Beady Eye
Flick Of The Finger
Współczesne gwiazdy brytyjskiego rocka... Może nawet nie zaczynajmy? Chyba, że są wśród Was piewcy „songwriterskiego” warsztatu Alexa Turnera albo ktoś, kto załapał się na „talent” Milesa Kane’a. Jeśli jednak podobnie jak ja twórczość Arctic Monkeys od zawsze uważaliście za siermiężnie nudną, a objawienia alt-rockowej sceny z UK w rodzaju Palma Violets wywołują u Was, well, facepalmy, to wiecie, że zbawienia od dawna należy szukać w dokładnie odwrotnych rejonach, niż wyspiarskie szarpanie drutów w tradycji Townshenda, Strummera i Wellera. Zresztą sami Brytole robią od jakiegoś czasu dobrą minę do złego grania – niby udając podniecenie kolejnymi wynalazkami spod znaku „NME”, na koniec roku i tak honorują jakieś The xx czy Alt-J – reprezentantów hipsterskiej blogosfery, odcinających się rękami i nogami od wszelkich przejawów pub-rocka. Kurczę, żyjemy w epoce, w której nawet Muse próbują przerzucić się na „dubstep”.
W całym procesie głównymi oskarżonymi o tę degradację rockowego mainstreamu z UK są rzecz jasna Oasis – inicjatorzy rocka regresywnego w britpopowym wydaniu, celebrowani na co trzeciej okładce „New Musical Express” niczym ostatnie ikony naszych czasów, najbardziej zaufany bastion gitarowej solidności w starym stylu. Gallagherowie sprawiają niekiedy wrażenie ostatnich muzyków tego świata bez dostępu do internetu i gdyby nie twitter Liama, dość ewidentnie prowadzony przez niego samego, byłaby to całkiem wiarygodna opcja, biorąc pod uwagę ich horyzonty muzyczne w ostatnich latach. Dlatego takim zaskoczeniem jest fakt produkcji nowej płyty Beady Eye przez Dave’a Sitka, masterminda TV On The Radio – czempionów alternatywy w wersji 2.0. Nic dziwnego, że już pierwszy track jest najciekawszym brzmieniowo dźwiękiem wypuszczonym przez obóz Oasis od czasów „Don’t Believe The Truth” (osiem lat temu). Piosenka wisi tak naprawdę na jednym hooku, ale to dobry, mocny hook, eksponowany najpierw przez kleistą synergię gitar i dumnych dęciaków (coś jak „Godless” Dandy Warhols w trójwymiarze do kwadratu), a zaraz potem przez doskonale znany, nosowy vox Liama. Wygląda więc na to, że muzyka Beady Eye pierwszy raz w historii grupy dorównuje attitude jej członków. Innymi – i nie moimi, tylko Bartka Iwańskiego – słowy: można chłodzić piwsko na całą płytę.
Komentarze
[8 czerwca 2013]
[7 czerwca 2013]
Obiektywna ocena ich twórczości - na screenagers. Nie bój żaby ;)
[7 czerwca 2013]
[1 czerwca 2013]
[30 kwietnia 2013]
no cóż jeśli idzie o nowe zespoły z Manchesteru to "heedu nie płaci" , jak sam kiedyś przyznał, zespół Hurts, i to niestety, słychać ;)
[30 kwietnia 2013]
[30 kwietnia 2013]
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/1/15/BE_Artwork.jpg
[30 kwietnia 2013]
http://www.youtube.com/watch?v=2LxHzLy6JMM
Wygląda na to, że Sitek strasznie zarządził w studiu i to może być serio dobra płyta. Jeszcze chwila i zacznę się jarać wydawnictwem Liama Gallaghera w 2013 roku - kto by pomyślał!
[29 kwietnia 2013]
Kuba, wiesz o co tutaj chodzi?
[10 kwietnia 2013]
p.s. jeśli bez naciągania będę mógł wrzucić nowe Beady Eye do swojej listy roku to będzie spora radocha, trzymam kciuki!