Wywiad z Kevinem Hendrickiem, basistą Seafood

Obrazek Wywiad z Kevinem Hendrickiem, basistą Seafood

"As The Cry Flows" wydaje sie być waszym najlepszym dotychczas dziełem. To także najłagodniejszy z waszych albumów. Czy w przyszłości mozemy się jeszcze spodziewać Seafood przyciskających włączniki przesteru?

Sadzę, że przy nagrywaniu tego albumu pozwoliliśmy dać się poprowadzić piosenkom. Po raz pierwszy zgromadziliśmy ogromną ilość utworów/pomysłów zanim weszliśmy do studia, tak że w pewnym momencie ta płyta mogła pójść w dowolnym kierunku. Mieliśmy zarówno ciężkie piosenki, jak i te wyciszone. Po tym jak znaleźliśmy się w studio, podjeliśmy decyzje odnośnie tego, co uważamy za najsilniejszy materiał. I znaleźliśmy się w bardzo łagodnie brzmiącym punkcie! Byliśmy w samym środku angielskiej wsi, odcięci od rzeczywistego świata. Myślę, że album odzwierciedla najdziwniejszy czas, jaki do tej pory ze sobą spedziliśmy. Tak samo myślę, że to nasz najlepszy krążek. Ale to już jest przeszlość i nie możemy się doczekać następnej płyty. Czujemy, że będzie to rzecz większa i dziwniejsza pod wzgledem produkcyjnym. Oddajemy sporo inicjatywy Davidowi, aby doprowadził swoje pomysły do bardziej zaawansowanego stadium, zanim my sie z nimi rozprawimy.

Nigdy nie spakowaliśmy naszych przesterów! One ciagle są w naszym zasięgu!

Wspaniałą rzeczą na "As The Cry Flows" jest jej eklektyzm: kazdy utwór brzmi inaczej, jest miejsce na post-rock, punk, nową falę, folk, country i wiele innych. Wasze poprzednie albumy takie nie były. Czy to skutek poszerzenia swoich muzycznych horyzontów, naturalny proces dorastania jako zespół, czy coś co zawsze chcieliście zrobić?

Tak, dokładnie to. To bez wątpienia nasza najbardziej "dorosła" płyta, a także rezultat naszych doświadczeń, zarówno tych zespołowych, jaki i indywidualnych. Dziwne, ale kiedy ją nagrywaliśmy, wydawała się być najspójniejszą plytą z dotychczasowych. Oczywiście taka nie jest, panuje na niej nieład. Ale jakoś to wszystko pasuje (oprócz "Good Reason").

Sądze, że chcemy nagrywać albumy, które zabiorą Cię w podróż. Jeszcze tego nie osiągneliśmy, ale się zbliżamy. Musimy podbić naszą schizofrenię! Każdy z nas ma bardzo silne i zróżnicowane muzyczne gusta i wpływy i ciężko jest powiązać to wszystko w jedną calość. Jeśli potrafimy to zrobić dobrze, to jest właśnie to czym jesteśmy i o co nam chodzi.

Co wpłynęło na was podczas nagrywania "As The Cry Flows"?

Jeśli chodzi o mnie, za dużo muzyki folkowej!!! Pentangle, Fairport Convention, wszyscy wkręciliśmy się w film "Wicker Man" (utwór "Willow's Song"), Michael Nesmith. Kiedy nagrywaliśmy słuchaliśmy dużo Can, Serge Gainsbourga i Led Zeppelin. David słuchał sporo muzyki spod znaku Americana i Country, podczas gdy Kev. P walczył z Queens Of The Stone Age.

Poza tym wszystkim Dave miał problemy z płucem, zmieniliśmy wytwórnię i spędziliśmy dwa lata robiąc jedną płytę. To są prawdopodobnie prawdziwe wpływy, które ukształtowały efekt końcowy naszej pracy.

Dlaczego zdecydowaliście się tak nazwać ten album? Czy tytuł posiada jakieś specjalne znaczenie?

Jechałem raz samochodem wysoko w hiszpańskich górach, czułem zawroty głowy. Jest takie angielskie powiedzonko "As The Crow Flies", którego używa sie do opisania odległości w określonym czasie (tak myślę). Osoba z którą byłem próbowała to wymówić, lecz zupełnie się przejęzyczyła mówiąc: "As The Cry Flows". W jakiś sposób podsumowało to czas spędzony przy nagrywaniu płyty, no i wszyscy się na to zgodzili.

W wywiadzie dla polskiego magazynu Teraz Rock, David powiedział, że Seafood w pełni zasługuje aby sprzedawać więcej płyt. Czy chcielibyście stać się nowym Snow Patrol i czy nie boicie się utraty niewielkiej, ale bardzo lojalnej grupy fanów?

David zawsze to mówi! Nie, nie wystraszylibyśmy się większej widowni, lecz jeśli miałoby do tego KIEDYKOLWIEK dojść, to tylko dzięki muzyce, którą MY robimy i lubimy. Nasi fani naprawdę intensywnie nas wspieraja, i sadzę, że nie mieliby nic przeciwko, gdyby trochę więcej ludzi wiedziało o naszym zespole.

W zeszłym roku byłem na waszym koncercie w londyńskiej Islington Academy i piosenką, którą wszyscy chcieli usłyszeć było "Porchlight". Jak się czujecie kiedy po tylu latach ludzie ciągle się tego domagają?

Boże, WSZYSCY zawsze chcą to usłyszeć. To dziwne, ponieważ to niewątpliwie najgorszy kawałek jaki kiedykolwiek zrobiliśmy (to był singiel dla Fierce Panda lata temu). Okropne nagranie, byliśmy tacy swieży i naiwni. Przyspiesza i zwalnia, nie jestem w stanie tego słuchać. Ale w jakiś sposób zmutowało do tej rockowej bestii. I zawsze świetnie się sprawdza.

Pewnego razu graliśmy jednorazowy, kameralny koncert w Londynie i zaproponowaliśmy, że zagramy wszystko, co chciałaby usłyszeć widownia. Ludzie zaczęli krzyczeć o "Porchlight", a Dave wyciągnął jednego dzieciaka na scenę i dał mu mikrofon. Koleś zaśpiewał słowo w słowo cały utwór, brzmiąc przy tym niczym Barney z The Simpsons. To było bardzo dziwne.

Staramy się, aby utwory takie jak ten odpoczęły troche, a jeśli ludzie naprawde chcą je usłyszeć, dążymy do podchodzenia do nich w sposób twórczy, żeby utrzymać je interesującymi.

Jaki był najbardziej niecodzienny/najśmieszniejszy koncert jaki graliście?

Ostatnio polecieliśmy na Majorkę, żeby zagrać koncert. To było w mieście Palma, darmowy festiwal. Trochę dziwne, że nas o to poproszono. Na największym placu ustawiono ogromną scenę, dotarliśmy tam o pierwszej po południu i rozpoczęliśmy próbę. Dano nam darmowe napoje (whisky, gin i piwo) i powiedziano, że mamy wyjść i zagrać dopiero o 1 w nocy! Poniewaz nie było nic innego do roboty, wypiliśmy wszystko co mieliśmy. Odbiło nam. Kompletnie straciliśmy kontrolę. Kiedy wchodziliśmy na scenę, wzieliśmy ze sobą zawartość przebieralni. Wzieliśmy wieszak na ubrania i pamiętam zdejmowanie sztuki ubrania po każdej piosence i wieszanie jej na wieszaku. Byliśmy tak pijani. Tłum musiał się zastanawiać kim my do cholery jesteśmy... Ludziom się podobało, organizatorzy się do nas nie odezwali...

Potem poszliśmy do klubu i imprezowaliśmy aż do momentu kiedy się przewróciłem i rozciąłem sobie ręke o potłuczone szkło. Potem polecieliśmy do domu.

Patrząc wstecz na waszą dyskografię, jak oceniasz wasze płyty? Czy chcialbyś cokolwiek w którejś z nich zmienić?

Nie, nie zmieniłbym niczego, oprócz tego, że wolałbym szybciej się przemieszczać. Dzisiaj coraz bardziej wierzę w dokumentowanie określonego okresu i posuwanie się naprzód. Wycięliśmy tak wiele i zostawiliśmy to w sali prób. Naprawde dobre, interesujące rzeczy, które nigdy się nie ukazały, sadzę, że dawaliśmy sobie za dużo czasu i przestrzeni, przez co sobie na to pozwalaliśmy.

Czy czujecie się częścią londyńskiej sceny muzycznej? Co sądzicie o nowych, londyńskich zespołach takich jak The Others bądź The Libertines? Jakie zespoły poleciłbyś naszym czytelnikom?

Nie i nigdy się nie czuliśmy. Nie mam zdania na temat The Others bądź The Libertines, one po prostu nie istnieją w moim życiu, tak samo jak nie posiadam opinii o Eastenders (opera mydlana). Jednakże w Londynie prawie zawsze grają wspaniałe zespoly. Polecam: The Armed, Capricorns, Comanechi, Todd, Kaito, Bullet Union, Jetplane Landing, Guapo, Klang.

Co sądzisz o brytyjskiej muzyce? Czy jest lepsza niż była dekadę temu?

Nie wiem. Jeśli chodzi o prasę i modę, wszystko jest obecnie bardziej spolaryzowane. Sądzę, że doszliśmy do punktu, w którym czytelnik NME jest odbiciem NME. To mało związany z czymkolwiek świat, bardzo modny sam dla siebie. Ale jest o wiele, wiele więcej. Jestem pewien, że zawsze było, ja sam przez lata angażowałem się coraz bardziej i bardziej w muzykę w tym kraju. A muzyka w tym kraju nie oznacza brytyjskiej. To także zespoły zza oceanu (glównie USA), Brytyjskość nie jest więc czymś, co mnie obchodzi. Zawsze wolałem muzykę od wymachiwania sztandarami.

Czy macie już plany dotyczące następnej płyty? Kiedy możemy się jej spodziewać i jak będzie brzmieć?

Zamierzamy przyjąć zupełnie inne podejście do tworzenia. Zanim znajdziemy się razem w jednym pokoju, chcemy zaprowadzić nasze pomysły o wiele dalej. Tak, żeby były w bardzo zaawansowanym stadium, zanim przepuścimy je przez maszynkę zwaną Seafood. Z pewnością będzie to inny album, lecz szczerze mówiąc nigdy nie wiem jak coś będzie brzmieć dopóki nie zostanie to zarejestrowane na taśmie. Chcę, żeby to była dźwiękowo najlepsza rzecz jaką do tej pory zrobiliśmy.

Ostatnie słowo do polskich fanów?

Czy możemy dostać zaproszenie na waszą imprezę?

"As The Cry Flow" seems to be your best work to date. Is it also the mellowest of all your albums. Can we expect Seafood to use distortion pedals again in the future?

I think we let the songs lead the way on this album. For the first time we amassed a huge amount of songs/ideas before we went to record in the studio and so at one point the album could have gone in any direction. We had heavy songs, we had quiet. And when we got into the studio we made decisions on what we thought were the strongest songs. And we were in a very mellow place! We were in the middle of the English countryside cut off from the real world. I think this album reflects our weirdest time together so far. I also think the playing is the best yet. But to us it's already in the past and we are looking toward a new record. And the way we feel now is that it will be weirder and bigger in production. We are handing a lot of power over to David to take his song ideas a lot further before we mess with them.

We have never packed our distortion pedals away! They are very much in our reach.

The great thing about "As The Cry Flows" is its eclecticism: every song sounds different, there's place for post-rock, punk, new wave, folk, country and many others. Your earlier albums weren’t as eclectic as this one. Was it a result of expanding your musical horizons, the natural process of growing up as a band or something you always wanted to do?

Yes exactly that. This is definitely our "grown up" record and it is a result of our experience both as a band together and individually. Strangely when we recorded it, it felt like our most cohesive record yet. But of course it isn't, it is all over the place. But it all fits (apart from "Good Reason!")

I think we want to make albums that are a journeying experience. And i think we haven't quite got that yet but we are getting closer. we need to reign our schizophrenia!

Also we each have very strong and different tastes and influences and it's tough tying that all together as a one. But if we can do it well then for me that is exactly what we are all about and all we can do.

What were your influences when making "As The Cry Flows"?

For me too much folk music!!! Pentangle, Fairport Convention, we all got in to the Wicker Man film (hence Willows song). Michael Nesmith. While we recorded we listened a lot to Can, Serge Gainsbourg and Led Zep. David listened to a whole lot of Americana and Country music while Kev P fought back with Queens of the Stone Age.

Outside of this Dave's lung collapsed we changed record labels and spent two years making one record. these are probably the real influences on the record we ended up making!

Why have you decided to name your album like that? Does the title have any special

meaning?

I was driving up high in Spanish mountains feeling very giddy. There is an English saying " As the Crow Flies" which is used to describe an approximate time over distance. (I think). A person I was with tried to say this but got his words in to a spoonerism and said: "As the Cry Flows". Somehow it encapsulated our time making the record and everyone agreed.

In interview to Polish Teraz Rock magazine, David said that Seafood fully deserves to sell more albums. Would you like to become the new Snow Patrol and aren't you afraid of losing your small, but committed fanbase?

David is always saying this! Yes we would not shy from a bigger audience but it could only EVER be a result of the music WE make and like. We have an amazingly intense support and I think they would be as happy as us to have a lot more people know about our band.

I was at your gig at Islington last year and the song that everybody wanted to hear was "Porchlight". How do you feel when after all these years everybody still demand that?

God, EVERYONE always wants to hear that song. It's weird because it is easily the worst recording we have ever made (it was a Fierce Panda single years ago). Such a terrible recording, we were so fresh and naive. It speeds up and slows down, I can not listen to it. But it has mutated into this live beast. And always goes down really well.

We played a special one-off small London show the other day and we offered to play anything people wanted to hear. People were screaming for "Porchlight" and Dave got a kid out of the audience up on stage and gave him a microphone. He sang the whole song word for word and he sounded like Barney from the Simpsons. it was very weird.

With songs like that we try to rest them for a bit and if people really want to hear them we tend to re-invent them a little to keep the whole thing interesting.

What was the most unusual/funniest gig you have ever played?

Just recently we flew to Majorca to play one gig. It was in Palma, a free festival. It was weird that we were asked to do it. A huge stage was set up in the Town Square and we got to there at 1pm and soundchecked. They gave us our rider (whisky, gin and beer) and told us we were due on stage at 1am! And so we drank the entire rider because there was nothing else to do. We went crazy. Completely lost it. When we took the stage we took the contents of the dressing room on with us. We took on a hatstand and I remember removing an item of clothing after each song and hanging it up on stage. We were so drunk. The crowd must have wondered who the hell we were.. The crowd loved it, the promoters would not talk to us.

We went on to a club and partied until i fell and cut my hand open on broken glass. Then we flew home.

Looking back at your discography, how do you rate your albums? Would you like to change anything in any of them?

No, I wouldn't change anything apart from I would prefer to have moved quicker. I believe a lot more these days in documenting a time and moving on. We have cut so much and left it on the rehearsal room floor. Really good interesting stuff that never got out and I think this is because we gave ourselves too much time and space to afford such decisions.

Do you feel a part of London music scene? What do you think of new London bands like The Others or The Libertines? What bands would you recommend to our readers?

No and we never have. I have no opinion about The Others or the Libertines they just don't figure in my life in the same way i have no opinion to share about Eastenders (the soap opera). However there is pretty much always amazing bands playing in London. I recommend: The Armed, Capricorns, Comanechi, Todd, Kaito, Bullet Union, Jetplane Landing, Guapo, Klang.

What is your opinion on British music in general? Is it better than it was a decade ago?

I don't know. In terms of press and fashion it's more polarised now. I think we've got to a point where the NME reader reflects the NME. That's a smaller field and is very hip to itself. But there is so much much more, I'm sure there always has been but personally over the years I have immersed myself more and more in music in this country. And music in this country does not mean British. It also means bands from overseas (mostly USA) and Britishness is not a concept that troubles me. I've always preferred music over the waving of flags.

Any plans for the next LP? When can we expect it? What is it going to sound like?

Well, we are taking a whole new approach with songwriting. Before we get into a room together, we are going to take our ideas a lot further. So they will be at a very advanced stage before we put them through the seafood machine. It's definitely going to be different, but truthfully I never know how it's going to sound until it's committed to tape. I want it to be sonically better than ever before.

A final word to Polish fans?

Can we have an invitation to your party please?

Tomasz Tomporowski (25 lutego 2005)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także