Max Tundra

Powiększenie, Warszawa - 14 października 2009

Zdjęcie Max Tundra - Powiększenie, Warszawa

To był wieczór zaskoczeń.

Pierwsze i najważniejsze, frekwencja. Stołeczne Powiększenie było nabite ludźmi do tego stopnia, że wystarczyła krótka chwila, by salę koncertową wypełniły kłęby dymu – interweniowała obsługa, próbując przegonić palaczy na wyższe kondygnacje klubu. Powietrza jednak nadał ubywało, a temperatura rosła – głównie za sprawą niepotrzebnie włączonego ogrzewania. Tłum oblegał więc przydrogi bar, próbując piwem zbić gorączkę.

Bohater wieczoru pojawił się na scenie z opóźnieniem godnym rockowych gwiazd, co okazało się znamienne, bo Ben Jacobs choć dysponuje aparycją nieśmiałego bibliotekarza, to – zaskoczenie nr 2 – podczas występu tryskał niemal rockistowską energią. Jego klawiszowe kanonady dorównywały prędkością gitarowym solówkom Eddiego Van Halena, a mnogość instrumentów klawiszowych, po które sięgnął podczas koncertu, wprawiłaby w zakłopotanie samego Keitha Emmersona.

Zawiódł się – zaskoczenie nr 3 – jednak ten, kto oczekiwał zwykłego odegrania (choć spora część muzyki wybrzmiała z podkładu) najciekawszych utworów z dorobku niewysokiego londyńczyka – aranże rozrastały się, a Ben wtrącał cytaty („Single Ladies” Beyonce – zaskoczenie nr 4), żonglował dziecięcymi zabawkami (na których odegrał mięsisty rave), flirtował z gitarą (odgrywając ogniste solo). Zabawa – bo o nią przecież chodziło – była przednia, a Ben sprawiał wrażenie szczerze uskrzydlonego fanowskim uwielbieniem, wręcz urzeczonego entuzjazmem, z jakim publiczność reagowała na jego pokręconą, na pozór trudną, ale jakże przystępną (vide „Which Song”), bo nacechowaną lekkością popowej formy („Will Get Fooled Again”), muzykę.

Zaprawdę, kto dał się tego wieczoru uziemić zimie, która – zaskoczenie nr 5 – zaatakowała znienacka, ma czego żałować. Odważnym o wydarzeniach dnia przypominać będzie pomysłowy, dystrybuowany za darmo plakat. Max Tundra is the future!

Maciej Lisiecki (26 października 2009)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: lewar
[28 października 2009]
*xiu xiu
że Stewart solo zawiódł po prostu. Maxowi jednak nie dopisała pogoda, trudno się było tego dnia ruszyć z domu.
Gość: lewar
[28 października 2009]
git relacja. mega koncert. choć frekwencja wcale nie taka, jakby się można było spodziewać. na jakimś obesranym xiu xiu było więcej ludzi.
Gość: 17
[27 października 2009]
http://klubpowiekszenie.blogspot.com/2009/10/max-tundra.html

tu masz
Gość: kachna
[26 października 2009]
link nie działa

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także