Ocena: 6

Lady Gaga

Applause


Zdjęcie Lady Gaga - Applause

Stefani Germanotta niewątpliwie chce być główną rozgrywającą we współczesnym popie. I pewnie tak też jest, jeśli brać pod uwagę popularność i niegasnące od lat zainteresowanie świata jej kolejnymi krokami w dziedzinie, już nie tylko muzyki, ale wszystkich form wyrazu. Problem polega na tym, że prawdziwa królowa, którą Gaga chce zdetronizować, jako swoje trzy pierwsze strzały w dziedzinie popkultury miała tak znakomite muzycznie albumy jak „Madonna”, „Like A Virgin” i „True Blue”. Lady Gaga może się pochwalić dwoma zaledwie znośnymi płytami i trzecią w drodze. Jeszcze dla porównania, jej największa chyba dziś konkurentka Rihanna miała co najmniej dwa intrygujące długograje. O przewadze w ilości wypuszczonych znakomitych singli nie wspominając.

O tym, że można wykroić absurdalnie nośną i fascynującą popową muzykę niemal z niczego, świadczą przypadki Jessiki Simpson czy Paris Hilton, które miały niegdyś swoje pięć minut w „poszukującym” popie, a wszystko to za sprawą sprawnych magików za konsoletą – współczesnych Midasów. W zeszłym roku zaś na poważnie wypowiedziała się gwiazdka teen-country, znana wcześniej głównie z puszczonego w jej stronę dissa od Kanye'go. „Red” nie było doskonałym albumem (stare przyzwyczajenia zostają), ale było kopalnią prawdziwych diamentów. A co z autorką rozprzestrzeniającego się jak wirus hitu „Call Me Maybe”? Kilka piosenek z debiutu Carly Rae Jepsen słucham do dziś, bo to uroczo naiwne, ale piekielnie wciągające piosenki. Można? Można.

Czy Gaga, dysponująca przecież większym potencjałem, w końcu zaskoczy? Z odpowiedzią na to pytanie będziemy musieli pewnie poczekać do premiery całego albumu, bo ten singiel wciąż niewiele nam mówi. Na pewno nie jest tak prymitywną, maksymalistyczną reinkarnacją eurodance'u, jak to było w przypadku wielu jej wcześniejszych singli. „Applause” jest też lepszą zajawką płyty od „Born This Way”. Jest mniej pompatyczny, a nachalna hymniczność pozostaje bardziej w warstwie tekstowej, gdyż sam podkład jadący wciąż na tym samym motywie, podbijanym w refrenie (z tradycyjnym zwolnieniem w pre-chorusie) jest prosty, a co za tym idzie całkiem płynny i przyjemny. To na pewno regres i powrót do „The Fame”, ale prostota przy bardziej wyszukanych motywach może ją uratować.

Pozostaje jeszcze kwestia pretensjonalności, jaka bije z tekstu piosenki. Nasza gwiazda śpiewa w zwrotce, że popkultura była w sztuce, a teraz sztuka jest w popkulturze i to w niej właśnie się znajduje. Odważne słowa, jak na osobę, która jest najbardziej jaskrawym przykładem kultury remiksu. To tak, jakby udawała, że David Bowie – jedna z jej większych inspiracji - nigdy ostatecznie nie rozmył tej granicy. Już sam tytuł płyty „Artpop” sugeruje bezczelne ambicje. Niektórzy już wyliczają zrzynki, jakie się pojawiają w teledysku do „Applause”, ale przecież nikt nie mówił, że intertekstualność jest zła. Wszystko zależy tylko od twórczego jej wykorzystywania. Gdyby Gaga była autystycznym geniuszem, który w nosie ma dotychczasowy dorobek muzyki popularnej, i stworzyła absolutnie osobną wypowiedź w dziedzinie, niech już jej będzie, artpopu, to byłbym naprawdę mile zaskoczony. Wydaje mi się jednak, że to wciąż tylko kalkulacja i płyta przyniesie jedynie piosenki ciekawsze od „Applause”, ale nigdy nie wybitne. Chciałbym się mylić.

Michał Weicher (26 sierpnia 2013)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 4/10
Paweł Sajewicz: 4/10
Sebastian Niemczyk: 2/10
Średnia z 3 ocen: 3,33/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: fan gagi
[31 sierpnia 2013]
Największym błędem ludzi jest to, że jej wierzą gdy jej skłonność do przesady jest powszechnie znana ;)
W sumie jeszcze się nie wypowiedziałem na temat samego utworu. Znacie ten moment na sam koniec koncertu, gdy grany jest największy hit, co było do zagrania zostało już zagrane i jedyne co ludziom pozostało to celebracja tego momentu, radość z uczestniczenia wspólnie w tym wydarzeniu i towarzysząca temu euforia.
Dla mnie applause przywołuje to właśnie uczucie euforii ze wspólnej zabawy na świetnym koncercie. A że to uczucie wcale nie jest takie częste, bo nie każdy artysta potrafi je wywołać, tym większa owacja dla gagi, która robi to (dla mnie) za pomocą jednego utworu.
Gość: EjCH
[31 sierpnia 2013]
Największym błędem Gagi jest to, że cały czas zapowiada przełom. „Born this way” - „najlepszy album dekady”, „ARTPOP” – sam tytuł jest wymowny. Ocena „Applause” jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu. Utwór trzyma poziom, ale nie wnosi zupełnie NIC nowego (pomijam teledysk, bo ten mimo wszystko wyróżnia się z worka popowych obrazków).

Jedyna rzecz, która mnie mierzi to porównanie do Rihanny, bo przykładowo:

Rihanna – "Talk that talk (feat. Jay Z.)"

Writers: Dean Mikkel S. Eriksen Tor Erik Hermansen Shawn Carter Anthony Best Sean Combs Carl Thompson Christopher Wallace.

Wniski pozostawiam Wam :)
Gość: shin
[30 sierpnia 2013]
w glamie to w ogóle łatwo osiągnąć stan niepamięci, nie tylko muzycznej :)

ja też liczę, że gaga ma jeszcze coś do powiedzenia nie tylko w kwestiach społeczno-kulturowych, ale przede wszystkim w obszarze muzyki
Gość: fan gagi
[30 sierpnia 2013]
naturalnie, ze te promosy to szalenstwo, ale jakie zabawne i/lub inteligentne. a dobrych albumow to gaga nagrala juz dwa i jedna epke ;) nie nagrala jeszcze swietnego albumu, ale obstawiam ze ma go w sobie. bo co tu sie czepiac plyt, ktore nie maja slabych kawalkow (prawie), oparte sa na spojnym koncepcie (nawet jesli lekko zwariowanym), sa muzycznie odwazne (lub chociaz nietypowe), a przy tym inteligentne i zabawne. moznaby wymagac wiecej uczucia a mniej showmenstwa i to pewnie przyjdzie z czasem. dajmy sie jej wpierw troche wyszalec ;)
Gość: d.
[29 sierpnia 2013]
no cóż, ocena jak najbardziej mi odpowiada, bo niby jest dobrze, a niby jeszcze trochę przeciętniaczek.
but still better than miley cyrus na vma, heheszki
Gość: Marcin
[29 sierpnia 2013]
@fan gagi:
"nie ma zadnych (ok, zbyt wielu) artystycznych zahamowan. ktora popowa artystka robi cos takiego?"
To co widze w tych linkach, to czyste szaleństwo. Nie daj Boże, popełni szaleństwo ostateczne i nagra dobrą płytę. Ale na to, ten Marlin Manson muzyki popowej (no wiem, bardzo obraźliwe określenie, ale to prawda) chyba się nie zdecyduje.
Choć powiem szczerze, że ten singielek jest całkiem niezły jak na Gagę, ocena Screena jak najbardziej słuszna.
I co się czepiasz Katy Perry! Spoko dziewczyna.
Gość: PS nzlg
[29 sierpnia 2013]
TS: http://tinyurl.com/o5xozxy VS http://tinyurl.com/qxmjf9d
Gość: fan gagi
[29 sierpnia 2013]
nie wiem skad podejrzenie, ze jest cos desperackiego w tym co gaga robi. ja bym powiedzial, ze sytuacja jest wrecz odwrotna. mamy do czynienia ze swiruska, ktora moze robic co chce, bo wciaz sprzedaje miliony. oczywiscie taka sytuacja nie potrwa wiecznie, wiec cieszmy sie, ze mamy szanse doswiadczyc popu ktory rodzi sie z czystego chaosu i nie ma zadnych (ok, zbyt wielu) artystycznych zahamowan. ktora popowa artystka robi cos takiego?
http://www.youtube.com/watch?v=7g4XAyESHos
albo takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=WDv3wDIMAvc
Mi sie to kojarzy z madonna z czasow erotici, czyli eee... jej najlepszego studyjnego albumu w karierze.
Natomiast jesli szukacie idealnie labolatoryjnie wymierzonego popu, to katy perry ma cos dla was ;)
Gość: marta słomka
[29 sierpnia 2013]
szczerze mówiąc, niewiele mam do powiedzenia na temat nowego singla gagi. ten temat znudził już nawet mnie; czym miała zaskoczyć, tym już zaskoczyła - i w tej chwili jest to po prostu kroczenie po wyznaczonej linii, mniej desperackie niż na wysokości "born this way". "call me maybe" ani icona pop to to niestety nie jest. przepraszam, za lokalne, warszawskie skojarzenie, ale: idealnie niezapamiętywalny utwór, wprost idealny, by grać go co godzinę w glamie.
Gość: Frankie
[28 sierpnia 2013]
Trudno nie zniechęcić się do tekstu i nie nabrać wątpliwości co do jego obiektywności, kiedy już w pierwszych linijkach autor przypomina, kto wg niego jest prawdziwą królową, a poczynania Gagi są jedynie mniej lub bardziej udanymi działaniami nacelowanymi na detronizację Madonny.

Też bym chętnie zobaczyła tu wypowiedź red. Słomki.
Gość: shin
[26 sierpnia 2013]
Nie do końca rozumiem w porównaniu do kogo konkretnie wg autora Gaga dysponuje większym potencjałem. Wszystkich wymienionych wcześniej? I skąd też to nagłe przekonanie o większym potencjale zaraz po peanach na temat jednosezonowych hitów Simpson, Hilton. Dziwi mnie też trochę pytanie, czy Gaga w końcu zaskoczy - jeżeli redaktora jeszcze niczym nie zdążyła zaskoczyć, to znaczy, że temat "Applause" redakcja powinna była powierzyć Marcie Słomce.
Gość: justyn
[26 sierpnia 2013]
Nie no, chyba raczej Timberlake był bardziej oczekiwany.
Gość: kris
[26 sierpnia 2013]
a "Into the groove" to pies?
Gość: fan popu
[26 sierpnia 2013]
Nazwac cokolwiek J. Simpson czy P. Hilton fascynujacym popem moze tylko ktos kto uwaza ze pop to takie mile wpadajace w ucho pioseneczki wyzute z wszelkiej inteligencji czy znaczenia.
Gość: fan madonny
[26 sierpnia 2013]
Ok, przypomniales mi. Dla mnie to jest nadal hits plus filler, gdzie fillery ani nie sa zbyt chwytliwe ani nie maja nawet przyzwoitych tekstow. Nile Rodgers to nie wszystko.
Gość: Kamil Babacz
[26 sierpnia 2013]
Panie, co z ciebie za fan madonny ;) Ja pamiętam wszystkie, a Shoo-Bee-Doo to jeden z najlepszych na całej płycie. Love Don't Live Here Anymore jest akurat jednym z najmniej zapamiętywalnych. Pretenday? Stay? Dress You Up? No halo? Już nie mówiąc o tym, że nie ograniczałbym dysko Madonny do 3 płyt, bo kolejnym trzem też niewiele brakuje (szczególnie dziwi mnie wykluczenie LAP).
Gość: fan madonny
[26 sierpnia 2013]
3 pierwsze plyty Madonny znakomite? Naprawde jestes w stanie przesluchac cale 'Like a Virgin' od poczatku do konca? Jestem fanem Madonny ale nie pamietam zadnej piosenki ze strony B poza LDLHA. Eee.. 'Shoo bee doo'?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także