Ocena: 5

Frank Black

Fast Man Raider Man

Okładka Frank Black - Fast Man Raider Man

[Back Porch; 20 czerwca 2006]

To, że w rok po wydaniu znakomitej płyty „Honeycomb” pojawi się kolejne wydawnictwo Franka Blacka, było pewne jak dwa i dwa to cztery. Wszak ten tytan pracy przyzwyczaił już do rozpieszczania swoich fanów kolejnymi albumami w dwunastomiesięcznym rytmie. Spekulowano co najwyżej na temat zawartości, jak się okazało, podwójnego krążka. Wielu po cichu marzył się powrót do surowego punkowo-bluesowego grania z „Devil’s Workshop”. To na CD nr 1. A na drugim? Na przykład zapowiadane od dawna ballady zagrane z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. Jakże wielkie było rozczarowanie, gdy okazało się, że Black na dobre zainstalował się w jednej z knajp Nashville i ani myśli opuścić dobrego stolika w zasięgu wzroku barmana.

„Honeycomb” był płytą wybitną, co do tego nie ma chyba wątpliwości. Szlachetny smutek błyskał niczym złota moneta z błotnistej kałuży. Niestety, „Fast Man Raider Man” to dużo gorsza wersja „Honeycomb”. Dodajmy, zagranego na większym luzie. Tego luzu było tak dużo, że artysta całkowicie stracił zdolność do samokrytyki. Ki diabeł podkusił go, by publikować tak obszerny fragment sesji z weteranami sceny country? Stach myśleć, ile tak naprawdę panowie nagrali utworów. Trzydzieści? Trzydzieści pięć?

Problem w tym, że „Fast Man Raider Man” nie zawiera samych złych piosenek. Co więcej, kilka z nich jest naprawdę świetnych. Co z tego, jeśli przebłyski genialnej intuicji giną w magmie beznadziejnego knajpianego grania do kotleta. To mogłaby być dobra płyta. Wystarczyło wybrać najlepsze utwory, a resztę zostawić na jakiś ekskluzywny album dla abonentów newslettera strony internetowej. Tę „dobrą” wersję płyty na pewno powinno otwierać to samo nagranie: „If Your Poison Gets You” – ma świetny klimat budowany przez niski głos Blacka i mistrzowskie zagrywki gitary, które natychmiast wciągają słuchacza w świat opowieści z południa Stanów. I dalej – niech zostanie „Fast Man”, urokliwa ballada w stylu „Honeycomb”, podobnie „You Can’t Crucify Yourself” oraz wyciskający łzy „Seven Days”, przypominającym nastrój płyty „Show Me Youir Tears”. Bezwzględnie powinien zostać „Raider Man”, jedyny utwór, który śmiało można określić genialnym. To esencja południowego grania: tekst stanowi zwartą historię, w tym przypadku o polskim górniku. Głos Blacka brzmi właśnie tak, jak powinien brzmieć głos starszego faceta snującego opowieść nad szklaneczką whisky, a akompaniujące gitary akustyczne prowadzą ze sobą wspaniały dialog. I jeszcze brzmiące bardzo country&western „Don’t Cry That Way” oraz luzackie, barowe „Fare Thee Well”. Do tego trzy trochę bardziej rockowe nagrania („Johnny Barleycorn”, „In The Time Of My Ruin”, „Elijah”), nie tak dobre jak te na „Black Letter Days”, ale wpadające w ucho – i mamy krótką może, ale naprawdę udaną płytę.

Szkoda, że aby wyłowić te perełki, musimy przedzierać się przez liczne mielizny nudnego i pozbawionego polotu grania. Sytuacji nie ratuje wokalny i instrumentalny udział emerytowanych gwiazdorów amerykańskiej sceny country ani też pojawiające się sporadycznie instrumenty dęte, mające zdaje się rozbujać muzyków. Wszystko zlewa się w monotonny smętny podkład w sam raz pod piwną imprezę w jakimś prowincjonalnym barze. Do szału doprowadza fałszujący falset Blacka w „Dog Sleep” czy „My Terrible Wings”. Kompletnie rozczarowuje studyjna wersja „Dirty Old Town”, z udziałem legendarnego Marty'ego Browna - daleko jej do szalonych koncertowych wykonań z zespołem The Catholics. Nad paroma utworami przez wzgląd na dorobek i autentyczny talent artysty lepiej się w ogóle nie rozwodzić i opuścić na nie zasłonę milczenia.

Frank Black po raz pierwszy od rozpoczęcia solowej kariery zaliczył poważna wpadkę. Miejmy nadzieję, że za rok pojawi się odrodzony, ze świeżymi pomysłami na swoją muzykę. Zapuszczenie korzeni w Nashville - to nie był dobry wybór.

Marceli Frączek (23 sierpnia 2006)

Oceny

Marceli Frączek: 5/10
Średnia z 2 ocen: 5,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także