Ocena: 6

Keiji Haino, Stephen O'Malley & Oren Ambarchi

Nazoranai

Okładka Keiji Haino, Stephen O'Malley & Oren Ambarchi - Nazoranai

[Ideologic Organ; 3 lipca 2012]

Myli się każdy, kto zechce porównać współpracę Haino z Ambarchim i O'Malleyem lub O'Rourke do Fushitsushy. Ależ tak, bo podczas gdy legendarne japońskie trio to projekt czysto noise'owy (wysokiej próby, choć tegoroczna reaktywacja jakby zamula), współpraca wymienionych panów mieści się raczej w rejonach rockowych, z elementami ciężkiego, lecz nie noise'owego grania. Świadczą o tym 1) klarowne pasaże i solówki Haino, partie przywołujące tradycję brytyjskiego hard-rocka; 2) gitara basowa jako element rytmu a nie dudniącej, dronowej tekstury; 3) nie-szaleńcza praca perkusji – nie-bijąca na dzień dobry i nie-kopiąca leżącego.

Pierwsze dźwięki „Nazoranai” przywołują na myśl sceny otwierające Makbeta w ujęciu Akiry Kurosawy („Tron we krwii”). Zamglony las, czarownica, przyczajony samuraj (samiec alfa z napiętymi do granic możliwości rysami twarzy), niski chrypiący pomruk i bezsłowne groźby. Wszystkich zaznajomionych z tegorocznym „Imikuzushi” z pewnością najbardziej zainteresuje próba przyrównania obu płyt. Cóż, „Nazoranai” to oczywiście w pierwszej kolejności Stephen zamiast Jima. Jak wychodzi to w muzyce? O'Malley z pewnością celuje bardziej w malowaniu atmosfery za pomocą podtrzymywanych długo plam niskiego tonu (wspomaga go w tym syntezator Keijiego Haino). Nic dziwnego, zważywszy na macierzysty zespół basisty. Ambarchi również gra jakby wspominając współpracę w ramach Sunn 0))) (na LP „Black One”), sekcja rytmiczna spisuje się zatem świetnie.

Jedyne co może martwić to dyspozycja Haino. Jest jakby strapiony, brakuje tego przekonania kruszącego mury, obecnego na „Imikuzushi”, przede wszystkim jednak same gitarowe frazy nie prezentują się imponująco – Japończyk brzmi czasem jak tania imitacja Roberta Frippa (drugi utwór). Nie wspomniałem tego w recenzji „Imikuzushi”, ale tam Haino gra jedne z lepszych fraz w swej karierze. „Nazoranai” słuchamy zatem głównie dla ogólnego klimatu. O'Malley otrzymuje order i plakietkę, Ambarchi trzy medale i batyskaf.

Michał Pudło (23 listopada 2012)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także