Ocena: 7

Ronika

Rough n Soothe


Zdjęcie Ronika - Rough n Soothe

Po mocno ejtisowym „Automatic” nasza pupilka zdaje się dalej eksplorować chronologię list przebojów. W „Rough n Soothe” pobrzmiewają wprawdzie cukierkowe synthy i echa italo w pulsującym tle, ale ekspresja samej Ron w tym otoczeniu krąży teraz wokół chartsów lat dziewięćdziesiątych, i to raczej tych zaawansowanych. Co ciekawe, prędzej niż z bubblegum-popowymi niewiastami z tamtych lat kojarzy się to z nurtem wokalistek dojrzalszych, albo przynajmniej za takie uchodzących (i często przy okazji bardziej czerstwych), w typie Jennifer Paige czy jakiejś Shanii Twain. Zgodzę się, że na papierze nie wygląda to zachwycająco, ale hej, Brytyjce znowu się udało, nawet coś takiego. To, co sprawia, że moje powyższe spostrzeżenie niebezpiecznie zaczynało nabierać tonu krytycznego, bohaterka szybko zamienia w walor, bo oto jej wokal brzmi tu jak dotąd najpewniej w karierze, kozacko realizując się w niejako wzgardzonej, rozemocjonowanej estetyce. Zresztą serwuje w ten sposób takie wersy jak Bossanova Casanova / play it slow on my casio. Jakby tych paradoksów było mało, poza soczystym „na na na” (niechże to znów będzie czołowy czynnik konstytuujący przebój) dostajemy wkrótce refren z najwierniejszą PODKŁADOWI główną linią melodyczną od czasów pielgrzymek Starego Dobrego Małżeństwa, który mimo to okazuje się tu jakimś cudem tym najlepszym fragmentem. To w ogóle bardzo italowo skonstruowany numer, który na praktycznie jednej progresji (a miało nie być o septymolkach) dostarcza kilku różnych, równie hitowych rozwiązań, co – jak sądzę – pozwoli bywalcom klubów tanecznych w nieskończoność bawić się do jego staroszkolnie pomyślanej wersji extended. Chętnie i takiej bym posłuchał.

Jędrzej Szymanowski (15 marca 2013)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 8/10
Paweł Szygendowski: 8/10
Jędrzej Szymanowski: 7/10
Średnia z 3 ocen: 7,66/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także