Butthole Surfers / Plum / Materac

Bezsenność, Wrocław - 19 kwietnia 2009

Zdjęcie Butthole Surfers / Plum / Materac - Bezsenność, Wrocław

Po doświadczeniu fatalnego nagłośnienia w Jadłodajni na Tigercity, nie powiem złego słowa o sound systemie Bezsenności, mimo to kwietniowy Off Club nie wypadł szczęśliwie. Organizacja tego typu koncertu w tym klubie nie była najlepszym pomysłem, tym bardziej jeśli nikt nie zadbał o dostateczną ochronę odgradzającą rozszalałą publiczność od sceny. Pozytywem wieczoru był fakt, że pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby bliżej nieznany polski zespół, supportujący długo oczekiwaną gwiazdę z zagranicy, dawał bisy. Plum jako jedyni dali występ, który warto było zobaczyć i zapamiętać, chociaż ich muzyka była wyraźnie inspirowana Black Flag, Big Black czy Shellac, a sama w sobie nie pokazywała niczego odkrywczego. Pozytywna energia i profesjonalne podejście do koncertu zjednały im słuchaczy zgromadzonych pod sceną. Skoro mamy w Polsce tylu epigonów nieudolnie naśladujących brytyjskie indie kapele, którzy mimo wszystko zdobywają popularność, czemu nie cieszyć się, że jest zespół, potrafiący bardzo przyzwoicie brać przykład z najlepszych noise’owych grup lat 80. i 90.

Gdy nadszedł czas na Butthole Surfers, atmosfera się zagęściła, średnia wieku publiczności podniosła do lat 40, a kultura osobista upadła o wiele za nisko, nawet jak na koncert punkowy. Średnio trzeźwy Gibby Haynes z początku starał się nawiązać dialog z publicznością, rzucając z rękawa dowcipami i soczystymi przekleństwami (i tu pojawił się problem w postaci bariery językowej, tak więc jedyne odpowiedzi na jakie było stać publiczność to: „yeah”, „fuck”, „I love Bush” oraz irytujące zawodzenie gdzieś z końca sali). Przez pierwsze pół godziny zespół próbował pokazać, na co ich stać – odstawić pokrętne show, dziwaczne przedstawienie przepełnione wtrącanymi co rusz komentarzami Haynesa, jego szaleństwami na scenie i nieprzyzwoitymi propozycjami w kierunku bawiących się dziewcząt. Potem jednak w przeciwieństwie do coraz bardziej rozentuzjazmowanej publiczności, wokalista jakby stracił zupełnie zapał i wydawało się, że jedyne o czym myślał to, kiedy to się wreszcie skończy. Ktoś zaczął bawić się piwem tak jak zwycięzcy Formuły 1 szampanem (tak więc wróciłam do domu z mokrymi włosami). Niektórzy starali się uprawiać stage-diving i pogo jak na juwenaliowych koncertach Kultu, były też próby rozebrania Gibby’ego Haynesa, gdy schylił się po piwo podawane przez kogoś spod sceny. Nawet mikrofonom się dostało, bo w którymś momencie zanurkowały wśród tańczących ludzi. Tu pojawia się nieprzyjemny akcent, mianowicie techniczny, który ruszył by umocować je na miejsce, został potraktowany bardzo nieprzyjemnie przez stojących najbliżej fanów. Zresztą cały zabieg nie zdał się na wiele, bo po drugim przechwyceniu mikrofonów przez publiczność zepsuły się zupełnie, tak że Haynes musiał zacząć krzyczeć przez megafon (do którego w pewnym momencie dorwała się też jakaś panienka, której udało się wskoczyć na scenę). Wtedy chyba organizatorzy koncertu doszli do wniosku, że tak naprawdę nad niczym nie panują, a klub jest zupełnie nieprzygotowany na wytrzymanie dalszego koncertu Butthole Surfers. Niby została zarządzona przerwa w występie, jednak zespół nie wyszedł już ponownie na scenę, nawet żeby pożegnać się czy powiedzieć choćby słowo wyjaśnienia. Nikt z organizatorów tez nie powiedział, co się stało. Tak więc pierwszy koncert Butthole Surfers zakończył się dość zaskakującą i dziwaczną porażką.

Katarzyna Walas (23 kwietnia 2009)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: rockafellabastard
[28 kwietnia 2009]
Well, baby...

"Noise rockowy PLUM założyli w 1999 dwaj bracia. Aktualnie to trio, którego skład tworzą: Marcin Piekoszewski (bas & wokal), Rafał Piekoszewski (gitara, wokal) ) i Adam Nastawski (perkusja). Bezkompromisowe brzmienie, energia i wrażliwość zespołu przywołują na myśl, jak mówią sami członkowie, takie formacje jak Jesus Lizard, Shellac czy Oxbow. Tworzone przez muzyków Plum harmonie i ściany dźwięku porównuje się często do dokonań Sonic Youth oraz zespołów z wytwórni Touch & Go Records. Mają na koncie kilka płyt i niezliczoną ilość koncertów m.in. z Ten Grand, Victims Family czy Sunshine".
Gość: FAUKC
[28 kwietnia 2009]
"bliżej nieznany polski zespół"???
"wyraźnie inspirowana Black Flag, Big Black"???
Ile Ty masz lat, dziewczyno?

Powodzenia.
Gość: OIJOFJI
[28 kwietnia 2009]
Cokolwiek?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także