Nagrobki
Jesteśmy martwi
Nagrobki brzmią jak niezłe Gówno. Są gitarowym Gangiem Albanii albo może nawet Wielkim, Obrzydliwym Potworem Strawionego Spaghetti. Jeśli szukacie obiektywnych kryteriów oceny muzyki, to tak, jak trzeba było Gówno nazywać gównem, tak i dziś na Nagrobkach należałoby postawić krzyżyk, jest jednak niejedno ale. Przywołany tutaj nieprzypadkowo klasyk antysocrealistycznej (kontekst coraz bardziej akturalny) sztuki fekalnej, filozof Egon Bondy pisał niegdyś: „Z delikatną ostrożnością pierdzę, żebym się nie zesrał”. Dlatego my też bardzo ostrożnie oceniamy tę singlową propozycję współautorów pamiętnego longplay'a, którego tytuł pokazywał ich świadomość tego, że wiele im jeszcze brakuje do klasy zespołu Pink Floyd. Kościół rozpoczyna właśnie Rok Miłosierdzia, bądźmy więc czuli dla barbarzyńców, szczególnie takich, którzy w piękny, przebojowy, bardzo popchrześcijański sposób (piosenka z pokazywaniem układu gestów) przypominają fundamentalną prawdę: memento mori.
Komentarze
[10 marca 2016]
[22 stycznia 2016]