Silversun Pickups
Carnavas
[Dangerbird Records; 26 lipca 2006]
Stwierdzenie, że debiutujące w XXI wieku zespoły potrafią tylko kopiować stare pomysły trąci banałem, ale skoro recenzujemy naśladowców, to i powtarzanie truizmów powinno zostać rozgrzeszone. Silversun Pickups nie jest zespołem oryginalnym, prochu nie wymyśla, Ameryki nie odkrywa. Gra muzykę, która święciła triumfy na początku lat 90. – niektórzy mogli już zapomnieć, inni może wcale nie załapali się na tamtą odmianę grunge wymyśloną przez zespół Billy’ego Corgana – The Smashing Pumpkins.
Mniejsza jednak o „inspiracje”, „zapożyczenia” czy „zrzynanie”. Mimo tego iż jako żywo przypominają swoich wielkich braci – a podobieństwo obejmuje nie tylko brzmienie muzyki czy wokalu oraz inicjałów nazwy; oni również mają ładną basistkę! – wydają się całkiem autentyczni, a piosenki przez nich tworzone emanują aurą żarliwości i pasji. Było o podobieństwach, więc konkrety. Już otwierający płytę utwór „Melatonin” przywołuje – te dobre – wspomnienia związane z wczesnymi dokonaniami Corgana & Co. Ta sama duszna atmosfera potęgowana przez mocno przesterowane gitary i desperacki śpiew Briana Auberta. „Well Thought Out Twinkles” jest jeszcze bliższe „Siamese Dream” za sprawą wbijającej się w czaszkę siekiery brutalnie zniekształconego dźwięku, zachowuje przy tym lekkość dobrze napisanej piosenki. Kolejne są na tyle dobrze skonstruowane, na tyle zgrabnie wymieszano fragmenty agresywne z klimatycznymi dołami i balladowymi mruczankami, że szybko zapomina się o wzorcu ustanowionym dekadę wstecz. Na szczęście Silversun Pickups potrafią dać coś od siebie, to coś, co nazywa się zwykle klimatem, atmosferą, przestrzenią. Wystarczy trafić na ten właściwy moment, kiedy muzyka z „Carnavas” będzie wchodzić najlepiej. Wtedy nic was nie powstrzyma przed odkręceniem na full zestawu audio, by wypełnić dom charczącym jazgotem „Little Lover’s So Polite”, a najlepszy na płycie „Future Foe Scenarios” pogrąży i ciebie w transowym tańcu. It’s revolution… Maybe…. Nuta psychodelii, desperacki krzyk, ściana gitar, przestrzeń, wściekły rytm... Nakręca, zapewniam. A przecież to nie wszystko, co ma do zaoferowania „Carnavas”. Jest jeszcze rytmiczny „Lazy Eye”, zachwycająco urokliwy, nasączony ciepłymi brzmieniami „Rusted Wheel”, wreszcie nastrojowy „Three Seed”.
Wbrew temu co twierdzą niektórzy recenzenci i kreatorzy gustów, muzyka tego typu, jaką oferuje Silversun Pickups, jest potrzebna i na pewno znajdzie swoich wiernych fanów. Tym pierwszym – i tym ostatnim oczywiście również – dedykuję utwór „Common Reactor”. A zwłaszcza jego ostatnie dwie minuty. Na zdrowie!