Ocena: 8

Ronika

Marathon


Zdjęcie Ronika - Marathon

Ledwie opadły emocje po czerwcowym „Selectadisc”, a Veronica Sampson już obdarowała nas nowym utworem. „Marathon”, singiel będący pierwszym zwiastunem zapowiadanej na grudzień EP-ki o takim samym tytule, w żadnym razie nie odstaje poziomem (hurra!) od dotychczasowych przebojów Brytyjki, choć odrobinę się od nich różni. Bliżej niż do ejtisowego guilty pleasure jest mu bowiem, oczywiście bardzo upraszczając, do parkietowego luzu lat siedemdziesiątych. Podejrzewam, że w czasach świetności disco kompozycja miałaby duże szanse powalczyć o miejsce w ścisłym rocznym topie z kawałkami takich tuzów jak – serio! – Chic czy Earth, Wind & Fire. W odmętach sieci pojawiają się też celne porównania maratonu do nagrań Chaki Khan (przypomnijmy choćby „I’m Every Woman”) czy Cheryl Lynn („In The Night”). Sampson, z artystki stanowiącej do tej pory wręcz modelowe (zgodność 99,99%) brakujące ogniwo pomiędzy wczesną Madonną, Kylie Minogue z czasów „Fever” i Annie na wysokości „Heartbeat”, przeobraziła się tu w pogodną i skromną dziewczynę, doceniającą i wychwalającą siłę, jakiej potrafią dostarczyć… motyle w brzuchu.

Przy takim groovie, z jakim mamy tu do czynienia, warstwa liryczna – banalna, choć sympatyczna – nie ma jednak większego znaczenia, niemniej warto zwrócić na nią uwagę z innego powodu, a mianowicie ze względu na znakomitą artykulację i sposób frazowania naszej ulubienicy. To właśnie detale, jak umiejętny rozkład pauz (zwrotka) w wersach od piątego do ósmego, okraszony gwałtownym przyspieszeniem ostatniego w zestawie „Run a little faster to your heart tonight…”, czynią ten kawałek tak żywym i urozmaiconym. Nie mówiąc już nawet o łatwych do przeoczenia przy pierwszym odsłuchu wtrętach dęciaków w refrenie. A, właśnie. Choć na pozór pozbawiony jakiegoś imponującego hooku, wspomniany refren ma w sobie coś ponadczasowego (syndrom aktorki wymykającej się w swoich czasach standardom urody, ale z nawiązką nadrabiającej to niezwykle charakterystyczną twarzą). Już teraz jestem przekonany, że za rok, dwa, wciąż będzie się tej podszytej funkową motoryką kulminacji słuchać z wielką frajdą. W idealnym świecie właśnie takie kawałki – przystępne i uniwersalne, a przy tym tak gustownie i inteligentnie zaaranżowane – śmigałyby na co dzień na antenie największych krajowych radiostacji. Z niecierpliwością czekam więc na cały mini-album.

Wojciech Michalski (27 października 2014)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 8/10
Jędrzej Szymanowski: 7/10
Paweł Sajewicz: 7/10
Średnia z 3 ocen: 7,33/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także