Wywiad z Markiem Kozelkiem (Red House Painters, Sun Kil Moon)

Obrazek Wywiad z Markiem Kozelkiem (Red House Painters, Sun Kil Moon)

Takich okazji się nie marnuje. Mark Kozelek może nie być tak znaną postacią, jak – dajmy na to – Isaac Brock, jest za to artystą równie kultowym i wyjątkowym (wybaczcie patos). W sierpniu wystąpi podczas kameralnego koncertu na mysłowickim Off Festivalu, już teraz (mailowo, niestety) odpowiada na pytania, których sformułowanie, swoją drogą, było trudniejsze niż kiedykolwiek indziej.

Kuba Ambrożewski: Twoje koncerty owiane są legendą. Oprócz tego w trakcie kariery dorobiłeś się całkiem sporej liczby nagrań koncertowych. Co oznacza dla Ciebie granie dla publiczności na żywo? Czy to główny powód, dla którego jesteś artystą?

Mark Kozelek: Moim ulubionym zespołem jest Led Zeppelin, a nigdy nie widziałem ich na żywo. Wobec tego wydaje mi się, że album nagrany w studiu to coś ważniejszego niż koncert. Kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy nie będę już występował na scenie, ale moje płyty zostaną. Kontakt z ludźmi i granie na żywo są OK, ale nie uważam, żeby było to coś niezbędnego w tworzeniu trwałej więzi z odbiorcą.

Zawsze odbierałem Twoje piosenki jako melancholijne, sprzyjające medytacji, dające poczucie spokoju, lecz nie ponure, nie depresyjne. Chyba nie jestem w większości, bo jeden moich przyjaciół powiedział mi kiedyś, że dla niego Red House Painters byli jednym z najmroczniejszych zespołów w historii. Mówiąc o reakcjach ludzi na Twoją muzykę – co sprawia, że czujesz się szczęśliwy lub spełniony? A może to, jak jesteś odbierany, nie ma dla Ciebie większego znaczenia?

Wiele rzeczy sprawia, że jestem szczęśliwy – chodzę codziennie na spacery, spotykam przyjaciół, jem obiad. Tak naprawdę jestem zupełnie taki, jak inni ludzie. Mam swoje pasje i zainteresowania. Myślę, że to dość jasno wynika z mojej muzyki.

Utwory, które coverowałeś w trakcie swojej kariery, to bardzo różne kompozycje, ale niezwykle rzadko nazwałbym je radosnymi. Czy zdarza Ci się lubić pozytywną, jasną, optymistyczną muzykę? Co sprawia, że decydujesz się nagrać swoją wersję danego utworu?

Lubię dużo muzyki. Również optymistycznej, bo nie ma to większego znaczenia. To zbyt szeroki temat, żeby teraz w to wnikać. Jeśli chodzi o coverowanie innych utworów, to przede wszystkim szukam inspiracji w tekście, niekoniecznie w ogólnym nastroju danej piosenki.

Pierwszym utworem Red House Painters, jaki w ogóle dane mi było usłyszeć w życiu, było „Have You Forgotten” (kompozycja z albumu „Songs For A Blue Guitar” z 1996 roku, pięć lat później wykorzystana w filmie „Vanilla Sky” – przyp. ka). To prawdopodobnie Twoja najlepiej znana piosenka, ale nie powiedziałbym, że to utwór dobrze definiujący Marka Kozelka. W takich przypadkach artystom zdarza się znienawidzić piosenkę. Jaki jest Twój stosunek do tego utworu?

Lubię go, ale na żywo nie wypada najlepiej. Nie jest zbyt dynamiczny. Nagranie poszło całkiem nieźle, ale wykonywanie tej piosenki na koncercie nie sprawia mi zbyt wielkiej przyjemności. Są kawałki, które sprawiają mi tę przyjemność i są takie, które mi jej nie sprawiają. Tak to już jest.

Jesteś znany ze swoich związków z kinem. Zresztą Twoja muzyka zawsze wydawała mi się dość filmowa (na marginesie, warto wspomnieć polski film „W dół kolorowym wzgórzem”, który wziął swój tytuł od debiutanckiego longplaya Red House Painters „Down Colourful Hill”). Podejrzewam, że kino musiało być dla Ciebie sporą inspiracją. Czy możesz powiedzieć kilka słów o swoich ulubionych filmach, reżyserach, aktorach?

Moim ulubionym filmem jest „Papillon” (polski tytuł „Motylek” – przyp. ka) ze Steve’em McQueenem. Lubię całkiem sporo starszych filmów, jak „Łowca jeleni” czy „Taksówkarz” z De Niro. Lubię też sporo starych horrorów. Moim ulubionym okresem w kinie są lata siedemdziesiąte. Chociaż z drugiej strony sporo nowych filmów też mi się podoba, jak większość seriali HBO.

Sporym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie przed kilkoma laty, że jesteś fanem boksu i dość ciężkiej muzyki rockowej. To dość niecodzienne, jak na faceta, którego twórczość była zawsze tak poruszająca i wrażliwa. Czy możesz zdradzić coś na temat tej najbardziej męskiej strony Marka Kozelka?

Jeśli interesujesz się boksem, to wiesz, że jest tam sztuka, piękno i melancholia. Jeśli nie interesujesz się nim, boks to tylko dwóch gości tłukących się nawzajem. To nic niespotykanego wśród artystów, że interesują się sportem albo innymi formami sztuki, które niekoniecznie są podobne do tego, co sami tworzą. Lubię bardzo różne rzeczy.

Jakie jest Twoje wyobrażenie o Polsce? Czy masz jakieś powiązania z naszym krajem? Pytam o to, bo Twoje nazwisko brzmi dość polsko.

Tak do końca to nie wiem, czego mam się spodziewać, ale cieszę się na wyprawę w inne miejsce. Tak, moje nazwisko jest polskie, więc zamierzam się nieco rozejrzeć.

Kuba Ambrożewski (10 czerwca 2009)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: fuks
[13 czerwca 2009]
kozelek coś średnio gadatliwy - pytanie są dłuższe od odpowiedzi
Gość: ujn
[12 czerwca 2009]
Wywiad na poziomie Bravo Girl.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także