Ocena: 7

Prurient

Frozen Niagara Falls

Okładka Prurient - Frozen Niagara Falls

[Profound Lore; 12 maja 2015]

Od dobrych kilku lat Dominick Fernow wtacza do noise'u bezwstydną chwytliwość, ale dopiero najnowsza płyta ma szanse przedostać się do kręgu odbiorców niekoniecznie spoglądających na zdeformowane krzyki, wrzaski i zgrzyty z przesadną sympatią. To hałas mogący wejść na salony – nie gardzący przejrzystymi melodiami oraz delikatnie tanecznymi synthami. Czasami stępiony, czasami kłujący w oczy, lecz niemal zawsze dobrze wyważony. Dźwiękowe ekstremum przemienia się w widokówkę, którą każdy może bez strachu obejrzeć. Filozofia nowej płyty nie opiera się jedynie na zmiękczaniu szumu. To również próba uwikłania noise'u w obrębie prog rockowego konceptu – długaśnej, wielowątkowej opowieści, obarczonej grzechem patosu. Fernow zachowuje zimną krew, nie ulegając z pozoru kuszącej pompatyczności, chociaż niejednokrotnie ma ku temu możliwość. W przypadku „Frozen Niagara Falls” rozbudowana narracja wzbudza ogromne zainteresowanie, a te bardzo szybko przeradza się w zauroczenie. Odczuwalne są również inspiracje Carpenterowym horror synthem. Prurient nie jest jednak jego ślepym naśladowcą – jego interpretacja jest bardziej psychodeliczna i gotycka, chociaż w dalszym ciągu z wyraźnymi wpływami Klausa Schulze.

„Frozen Niagara Falls” ma też swoje bolączki, które wpływają na końcową ocenę. Sztywna, sucha produkcja nie brzmi za dobrze w piosenkowych fragmentach. Przebojowy „Dragonflies to Sew You Up” traci przez beznamiętny stukot w tle – przy lepszym masteringu nie byłoby już co zbierać. Podobnie w „Every Relationship Earthrise”, w kolejnym „radiowym” hicie. Nazbyt uwypuklony wokal ponownie wywołuje mały dyskomfort. Ale właśnie – ile w tym jest przypadku, a ile świadomego wyboru? Przy takiej produkcji inne ścieżki wypadają już przecież świetnie. „Poisettia Pills” huczy jak industrialna impreza na szybkich obrotach, dark ambientowe „Cocaine Daughter” implikuje niezwykle niepokojący dreszcz i gasi wszystkie światła w okolicy, a „A Sorrow With A Braid” wywołuje ból głowy, o którym można mówić w samych superlatywach. Długość longplaya także przyciąga sprzeczne uczucia. Ambicja, zapał i kreatywność Dominicka mają mimo wszystko swoje granice. W pewnym momencie odczuwa się zmęczenie, tak jakby na płycie musiał pojawić się każdy pomysł Fernowa. Przykładowo: czy nie lepiej byłoby zakończyć ostrą jak brzytwa drugą częścią „Frozen Niagara Falls”, aniżeli „Christ Among The Broken Glass”, przeciętnym neo-folkiem? Przydałaby się lepsza selekcja.

Prurient nieustannie orbituje wokół muzyki wyjątkowo świeżej, lecz czerpiącej pełnymi garściami z przeszłości. Czasami wręcz wybitnej, zorientowanej na fantastycznie przystępny noise, otulony cyber-punkiem. Tym większa szkoda, że ten wysiłek nie może zostać w pełni doceniony. Przemawia przeze mnie żal – dzieło Dominicka Fernowa zachwyca, a jednocześnie sprawia lekki zawód. Nie wszystkie szanse zostały wykorzystane.

Krzysiek Kwiatkowski (19 czerwca 2015)

Oceny

Michał Weicher: 7/10
Średnia z 1 oceny: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także