Ocena: 7

Kings Of Caramel

Kings Of Caramel

Okładka Kings Of Caramel - Kings Of Caramel

[My Shit in Your Coffee; 9 czerwca 2008]

Projekt Bogusława Szarmacha, Karoliny Rec i Michała Bieli oraz jego kolegi ze Ścianki Macieja Cieślaka wyróżnia się na polskim rynku wszystkim, tak jak wyróżniają się postacie jego twórców. Zwraca uwagę drobiazgowy, cudowny artwork. Na okładkowej tarczy zegarowej zamiast cyfr otrzymujemy twarze członków zespołu poprzeplatane główkami wyciągniętymi rodem z animowanych filmów Nicka Parka albo kultowej gry Neverhood. Po otwarciu pudełeczka powstaje całkiem trójwymiarowy domek, nie widziałem czegoś takiego nigdy. By wyjąć płytę, należy przesunąć wskazówkę-rękę. Niebywałemu kunsztowi wykonania opakowania nie ustępuje muzyka z płyty: drobiazgowa, letnia, jakby *rysowana*, a nie nagrana.

Kompozytorem głównym, autorem szkiców jest Szarmach, Biela każdy z nich dopieścił, napisał teksty i znakomicie je zaśpiewał, Cieślak wszystko zaaranżował i wyprodukował, Rec zagrała na wiolonczeli. Co ciekawe, muzycy Ścianki wykorzystali Kings of Caramel do małej zamiany ról: Cieślak gra na perkusji, fortepianie i Casio, zaś Biela na gitarze akustycznej. Efektem jest na razie najciekawsza znana mi tegoroczna pozycja na lato. Ujmująca je w całej swej istocie – jako czas, który zaczyna się tylko po to, by kończyć. Banalne, ale prawdziwe, chyba nie tylko mnie dobija, że lato zaraz po rozpoczęciu traci dobę po dobie kilka minut dnia i już w całkiem ciepłym sierpniu bywa ciemno. Taki właśnie jest ten album: ulotny, niczego nie uczepiony, jakby delikatnie odklejony, jak gdyby szkielet tych kompozycji miał się rozpaść. Pod tym względem mógłby to być polski odpowiednik „Now, More Than Ever” Jima Guthriego, gdzie całkiem słuszne, wkręcające się kompozycje były rozładowywane ascetycznie wyrafinowanymi aranżacjami. Spektrum odwołań jest szersze: „Terroryści miłości” cudownie korespondują z „Uwaga! Jedzie tramwaj”, zaś „The Scar” mogłoby znaleźć się na „The Eraser” Yorke’a lub „In Rainbows” Radiohead. Ale i tak najpiękniejsze jest „My Height” (o wzroście Bieli?), prowadzone rzewnie przez wiolonczelistkę Rec.

Dodatkowy, budujący aspekt to fakt, że cała ta płyta wynikła jakby z niczego, powstała absolutnie obok nawet upośledzonego niezależnego rynku w Polsce. Trudno też wyobrazić sobie, by znalazła wielu odbiorców, nie tylko jako programowo niemodna, ale zwyczajnie za trudna.

Jakub Radkowski (3 lipca 2008)

Oceny

Jakub Radkowski: 7/10
Katarzyna Walas: 7/10
Piotr Wojdat: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Krzysiek Kwiatkowski: 6/10
Piotr Szwed: 6/10
Średnia z 13 ocen: 6,76/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także