Ocena: 6

M83

Oblivion (feat. Susanne Sundfor)


Zdjęcie M83 - Oblivion (feat. Susanne Sundfor)

Już na „Hurry Up, We’re Dreaming” Anthony Gonzalez wyraźnie sygnalizował monumentalne aspiracje. Czy mógł więc wymarzyć sobie coś lepszego niż własna ścieżka dźwiękowa do blockbustera z Tomem Cruise’m w roli głównej, u boku Norweżki Susanne Sundfor – autorki jednej z czołowych art popowych płyt minionego roku – i będącego na fali soundtrackowicza, Josepha Trapanese?

Dekonstrukcja „Oblivion” rozwiewa wszelkie wątpliwości. Z instrumentali emanuje patos, scalający się w jedność z przesłodzoną melodyką, ale mimo to kawałek szybko uzależnia, a jego komercyjny sukces jest kwestią czasu. Techniczną dominantę stanowią leniwe, rozmarzone synthy, atakujące naprzemiennie z lewego i prawego kanału. Wtórują im kabotyńsko stopniujące napięcie, perkusyjne pochody, a przebijająca się przez nie Sundfor urozmaica pulsujący feeling brzmienia delikatną barwą. Nie obyło się jednak bez bolesnych wpadek (porównajcie wejścia wokalu w „Oblivion” i „We Own The Sky”).

Pułapka zastawiona na odbiorców wiąże się też z aspektem rozczulającym, wywoływanym umiejętnymi (często banalnymi) przeskokami z akordu na akord, podkręcanymi paletą chwytających za serce leadów, plumkań i wibracji. Kosmopolityczne trio z wrodzoną gracją zabawia się owymi efektami, a tym samym naszą recepcją, więc jeśli ekipa filmowa nie zawiedzie, odpowiedni montaż dźwięku może, w przeciwieństwie do utworu, zachwycić.

Wojciech Michalski (11 kwietnia 2013)

Oceny

Jędrzej Szymanowski: 4/10
Średnia z 1 oceny: 4/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: wytryskbezorgazmu
[13 kwietnia 2013]
Co to są lead'y w muzyce?
Gość: orgazmbezwytrysku
[13 kwietnia 2013]
dawno nie słyszałem czegoś tak złego, rili. no dobra, końcówka jest kojąca.
Gość: shsh
[12 kwietnia 2013]
no, albo w reklamie piwa, wakacje się zbliżają, epickie melanże przed nami
Gość: shshshshs
[12 kwietnia 2013]
jest tu kilka fajnych sztuczek, ale całość wypada tak epicko że już to widzę jako soundtrack w tych wszystkich (anty)talent show :/
Gość: lux
[12 kwietnia 2013]
Cały soundtrack oblepiony jest patosem niczym buzia pąsem u zakochanego 14-latka. Do uszu wpływa melodyjny lukier i zalepia mózg wyidealizowanymi uniesieniami. Ale w końcu to M83 - chyba nikt nie spodziewał się niczego innego, także producent filmu podpisywał umowę z pełną świadomością. Kto lubi posłucha, kto nie zwymiotuje melasą.
Gość: gosia
[11 kwietnia 2013]
piosenka faktycznie napompowana do nieprzyzwoitosci, jedyne co ja ratuje to ta przesliczna barwa glosu susanne....

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także