaci z pewnością predysponowana do tego, by zasłużyć sobie w obecnej dekadzie na status ikoniczny, właśnie skończyła zajmować się odtwarzaniem historii i wróciła do jej tworzenia. Mowa o Daveedzie Diggsie, który ostatnio zrobił furorę na Broadwayu, zgarniając worek prestiżowych nagród (Grammy, Tony) za podwójną rolę Marquisa de Lafayette’a oraz Thomasa Jeffersona w musicalu „Hamilton”. Uwielbiam ludzi umiejących funkcjonować w całkowicie odmiennych rzeczywistościach, więc obserwowanie jak lider jednego z najbardziej hardlisteningowych, jazgotliwych hip-hopowych projektów ostatnich lat odnajduje się w rekordowo przesłodzonej, familijnej konwencji było fascynujące. Dobrze jednak, że Diggs wraca do twórczości, która w ostatnich latach namieszała w umysłach ludzi, przyzwyczajonych do tego, że tak często dziś podkreślana alternatywność rapu, bywa czysto deklaratywna.

Jaka będzie trzecia płyta Clipping? Nie wiadomo. Na razie otrzymujemy EP-kę z nagraniami, które były przygotowywane już na poprzedni, doskonały album, czyli tylko, a jednocześnie aż, numery z sesji do „CLPPNG”. Dlaczego „tylko”? Bo próżno szukać tutaj przełomowych rozwiązań, których oczekujemy od nieprawdopodobnie kreatywnych twórców. Dlaczego „aż”? Właściwie znów ciężko wskazać jakiekolwiek słabe punkty nowego materiału – przez dwadzieścia minut zostajemy w niezwykle przyjemny sposób zdominowani, potraktowani brutalnie, a jednocześnie finezyjnie. BDSM-owa okładka nowej EP-ki to z jednej strony niezła metafora relacji, jaką poprzez dźwięki na granicy przyswajalności Clipping nawiązują z słuchaczami, z drugiej zaś sugestia tekstowej zawartości utworów, odnoszących się do – sam nie wiem – seksualnej agresji czy też agresywnej seksualności. Doceniając całość nowej propozycji Diggsa, Snipesa i Hutsona, warto zwrócić szczególną uwagę na dwie kompozycje - tytułowe „Wriggle” stanie się zapewne koncertowym klasykiem, wyczekiwaną przez publiczność trzyminutową dźwiękową chłostą. To, co najlepsze, zostawiono jednak na sam koniec. „Our Time” jest rozwijającym się stopniowo, misternie naszkicowanym połączeniem dawkowanych oszczędniej niż zwykle pisków, sprzężeń, ale także melodii, za które odpowiadają Nailah Middleton, a także sam Diggs, korzystający ze swojego głosu w sposób niemal liryczny. W przeciwieństwie do, jak przystało na Clipping mocno brutalistycznej, antyestetycznej tematyki wcześniejszych nagrań, tym razem otrzymujemy dość patetyczny tekst o tęsknocie, miłości oraz niepoznawalności człowieka. To naprawdę dobre podsumowanie propozycji zespołu, który, jestem o tym przekonany, zamierza jeszcze wielokrotnie dość obcesowo obchodzić się z własną tożsamością.

Piotr Szwed (20 lipca 2016)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także