
The Horrors
Luminous

[XL; 5 maja 2014]
Kiedy The Horrors debiutowali, new rock revival było już praktycznie historią, a nowe zespoły zajmujące się gitarową muzą jakoś nie wykazywały specjalnej inwencji (przypomnijcie sobie teraz piosenkę „Let's Dance To Joy Division” The Wombats, żeby nakreślić obraz sytuacji). Debiut The Horrors, czyli „Strange House”, też furory nie zrobił, a największym atutem Farisa Badwana i kolegów w 2007 r. były raczej rzeczy powierzchowne, takie jak inspirowany The Cure dopracowany wizerunek i brzmienie oparte na miksie Bauhaus i Ramones.
Kto by się spodziewał, że w przeciągu siedmiu lat ten angielski zespół zadba nie tylko o poprawianie stylówy, ale znacząco też urozmaici muzykę i zrobi na kolejnych trzech albumach wyczerpującą przebieżkę przez historię brytyjskiej muzyki rockowej. Panowie już na drugiej płycie coraz śmielej poruszali się w różnych stylistykach, by na „Skying” uderzyć istnym kalejdoskopem, na który składały się post-punk, psychodelia lat sześćdziesiątych, art rock, shoegaze, britpop czy krautrock. Dobrego revivalu nigdy dość, można by powiedzieć. Poza tym piosenki takie jak „You Said”, „Endless Blue” czy „Moving Further Away” udowodniły ostatecznie, że The Horrors to nie tylko zręczni reinterpretatorzy klasyki, ale po prostu niesamowicie solidni autorzy piosenek.
Dlatego też o nową płytę można było być spokojnym. Okładka „Luminous” w przeciwieństwie do prześwietlonej fotografii, jaka zdobiła „Skying”, sugeruje pełne zanurzenie w błyszczące lata osiemdziesiąte, i jak się okazuje jest to słuszny trop. Tym razem zespół postawił bowiem na bardziej taneczny rytm i wpuścił w gitarowy krwiobieg więcej syntezatorów. Nie ma tu jednak jednoznacznie new-wave'owych czy madchesterskich patentów, jak można by się spodziewać. To raczej duch tej muzyki znajduje na „Luminous” odzwierciedlenie w postaci licznych smaczków, takich jak zabójczo precyzyjny rytm (post-punkowy bas i feeria analogowych klawiszy) w „In And Out Of Sight” czy rozbujany groove w „So Now You Know”. To jeszcze lepsza niż wcześniej (kto by pomyślał, że to możliwe) praca sekcji rytmicznej czyni „Luminous” najbardziej taneczną jak dotąd pozycją grupy.
Brytyjczycy przy okazji załapania się na parkiety, nie zrezygnowali z typowych dla „Skying” kłębowisk długo wybrzmiewających gitar, które możemy usłyszeć w pełnej krasie w „Jealous Sun”, a także w bardzo radosnym „Falling Star”. Rewelacyjnie wypada „I See You”, które gitarowymi zawieruchami obtacza motoryczny, krautowy trans. Na finał zaś zespół jak zwykle serwuje utwór epicki, pełniący rolę efektownej kropki nad i. Tym razem jest trochę skromniej, bo nie jest to ani noise'owa gorączka w stylu „Sea With A Sea”, ani też wyciskacz łez jak „Oceans Burning”. Nie można jednak odmówić dostojnemu, wiedzionemu na wznoszącym się do chmur motywie klawiszowym „Sleepwalk” magicznego uroku, który wcale nie ustępuje wyżej wymienionym.
Przekładanie muzycznej tradycji na pomysłowe nagrania to wcale nie taka prosta sprawa, więc za wyczucie licznych estetyk należą się Horrors najwyższe laury. Po kolejnej dobrej i niezwykle solidnej płycie mogę im zarzucić właściwie tylko jedno – być może nigdy nie będzie to zespół na tyle odważny i szalony, by nagrać coś na miarę „Six” ich nieco starszych rodaków z Mansun, czyli płytę kompletnie nieprzewidywalną, a jednocześnie czerpiącą pełnymi garściami z brytyjskiej klasyki. Obym się jednak mylił.
Komentarze
[10 sierpnia 2014]
[23 lipca 2014]
[23 lipca 2014]
[22 lipca 2014]
A co do recenzji mam podobne zdanie - nie przekonuje.
[21 lipca 2014]
[21 lipca 2014]
[20 lipca 2014]
[19 lipca 2014]
[19 lipca 2014]
[18 lipca 2014]
[18 lipca 2014]
na finał zespół serwuje utwór epicki...- gdzie w ostatnim utworze jest jakaś epickość .
A pierwsze zdanie to jak zauważył przedmówca rzeczywiście idiotyzm.
Ostatnie zdanie i to porównanie jest też nie na miejscu.
I te komentarze- kto by pomyślał , kto by się spodziwał.
[16 lipca 2014]
[16 lipca 2014]
[16 lipca 2014]
[8 lipca 2014]
[7 lipca 2014]
[7 lipca 2014]