Ocena: 7

Tokyo Police Club

A Lesson In Crime [EP]

Okładka Tokyo Police Club - A Lesson In Crime [EP]

[Memphis Industries; 12 lutego 2007]

Najgłośniejszą – dosłownie i w przenośni – rewolucję muzyczną XXI wieku, rewolucję garage rock revival mamy już za sobą. I jak to zwykle z w takich przypadkach bywa, zanim jeszcze ostatnie iskry w popiele na dobre zgasły, już pojawili się epigoni gotowi odświeżyć nieco skostniałą stylistykę i sprzedać ją pod nowym szyldem. W takiej sytuacji nam nie pozostaje już nic innego, jak tylko dodać do nazwy gatunku przedrostek „post” i cieszyć się (lub nie) nową jakością. Tokyo Police Club jako spadkobiercy garażowej muzyki gitarowej oczywiście Ameryki nie odkrywają, ale swoją debiutancką EPką dają wyraźny sygnał, że powoli, acz dużymi krokami nadciąga nowe. Prostota i energia pozostają wartościami podstawowymi, ale uważny słuchacz doszuka się w tej muzyce czegoś więcej niż tylko kompozycji na modłę trzyakordówek Jet. Zresztą, hej, przecież te dzieciaki pochodzą z Kanady i nie byłyby sobą, gdyby nie spróbowały, nawet na bazie garażowego rocka, stworzyć muzyki bardziej przestrzennej i zwiewnej.

Surowe gitary ustępują zatem odrobinę miejsca elektronice a sekcja rytmiczna prostymi (ale zawsze) środkami wprowadza nieco urozmaicenia w strukturze utworów. Co ciekawe, taka dość eklektyczna mieszanka komponuje się zaskakująco dobrze. Jeżeli próbowaliście sobie kiedyś wyobrazić jak brzmiałaby kolaboracja The Arcade Fire z The Sunshine Underground, to „A Lesson In Crime” może was mile zaskoczyć. W dodatku zespołowi udało się wykrzesać pomysły na kilka świetnych kawałków. „Cheer It On”, nagrany przez Strokesów, byłby ich najlepszym numerem od czasu debiutu a „If It Works” pod względem stężenia agresji mógłby konkurować z dokonaniami Forward Russia!. Bardzo sympatycznie rozwija się „Citizens Of Tomorrow”, który w drugiej części zaskakuje dance-punkowym rytmem. „Nature Of The Experiment” z kolei w ciekawy sposób łączy w sobie żywioły liryczny i energiczny. Płyta Tokyo Police Club jest bardzo skondensowana i przez raptem kilkanaście minut w iście ramonsowskim stylu wyczerpuje formułę obraną przez zespół. Na EPce sprawdza się to doskonale, ale czy na długogrającym wydawnictwie Kanadyjczycy nie zaczną zjadać własnego ogona? Nie ma co się martwić na zapas, póki co mamy jeden z najlepszych, a już na pewno najbardziej odświeżających debiutów tego roku.

Przemysław Nowak (16 marca 2007)

Oceny

Przemysław Nowak: 8/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Piotr Szwed: 6/10
Tomasz Łuczak: 6/10
Kasia Wolanin: 5/10
Marceli Frączek: 5/10
Witek Wierzchowski: 5/10
Średnia z 16 ocen: 6,81/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także