Grimes
Flesh Without Blood/Life In The Vivid Dream
Nowy album Grimes, „Art Angels” zapowiadany jest podwójnym, gitarowym singlem. Jego pierwsza część przywodzi na myśl „Heartbeat Overdrive” – brzmienie „Flesh Without Blood” jawi się jako aż nazbyt oczywiste odtworzenie klimatu i melodii utworu stworzonego dwa lata temu przez znacznie mniej znany Ballet School. Ten pierwszy akt singla został połączony z charakterystycznym dla kanadyjskiej artystki wokalem, polegającym na dosyć dzikim skakaniu po skali, nadającym utworowi typowy dla Grimes sznyt. Jednocześnie może zdziwić fakt, że prawdopodobnie po raz pierwszy nie trzeba się domyślać, o czym opowiada tekst – poza wcześniej wspomnianą zabawą ze skalą, nie pojawiają się zbytnie udziwnienia w liniach wokalnych. Największym minusem „Flesh Without Blood” jest rozciągnięcie motywu dobrego na trzyminutowy kawałek do czteroipółminutowego utworu; w ostatnich sekundach aż się chce, aby nastąpił już koniec. Akt drugi jest nieco ciekawszy – melodia grana przez gitarę akustyczną przypomina trochę motywy, które Grimes sama wygrywała na klawiszach chociażby w „Genesis” (może przywodzić też na myśl skojarzenie z Warpaintowskim „Keep It Healthy”), a sam wokal jest o wiele bardziej przejmujący niż to, do czego przyzwyczaiła nas artystka na poprzednich płytach. „Life In The Vivid Dream” kończy się jednak zanim tak naprawdę zdąży się rozwinąć, co, w przeciwieństwie do znużenia pierwszą częścią singla, zostawia uczucie niedosytu.