
Taco Hemingway
6 zer

Jakiś czas temu Robert Piernikowski w wywiadze dla Wyborczej zwrócił uwagę na pewną tendencję we współczesnym rapie, która krępuje poczynania jego reprezentantów. „Wychowałem się na hip-hopie lat 90. Wtedy wolno było robić wszystko w tych szerokich ramach. Teraz już mniej wolno.” – rzecze głos Synów. I trudno zbyć to spostrzeżenie bez żadnej refleksji. Nie ukrywam – sam kilkanaście lat temu psioczyłem na deficyt skillsów, nadwątlający rodzimą scenę. Ale dzisiaj – w obliczu hip-hopowej przypadłości, jaką jest imperatyw dążenia do technicznej doskonałości – zacząłem też poszukiwać drzewek rachitycznych, acz ciekawych. Tzn. artystów niedbałych, którym zdarza się znaczyć piękno w tym oszałamiającym, lecz często pustym lesie słownej i produkcyjnej ekwilibrystyki.
Taco Hemingway? Nie brakuje mu umiejętności. Panuje nad prozodią, układa rymy okalające, a melodyjnym flow nawiązuje do takich profesjonalistów jak Gedz. Ale zdarzają mu się też proste rymy („położe/pomoże”). I tu dochodzimy do genezy pierwszego akapitu tego tekstu. Filip Szcześniak nie czyni treści zakładnikiem formy. Chociaż porusza się w obrębie ram gatunkowych (sam przyznaje się do inspiracji Sokołem i Mesem), to skupia się na chwytliwości linijek, kosztem formalnego pietyzmu. Ta strategia działa, jego frazy wbijają się głęboko w głowę.
I tak jest też na „6 zer”, utworze zwiastującym EP-kę „Umowa o dzieło”. Raper odchodzi od koncepcji storytellingu, na której zbudowany był „Trójkąt warszawski”. Z (Ernesta) Hemingwaya obserwującego romanse przemienia się bardziej w Balzaca, dostrzegającego cały przekrój społeczny i nierówności („białe gówno ptaka ozdobiło czarne Porsche”, „ten kabriolet chowaj, ziomki momentalnie gwizdną”). W końcu stolica, silnie obecna w tekstach tego MC, jest miastem, w którym różnice społeczne są najbardziej dostrzegalne. Gdzie Pragę od Śródmieścia oddziela tylko most, a celebrytę od bezdomnego cienka szyba luksusowej kawiarni. Taco H. to czuje, Taco H. ma słuch, a wykładanie przemyśleń ułatwia mu Rumak swoim oszczędnym bitem (zapętlona gitara na reverbie plus mocna stopa). Polski raper o aparycji późnego Roberta Pattinsona z wersem „mama pyta, czy chcę jakiś przelew”? Myślicie, że to nie przejdzie? „Trójkąt warszawski” przebił się ze słabą promocją, a fizyczny nakład rozszedł się w 11 dni. Czekamy na więcej, bo „6 zer” to obietnica kusząca jak niegdyś sto milionów Wałęsy. Z tą różnicą, że Szcześniakowi wierzymy w jej realizację. Osiem na dziesięć? Bardzo proszę.
Komentarze
[19 lipca 2015]
[30 czerwca 2015]
[28 czerwca 2015]
[27 czerwca 2015]
[27 czerwca 2015]
[25 czerwca 2015]
[24 czerwca 2015]
[23 czerwca 2015]
[23 czerwca 2015]
[23 czerwca 2015]
[23 czerwca 2015]