Ocena: 6

Hot Chip

In Our Heads

Okładka Hot Chip - In Our Heads

[Domino Records; 12 czerwca 2012]

Zachodzę w głowę jaki tak naprawdę może być czas przydatności do spożycia formuły wypracowanej przez Hot Chip i konsekwentnie przez zespół eksploatowanej. Nie to żebym dumał nad tym nocami, ale jednak nie odnajduję tu żadnych oczywistości.

Od pierwszych „dużych” singli zespołu („Over and Over”) klarowną kwestią było, że nie celuje on konsekwentnie we wzruszenia na parkietach, jakich udziałem stawało się równolegle choćby audytorium Junior Boys, a przewrotność oraz rytmiczne mrugnięcia oka podskórnie pulsowały w tych piosenkach. Niewiele się zmieniało na przestrzeni regularnego, dwurocznego cyklu wydawniczego - z następnych, świetnych singli promieniował humor w coraz większych dawkach, równolegle umacniała się też pozycja grupy. Nie wiem czy dla wszystkich wspomniana żartobliwość jest tak jednoznacznie widoczna - na „In Our Heads” słychać ją od pierwszego numeru, w melodyce syntezatorów, w pokracznych pochodach basu, w pastiszowych balladach. Czysty Hot Chip, dodatkowo w zwyżkowej formie, bo to bardzo solidny i równy materiał, przy którym ja nie potrafię się co rusz nie uśmiechnąć. Oczywiście nie sposób odmówić im sukcesywnej ewolucji, słychać wyjątki z tego, czym stoi np. współczesna scena basowa, ale są to jedynie ciche wtręty w mig rozpoznawalnym, monumentalnym stylu grupy.

Moje zdziwienie wynika więc chyba stąd, że jako pierwsi przecierają szlak na takich patentach i kroczą nim z takim sukcesem. Tyle lat, a ja wciąż nie odnajduję porównywalnej ścieżki - to już dziś duży zespół jest i chyba nieprędko się ludziom znudzi.

Mikołaj Katafiasz (10 lipca 2012)

Oceny

Wojciech Michalski: 7/10
Kuba Ambrożewski: 6/10
Średnia z 2 ocen: 6,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: acapulco
[28 grudnia 2012]
Świetna płyta! 7.5 jak nic.
Gość: zwolniak
[1 listopada 2012]
Jak zwykle tekst nie wydaje mi się adekwatny do oceny. Kiedyś płyta z taką recenzją miałaby tu 8. :p
Gość: 7.5/10
[25 października 2012]
jakie sześć!!??
Gość: cc
[23 lipca 2012]
dla mnie mega pozytywnie, chociaż ja jestem dziwny - jarałem się również poprzednią płytą.
kuba a
[20 lipca 2012]
Przyznam, że bardzo mi się podoba opener tej płyty. Później ona jest porządna - na tej zasadzie, że nie mogę się przyczepić, ale też nie chce mi się do niej wracać. W drugiej połowie jest śmieszny numer, który brzmi, jakby chcieli zrobić piosenkę a la The Beatles, całkiem fajne jest też zamknięcie, ale "Motion Sickness" nic tu dla mnie nie przebija.
Gość: Koala
[11 lipca 2012]
A ja nie slysze rzekomej zartobliwosci albumu. Zespol przyznawal sie ze inspirowaly go single houseowe konca lat 80-tych, przez co w odroznieniu od ostatnich dokonan nie ma tu nieustannego parcia na refren, numery snuja sie mniej zobowiazujaco, jest wiecej dance, mniej pop. Glownym lacznikiem pozostaja wokalizy tak naprawde, a sama plyta to zapewne najlepszy album HC od czasu The Warning.
kuba a
[11 lipca 2012]
Z perspektywy czasu ich jedynym naprawdę, NAPRAWDĘ dobrym albumem pozostaje "The Warning". Wszystko się tam zgadza, jak sobie zapuszczam raz na dwa lata. Na "Made In The Dark" były ze trzy numery na poziomie poprzednika, a potem już nic mnie nie przekonało. Natomiast opener, tytułowy, "So Glad To See You", single z "The Warning" - zacna muzyka.
Gość: gran
[11 lipca 2012]
mimo wszystko płytka poziomem odstaje od poprzednich albumów. że to niby takie żarty? może.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także