Ronika: w pięciu singlach
Ronikę będziecie mogli zobaczyć 22 września w warszawskim klubie Powiększenie na imprezie organizowanej przez Screenagers.pl. Aby zachęcić Was do tłumnego przybycia do klubu, rekomendujemy pięć znakomitych singli, jakie ma na koncie blondwłosa wokalistka z Nottingham.
Ronika - Forget Yourself
W duecie „Forget Yourself”/„Wiyoo” jest coś hipnagogicznego – począwszy od zamglonych, kolażowych teledysków, po względnie lo-fi, śmieciowe brzmienie. Jest też coś niezwykle treściwego – wrażenia tak ogromnego stężenia hooków, jak w tandemie singli z wiosny 2011 roku, nie mieliśmy chyba już przy żadnym kolejnym kawałku Roniki. Potrzeba chwili, żeby zorientować się, co się dzieje w tym wszechpopowym, ogarniętym artystycznym ADHD autorki mikroświecie. Każdy zakręt jest tu niewiadomą, każda melodia grozi skokiem z urwiska i choć ani razu to nie następuje, to przy kolejnym zetknięciu się z „Forget Yourself” znów pojawia się ten niepokój o los tej wariackiej, ale zarazem absurdalnie chwytliwej piosenki.
Ronika - Wiyoo
Na etapie tego singla Ronika wydawała się być zachłyśnięta Madonną z okresu debiutanckiego albumu, a raczej jej przewodnią rolą w świecie kobiecego disco pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. „Wiyoo” słucha się jak wybornej kompilacji cytatów z singli „Madge”, ale także Tracy Weber, Carrie Lucas czy Connie; kompilacji podrasowanej oczywiście do standardów klubowego popu pierwszej dekady XXI wieku, o czym świadczy pompowany klawiszami na modłę nu-electro mostek. Znów: hooki ścigają się ze sobą, czego można nie zauważyć, oddając się czystemu parkietowemu hedonizmowi.
Ronika - In The City
„Ronika na parkiecie” wygląda na pleonazm, w końcu nie mówimy tu – przynajmniej na razie – o autorce zmysłowych ballad czy fance nieparzystych podziałów rytmicznych. Ale tu Ronika pojawia się w samym centrum parkietu i zarządza imprezą. „In The City” to jej najbardziej taneczna produkcja i chodzi tu zarówno o odpowiednie tempo dyskotekowego bitu, jak i atmosferę piątkowej nocy „na mieście”: oślepiających stroboskopów, zawieszonego w powietrzu seksualnego napięcia i przysłowiowego „łamania obcasów”.
Ronika - Only Only
Są pewnie w katalogu Roniki utwory bardziej rozsadzające konwencję popowego singla niż liniowo skonstruowane „Only Only”, ale wątpię, czy wokalistka z Nottingham ma w swoim dorobku lepszy, po ludzku bardziej chwytliwy refren niż wżerające się w mózg only only only only only... Postawiony pod ścianą przed wyborem mojego ulubionego tracku blondwłosej artystki, pewnie wskazałbym właśnie ten. Odhaczamy tu też jeden z jej znaków firmowych, polegający na, yyy, zignorowaniu roli intra. Osobną jakością jest teledysk – ostatnia, jak na razie, część trylogii zawierającej stylizacje na lata osiemdziesiąte, te retro-futuro, prześwietlone, przejaskrawione kolaże, które tak naprawdę należą do „Video dotyku” Anny Jurszktowicz.
Ronika - Automatic
„Wstyd to kraść”, ale też nie zawsze. O ile zrobi się to tak kreatywnie, jak Ronika w „Automatic” – owszem, sampel z „Together” zapomnianego Odyssey jest więcej niż bezczelny, ale skoro sam Nile Rodgers, pozostający z naszą bohaterką w znakomitych stosunkach filar Chic, przymknął na to oko, to nie próbujmy być bardziej święci od Benedykta XVI. Poza tym dopóki efektem złodziejskiego procederu są tak wyśmienite piosenki – a „Automatic” to bez wątpienia jeden z sekretnych hymnów lata 2012 – pozostaje tylko udzielić rozgrzeszenia połączonego z błogosławieństwem. Tam gdzie Air France chcieli się chillować na leżakach i popijać słodkie drinki, Ronika rozkazuje ruszyć dupę, chwycić za deskę i złapać falę, choć „Automatic” daleko do stereotypowych surferskich brzmień: Chic spotyka Lisa Lisa & The Cult Jam, oldschoolowy rap, Daft Punk i Toro Y Moi. Posłuchajcie rozkosznie pociętego, klawiszowego funku mostków, zawadiackich okrzyków blondynki i szałowej solówki na Korgu. „Kopara opada”.
Komentarze
[24 września 2012]
[24 września 2012]
[24 września 2012]
[22 września 2012]
[17 września 2012]
[16 września 2012]
[30 sierpnia 2012]
[22 sierpnia 2012]