Negatyw

Mega Club Katowice - 28 marca 2004

Mieszkam około 20 kilometrów od Mysłowic. Jak to na Górnym Śląsku: podobne miasta, prawie takie same widoki z okien, ludzie mówiący specyficznym językiem, powietrze, którym ciężko jest oddychać. Zawsze z podziwem spoglądam na ludzi, którym udało się zaistnieć poza tą naszą "prowincją". Szczególnie jeśli są oni moimi rówieśnikami, duma wzrasta. Właśnie takie uczucia towarzyszą mi kiedy obserwuję poczynania chłopaków z grupy Negatyw.

Z pewnych źródeł wiem, że kiedy stawiali swoje pierwsze kroki w muzyce (jeszcze pod szyldem Kurtyna) już wzbudzali zainteresowanie publiczności. Krok po kroku zasłużyli na debiutancki album. Po jego wydaniu widziałem dwa razy Negatyw na żywo. Szczególnie utkwił mi w pamięci ten drugi koncert, może dlatego, że grali go w moim byłym liceum, a może dlatego, iż przyszło tylko około 20 osób. Koncert był źle nagłośniony, ze sceny wiało chłodem. Miałem uczucie, że zarówno wykonawcy jak i publiczność chcieli, aby występ jak najszybciej się skończył. Mając tamto wydarzenie w pamięci z wątpliwościami wchodziłem do Mega Clubu w Katowicach, gdzie miał się odbyć koncert promujący nową płytę "Pamiętaj".

Na szczęście nie zawiedli fani i choć jeszcze na pół godziny przed występem sala świeciła pustkami, to już o 20.00 była ona wypełniona prawie po brzegi. Jako suport: PJ Harvey z Thomem Yorke, wprawdzie z głośników, ale zawsze. O 20.30 (z pół godzinnym opóźnieniem) na scenie pojawił się Mietall z kolegami. Na początek zagrali jeden z lepszych, według mnie, utworów na płycie: "Dlaczego źle mi życzysz", mimo kontrowersyjnego śpiewu Mietalla, został przyjęty bardzo gorąco. Potem publiczność usłyszała otwierającą nowy album "Księżycową Podróż". Ten utwór, podobnie jak poprzedni, uzyskał bardziej rockowe brzmienie niż w wersji studyjnej. Zrodziło to we mnie nadzieje, iż wszystkie kawałki z "Pamiętaj" będą zagrane w ten sposób. Nie zawiodłem się i twierdzę, że nowy materiał Negatywu był najważniejszym elementem koncertu.

Wartym podkreślenia jest fakt, iż Negatyw nie wystąpił w swym studyjnym składzie. Grającego na basie Błażeja Nowickiego zastąpił młody człowiek o pseudonimie Carlos i trzeba przyznać, że zmiana ta wyszła kapeli na dobre. Już dawno nie widziałem na scenie tak energicznego basisty. Wizualną stronę koncertu urozmaicał ruch sceniczny Mietalla. Choć na początku mógł być uznany za infantylny i śmieszny, wraz z upływem czasu, stał się pomostem łączącym wykonawców z publicznością. Bardzo ważnym aspektem w relacji z fanami, były również komentarze wokalisty co do niektórych utworów. Czasami nadawały one piosenkom zupełnie nowe znaczenia. Przykładem może być tu utwór "Mechaniczny", który wokalista Negatywu zadedykował pewnemu dziennikarzowi, już teraz nie dziwi mnie fragment: " ja mogę wszystko zjeść nie lubię tylko leszczy....", mało spostrzegawczym przypomnę słowa K. Nosowskiej z płyty "Milena": "...z rybą w nazwisku, bliźniemu po pysku...".

Półtoragodzinny koncert minął w oka mgnieniu, brak drugich bisów pozostawił pewien niedosyt, ale widząc członków zespołu schodzących ze sceny trudno było mieć wątpliwości, że dali z siebie wszystko.

Koncert nie miał słabych momentów, a o jego niesamowitości świadczyć może fakt, iż najmniej wyraziście z wszystkich utworów zabrzmiał "Amsterdam". Zespół zrobił milowy krok w swojej karierze co udowadnia nie tylko na płycie, ale także na scenie.

Rozmawiałem z Mietallem Walusiem dotychczas tylko raz, lecz nie zapomnę z jaką szczerą radością zareagował, kiedy powiedziałem, że kupiłem ich debiutancką płytę. Mam nadzieję, że wokalista i zespół zachowają charakterystyczną dla nich naturalność. Jeśli tak będzie, dobre koncerty Negatywu staną się prawidłowością.

tin (8 kwietnia 2004)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także