Ocena: 8

The Knife

Full of Fire


Zdjęcie The Knife - Full of Fire

Jest raczej zrozumiałe, dlaczego na zagajkę: „Stary, a słyszałeś nowe The Knife?”, w odpowiedzi dostałem parę szczerych parsknięć śmiechem. Minęło trochę czasu, a moim co bardziej undergroundowym znajomym utkwiły w głowach lata 2006-2008: lastefemowa grupa „Chcemy The Knife na Open’erze”; piski pijanych znajomych, gdy na domówce ktoś włączał „We Share Our Mothers’ Health”, zaraz po jakimś szlagierze Crystal Castles; reklama z kolorowymi piłeczkami... Minęły całe wieki. Kilka minut po odpaleniu „Full of Fire” z YouTube’a padało jednak znamienne „Hej, to NA SERIO jest nowe The Knife”?

Przestało się dawno liczyć, czy obcujemy z elektroniką, czy z gitarami. Opcja, ku której się skłaniam: liczy się ekstatyczność, przeżycie, jakkolwiek naiwnie to nie brzmi. Moje doświadczenia wskazują na to, że zazwyczaj czekamy na przysłowiowego dropa (przy czym czekanie jest równie ważne, co rzeczony drop) i wcale nie chodzi tylko o dubstep, ale o ulubiony moment w utworze. Jednak jeszcze ciekawsze wydają mi się koncerty Swans czy Factory Floor, które albo wydłużają momenty graniczne (ten pierwszy), albo wabią ich obecnością, ale w zamian oferują kilkanaście momentów kuszących konkluzją, finalnie do niej nie doprowadzając (Factory Floor na Unsoundzie). Stopniowanie napięcia, nieprowadzące do zwieńczenia z noise'ową masakrą, ale wpuszczające słuchacza między narastające szaleństwo – to właśnie dzieje się w nowym utworze The Knife, promującym niewydane jeszcze „Shaking the Habitual”.

Wydaje mi się, że tytułowe zrzucanie z siebie nawyków to nie tylko pozbycie się schematu zwrotka/refren. Jedyną stałą „Full of Fire” jest tempo. Osadzone na nim motywy, jak i same patterny beatów, przechodzą nieustające przeobrażenia, rozwijają się, rozkwitają. Jeśli jakiś fragment wraca, to zazwyczaj towarzyszą mu inne dźwięki lub szatkuje się go modulacjami. Trochę jakby ktoś oblał strukturę utworu techno farbami w zimnych barwach, powyginał ją jak modelinę, po czym obsypał powstały twór brokatem i odblaskowymi wycinankami. Nie dziwią inspiracje artystkami elektroakustycznymi (The Knife mówili o inspiracjach Anną Zaradny czy Fe-Mail) – warstwa dźwiękowa utworu brzmi bardziej jak efekt żywej operacji na ścieżkach, a nie jak oddzielne partie szlifowane w studiu.

Ośmielę się stwierdzić, że całe to szaleństwo nie jest tylko efektownym bangerem. Otoczka całego „Shaking the Habitual” wskazuje na mocne zaangażowanie w walkę o równouprawnienie i prawa dla mniejszości seksualnych. Świadczy o tym queerowo-lynchowski klip do kawałka, w którym perwersja i pewna naiwność („Occupy the Castle”, ha!) kontrastują z przerażającym poczuciem samotności i odmienności. Tekst do utworu stawia więcej pytań o problematyczność seksualności i dominującą rolę mężczyzn w społeczeństwie. Odpowiedzi nie ma. Wydaje mi się, że właśnie dlatego ten utwór jest agresywny i niepokojący – to otaczająca wrogość, której doświadczają LGBT, ale też forma reakcji, wyrzucenia z siebie negatywnych emocji. Nie jest to jednak walka w duchu rewolucji, a raczej problem wewnętrzny, tytułowe shaking the habitual. Potrzebujemy tego w dobie zaakceptowania trollingu Tylera z OFWGKTA, który każe nam po prostu pogodzić się z obecnością nietolerancji i zaakceptować swoją inność.

Swoją drogą, nie chodzi tylko o LGBT. Do albumowego teasera dołączona jest notka: „We had to find lust. We asked our friends and lovers to help us”. Poza tym ani Karin, ani Olof nie wypowiadają się publicznie o swojej seksualności. To dodaje tajemniczej aury, ale też otwiera możliwości interpretowania queeru w zupełnie różnych kwestiach. Porzucenia normalnych rozwiązań kulturowych i społecznych w imię własnych uczuć. Samorealizacji w wymarzony sposób. I to wszystko słychać w jednym utworze!

Warto pamiętać przy tych wszystkich dywagacjach, że to przede wszystkim kawałek, który po prostu zapiera dech w piersiach. Oni nie tylko walczą – oni zachwycają. Boję się o ten album bardziej niż o MBV.

Miłosz Cirocki (31 stycznia 2013)

Oceny

Michał Pudło: 9/10
Marta Słomka: 8/10
Sebastian Niemczyk: 8/10
Paweł Sajewicz: 7/10
Rafał Krause: 7/10
Karol Paczkowski: 6/10
Kasia Wolanin: 6/10
Bartosz Iwanski: 5/10
Jędrzej Szymanowski: 5/10
Kuba Ambrożewski: 4/10
Łukasz Błaszczyk: 2/10
Średnia z 11 ocen: 6,09/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Ondor23
[26 maja 2013]
Tego się nie da słuchać.
Gość: Lantier
[31 stycznia 2013]
Tyłka nie urywa. A tyle się naczekałem. Miejmy nadzieję że długograj całościowo wypadnie lepiej. No chyba że nie załapałem o co chodziło artyście.
Gość: waleńrod
[31 stycznia 2013]
fajny tekst, świetny film, słaby kawałek.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także