Jlin
Dark Energy
[Planet Mu; 23 marca 2015]
Juke/footwork przestał być sezonową ciekawostką i stał się pełnoprawnym uczestnikiem muzycznego życia. Jego popularność wzrosła szczególnie po śmierci DJ’a Rashada, jednej z ikon gatunku i zdecydowanego lidera jeżeli chodzi o jakość produkcji. Dzisiaj scena z Chicago kojarzy nam się głównie z DJ Spinnem i resztą ekipy Teklife, Traxmanem, czy RP Boo. Do głosu dochodzi kolejna fala artystów, których dzielnie wyławia Mark Paradinas z Planet Mu.
Jlin to postać w tym gronie wyjątkowa - nie tylko dlatego, że jest kobietą, co w zmaskulinizowanym światku ghetto house’u musiało być ciężkim doświadczeniem, ale i nie pochodzi z Chicago. Producentka z Gary w stanie Indiana (20 mil od Chicago) mogła zatem czerpać z dorobku sceny, ale i zdobyć się na pewien dystans wobec niej. Jej debiutancki krążek mimo znajomych, juke’owych patentów, zawiera sporą dawkę oryginalności, której źródłem może być te 20 mil odległości od Wietrznego Miasta. Co ciekawe, Jlin pojawiała się już na składankach z serii „Bangs & Works”, więc nie jest kompletną debiutantką.
„Dark Energy” zaczyna się od niemal hip-hopowego numeru „Black Ballet”, w którym słychać nie tylko pseudoklasyczną, mroczną paletę brzmieniową kojarzoną z nowoczesną muzyką (pozdro dla Arki), ale i rozwinięty asortyment perkusjonaliów. Roland 808 strzela gęsto jak u innych twórców muzyki z tego kręgu, ale Jlin dodaje do niego masę różnorodnych dźwięków - od afrykańskich bębnów (kapitalny, choć za krótki „Black Diamond”) po orientalne przeszkadzajki. Jlin z jukowej formuły wyciska, co się da, wpisując się w eksperymentalną linię mentora footworku z Chicago - Traxmana. Sample z gier wideo, a nawet, konkretnie z Mortal Kombat, to nic nowego, ale producentka zderza je z wykręconymi syntezatorami, kreując dość ofensywne kombinacje dźwięków. Ale taki ma być juke/footwork - pulsujący mocną energią, poszatkowany, pełny zaskoczeń i zawijasów. Z jednej strony to podkręcone piłki dla tancerzy, z drugiej - bardzo kreatywne testowanie słuchacza, który bombardowany kaskadą perkusjonalii zaczyna frenetycznie ruszać głową do rytmu. Styl Jlin ma elementy bardzo standardowe - cięte wokalne sample (popularne „wiewiórki”), czy triola z hi-hatów, ale balansuje je bardzo kreatywnym użyciem rytmu i przestrzeni. Juke/footwork sam w sobie jest jedną z nielicznych oryginalnych stylistyk powstałych w ramach muzyki elektronicznej w ostatnich latach, ale Jlin posuwa go jeszcze dalej. O ile Traxman swój futurystyczny styl opiera na tradycyjnych zabiegach (samplowanie soulu i funku), tak Jlin używa nawiedzonych synthów i hałasów, które żadną miarą tradycyjne nie są.
„Dark Energy” to łyk świeżej wody dla każdego spragnionego nowatorstwa we współczesnej elektronice. To muzyka oryginalna, wymagająca, ale i brutalna, a czasem nawet nieprzyjemna. Jlin daje energię mroczną, ale ze sporymi mocami przerobowymi. Zdecydowanie jeden z ciekawszych krążków w tym roku.
Komentarze
[9 kwietnia 2015]