Ocena: 7

Blue Hawaii

Untogether

Okładka Blue Hawaii - Untogether

[Arbutus; 3 marca 2012]

Jakkolwiek sympatyczny, poprzedni album kanadyjskiego duetu Blue Hawaii – „Blooming Summer” - nie wnosił nic specjalnie nowego do tematu notebookowego (dream) popu. Krok do przodu poczyniony na „Untogether” jest na tyle znaczący i zauważalny, że możemy drugą płytę BH nazwać małym zjawiskiem. Popowy szkielet kompozycji podlega dekonstrukcji – do głosu dochodzą chwyty wzięte żywcem z elektroniki: techno (okolice deepu), house'u w wersji micro i glitchu. W kwestii samej organizacji piosenki (wciąż) na pierwszy plan wysuwają się dosyć krótkie, rozwodnione, przetworzone i rozmarzone frazy wokalne, liczne cię cia i repetycje repetycje. Dołożywszy do tego oryginalną, choć prostą produkcję spod znaku laptopowego DIY, uznać można, iż „Untogether” jest faktycznie czymś nowym (choć wciąż niepozbawionym konotacji, np. z Braids czy Jamesem Blakiem). Wśród jedenastu kompozycji najjaśniej świecą numery jeden i siedem. Opener swoją siłę zawdzięcza świetnej quasi-dubowej pętli cyfrowych syntezatorów, natomiast „Yours To Keep” to pięknie rozpisany wokalnie, daleki kuzyn Cocteau Twins.

Oczywiście nie sposób nie odnieść wrażenia, iż muzyka na „Untogether” jest trochę zbyt skromna i nieśmiała, by móc faktycznie wstrząsnąć... czymkolwiek. Stąd też może zamiast soczystej ósemki, dałem ocenę o oczko niższą. Jednak na pewno warto sprawdzić drugi album projektu z Montrealu i śledzić ich dalsze poczynania, bo azymut jaki obrało Blue Hawaii jest co najmniej interesujący.

Paweł Szygendowski (18 marca 2013)

Oceny

Paweł Szygendowski: 7/10
Paweł Gajda: 6/10
Wojciech Michalski: 6/10
Średnia z 3 ocen: 6,33/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: slvr
[9 maja 2013]
taki syntetyczny album, rzeczywiście trochę zbyt oszczędny.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także