Ocena: 7

Charlotte Cardin

Like It Doesn’t Hurt (feat. Husser)


Zdjęcie Charlotte Cardin - Like It Doesn’t Hurt (feat. Husser)

Na dzień dobry zostajemy uraczeni ładnym, ale bardzo poprawnym, typowo adele'owskim popem: rozmarzony klimat, dobra, zwracająca uwagę melodia są przynętą, którą łykną słuchacze przyzwyczajeni do mainstreamowych brzmień. Osoby bardziej wymagające zostają kupione chwilę później, kapitalnym wejściem oszczędnego, ale bardzo efektownego i w jakiś nieoczywisty sposób energetycznego podkładu. Zarówno muzyka jak i tekst (poprzez średnio pasujące do pierwszej fazy utworu „in any fucking way”) zmieniają się diametralnie, z zadziwiającą i naprawdę imponującą płynnością, która staje się pomału w coraz bardziej histerycznym, efekciarskim r&b, wartością wyjątkowo rzadko spotykaną. Jakby tego było mało Cardin zaprasza do gościnnego występu Hussera, który w zaledwie kilu wersach potrafi pokazać charyzmę, flow, a jednocześnie nie ograniczyć się do jakże częstego w takich przypadkach braggowego pustosłowia, tylko przekonująco wypaść w roli bohatera opowieści o braku porozumienia między kobietą a mężczyzną. Jest tym elegenckim, ktoś mógłby powiedzieć, że dość „przezroczystym” tracku nastrój dialogów wokalnych Sinatra - Hazelwood, a wszystko to bez retro stylizacji, przygotowane i zaprezentowane na miarę naszych czasów. Warto czekać na więcej.

Piotr Szwed (6 kwietnia 2016)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także