Ocena: 7

Kolorofon

Kpt. Skała

Okładka Kolorofon - Kpt. Skała

[Myszka Records; 27 listopada 2009]

Jeśli za kwintesencję poczynań młodego, debiutującego zespołu przyjmiemy prezentację potencjału, który jeszcze nie dziś, ale jutro może awansować go do szeregów najlepszych, to pierwsza płyta warszawskiego kwartetu Kolorofon zasługuje na szkolną piątkę. „Kpt. Skała” to album, który nie ustrzega się wpadek, ale porażki zespołu są łagodzone przez odważne próby sprawdzenia się na obcych mu terytoriach. Efektem jest eklektyzm, którego w dyskografii normalnego polskiego wykonawcy należałoby się spodziewać nie wcześniej niż na czwartej pozycji w karierze. Album startuje od zatankowanych w DFA Records „Śmielej” i „Zapałek”, zapuszcza się na terytoria Pixies w „Dobrze że jesteś”, przypomina funkowy rodowód zespołu w adekwatnie zatytułowanym „Funktime”, ociera o Editors w „Fairytale”, cierpliwie buduje narrację „Łobuza”, zaskakuje rapowym kuriozum „Chciałbym”, zachwyca słowiańskim shoegaze’em „Bomby atomowej”, serwuje indie-hita „Ściera” i kończy aranżacją koncertowego, dancepunkowego faworyta „Kapitan skała” na modłę... bossanovy! Dość pan!

Jeśli natomiast za kluczową dla młodego zespołu umiejętność należy uznać zdolność do wyciągania wniosków z poczynań starszej konkurencji, to debiut Kolorofonu wypadałoby ocenić na czwórkę z plusem. „Kpt. Skała” ustrzega się błędu popełnionego przez szerokie grono świeżaków: Hatifnats na „Before It Is Too Late”, Out Of Tune na „Out Of Tune”, nawet najlepszy w tym gronie Renton na „Take-Off” – błędu przejawiającego się w zawierzeniu jednej, zdefiniowanej kilkanaście miesięcy wcześniej stylistyce i skutkującego w dłużącej się monotonii każdego z trzech krążków. Piotr Mazurek i jego kumple – jeszcze przed dwoma laty sprawiający wrażenie członków sekty LCD Soundsystem – zrozumieli, że ustawiając tempo wszystkich dziesięciu utworów na 130 bpm, podadzą swoim słuchaczom najskuteczniejszy środek nasenny oraz że metoda aranżacji indierockowej piosenki wbrew wszelkim pozorom może wykraczać poza gitarę, bas i bębny. Tym sposobem Kolorofon jest pierwszym polskim zespołem, który odrobił lekcje zadane rodzimej scenie trzy lata temu przez The Car Is On Fire na „Lake & Flames”.

Jeśli z kolei kryterium oceny miałaby być umiejętność stworzenia własnego, unikalnego języka wypowiedzi, to próby Kolorofonu zasługują na naciągane cztery mniej. Muzycznie zespół zazwyczaj oscyluje wokół dawno odkrytych patentów – popularnych tanecznych groove’ów, dysonansów gitarowych a la Sonic Youth, stosunkowo konwencjonalnego zastosowania elektroniki... Kawałki z „Kpt. Skały” są dobrze zagrane, mają solidne fundamenty, to wszystko. Największym wyróżnikiem własnego stylu grupy jest na chwilę obecną tekściarstwo Mazurka. Zwłaszcza polskojęzyczna większość krążka znajduje godziwe schronienie dla jego przewrotnej, narkotycznej psychodelii. Ścieram słowa zardzewiałe jak srebro / Ścieram słowa zardzewiałe jak śnieg – intonuje wokalista Kolorofonu, niechcący komentując tekściarskie frazesy, jakimi zazwyczaj raczą nas rodzimi niezależni śpiewacy. Tu ich nie spotkamy, zespół lokuje się znacznie bliżej szkoły trójmiejskiej (Ścianka, Kobiety) niż celebrytów warszawkowego podziemia. Lista zalet jest długa. Mazurek nie ukrywa swojego poczucia humoru, zgrabnie operuje niedopowiedzeniem i abstrakcją, unika jednoznaczności, nie jest ostentacyjny nawet, jeśli tekst jest o „czymś”. Ma ponadto intuicję tekściarską – dobiera słowa z wyczuciem (może poza nieco pretensjonalnym „Dobrze że jesteś”), te nonsensowne zbitki zazębiają się. Tekstowa perełka płyty, satyra na kobiece słabości, tytułowy „Kapitan Skała” tworzy postać komiksowego superbohatera – uwodziciela, przez którego kobiety jedzą miłość z zatłuszczonej gazety i podniecają się centralnie. Jak chce autor, te krótkie zdania ociekają jednym tchem. Jest w tych wyszeptanych wersach coś zabawnego, odświeżającego i subtelnie perwersyjnego zarazem.

Jeśli wreszcie oceniać efektywność selekcji materiału, który trafił na debiutancki krążek grupy, to „Kpt. Skała” lokuje się ledwie w środku skali z solidną raptem trójką. Tracklista albumu u dołu dysponuje utworami znakomitymi – tryptyk „Bomba atomowa”, „Ściera” i „Kapitan Skała” zgłasza pretensje do najlepszej sekwencji piosenek na polskiej płycie w 2009 roku. Niestety, wcześniej nie zawsze jest równie dobrze. Bywa źle. Fatalne indie-polo „Fairytale” nijak nie przystaje do luzu bujających zwrotek „Funktime” czy dziarskich, gitarowych mostków „Śmielej”. Zastanawia (to chyba najlepsze słowo) obecność hiphopowego „Chciałbym” – gdyby potraktować je poważniej niż ciekawostkę, w tym miejscu płyta – na moment przed najlepszym utworem! – popełnia harakiri. Zarzuty można stawiać nawet solidnym punktom tracklisty – „Zapałki” niebezpiecznie zahaczają o plagiat LCD Soundsystem („Daft Punk Is Playing At My House”), a w „Funktime” ma miejsce kuriozalna fuzja: w zwrotce paranoidalne zaśpiewy Mazurka imitują bardzo wiernie Davida Byrne’a, w refrenie zespół zaczyna grać jak Interpol. Sumując, kontrola jakości przysnęła na co najmniej kilka minut podczas odsłuchu „Skały”.

„Kpt. Skała” to album niedoskonały, a zarazem być może najciekawszy debiut młodego polskiego zespołu indierockowego od czasu „Terroromansu”. Dość już bezpiecznych nudów serwowanych nam przez kolejnych pozornie młodych i pozornie zdolnych. Ta płyta to żywy, pulsujący organizm, który nie boi się podejmować ryzyka. Jak spadać, to z wysokiego konia i pierwsze koty za płoty, dlatego wystawiając ocenę, dopisuję plusik „na zachętę”, wklepuję siódemkę i dołączam screenagersowy znak jakości. Respekt.

Kuba Ambrożewski (8 grudnia 2009)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 7/10
Maciej Lisiecki: 7/10
Bartosz Iwanski: 6/10
Kasia Wolanin: 6/10
Średnia z 4 ocen: 6,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: na tej ziemi, pod tym niebem
[23 maja 2010]
plebania.
Gość: insidejoker
[23 grudnia 2009]
fajny zespół , super ta "Bomba Atomowa" , takie 12 Rods mi troszkę przypomina.
Gość: Ejthan
[9 grudnia 2009]
Kolorofon nigdy nie osiągnie poziomu zespołu Spiral Stairs z kanady, który parę tygodni temu został niżej oceniony.
Gość: koniu
[9 grudnia 2009]
ciekawe kiedy przyjdzie ethan i powie, ze kolorofon nigdy nie osiagnie poziomu jakiegos zespolu z kanady, ktory zostal nizej oceniony
Gość: kow
[8 grudnia 2009]
bardzo brakuje "Pływaj" na tym cd-ku
Gość: LSD Soundsystem Is Playing Daf
[8 grudnia 2009]
"Styl, głupcze." Znaczy, dobry tekst, wdzięcznym.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także