Au / Kyst
Powiększenie, Warszawa - 17 maja 2009
- Zajebiści są.
- Co za nuda. Animal Collective w math rockowym instrumentarium usiłujący grać jak Mr. Bungle. Jakkolwiek idiotycznie by to nie brzmiało.
- Przesadzasz… No i czemu nagle wszystko wszystkim się kojarzy z AC?
- Co by o Animalach nie mówić dorobili się od razu rozpoznawalnego stylu. Od razu można też poznać jak ich ktoś próbuje podrabiać.
- Ale Mr. Bungle?
- Żonglerka różnorakimi motywami i stylami była przecież dawniej trademarkiem ekipy Pattona.
- Damn! Teraz Rockiem pojechałeś. Żonglerka była, ale raczej nastrojem. Z cichego w głośne i na odwrót.
- Notorycznie wykorzystywali patent polegający na intensyfikacji natężenia dźwięków, hałasu, by nagle upuścić całe napięcie i przejść do innego motywu…
- Notorycznie to się perkusista oddawał nieco improwizowanym kanonadom!
- …i przejść do innego motywu, zwykle jakiejś kiepsko zaczepiającej się o ucho melodii.
- Ale melodie były. Lekko klasycyzujące, przeorane gitarowym pługiem…
- Noisowe „górki” i melodyjki typu „pitu-pitu”.
- … szaleństwo rozdarte między post-rockową furią a freak folkowym zapomnieniem. Trochę się im momentami rozłaziły te kompozycje…
- Nie zauważyłem, żeby ten zespół miał jakieś kompozycje.
- … ale były i emocje, i chwile autentycznego uniesienia. No i zaprezentowali nowy utwór czy nawet dwa.
- Żeby to wszystko miało sens potrzeba było jeszcze kilowata energii, a w tym nie było wcale ognia!
- Ale była pasja! Jak nie bębnił, to klaskał, parskał, fukał albo brzęczał różnymi dzwoneczkami. Ciekawe czy przywieźli je ze sobą czy prosili w riderze o zestaw ceramicznych dzwonków kuchennych. A ten drugi, blondyn, jak się wczuwał! Wokalnie trochę Antony, trochę ten kolo z Wild Beasts – ten z kabaretowym wąsikiem.
- Kabaret to był na scenie, a raczej tanie sztuczki ulicznych penerów. A Kyst widziałeś?
- Ze trzy ostatnie kawałki. Skromne chłopaki, wciąż jeszcze szukający pomysłu na siebie.
- To o której się zaczęło?
- Chyba punktualnie. Byłem chwilę przed 21.
- Z listy miałeś wejście?
- Miałem mieć. Zabrakło mojego nazwiska na liście, ale rzekłem, że prasa, że Screenagers, to bramkarz machnął ręką i wszedłem.
- Mnie też się pytał czy jestem na liście.
- No i?
- Odrzekłem, że nie. Kupiłem bilet.
- Down. A widziałeś te panny przy drzwiach, tańcujące jakby to była impreza w Jadło?
- Soczewek nie nałożyłem.
- Heh. Kumpela mi pisała, że też nie widziała, bo mało się w ogóle rozglądała.
- A podobało jej się?
- Cytuję, „B.a.r.d.z.o. Kompletnie mną rzuciło”.
Komentarze
[25 maja 2009]
[21 maja 2009]
traz czekam na xiu xiu solo, będzie gutpozdro i no offence
[20 maja 2009]
[20 maja 2009]
[20 maja 2009]
[20 maja 2009]
[20 maja 2009]
[20 maja 2009]
[20 maja 2009]