Flesz 02/12/2013
Po kilku tematycznych odcinkach – dziś znów parę kawałków o niczym konkretnym. Zapraszam, lecimy tutaj!
∆
Poza grupką wiernych fanów mało kto pamięta dziś o kwartecie Mansun. To jedno z najokrutniejszych fałszerstw oficjalnej historii muzyki lat dziewięćdziesiątych – zespół, który powinien być od dawna w hall of fame brytyjskiego rocka swoich czasów, jest regularnie wymieniany jednym tchem z grupami w rodzaju Space i Cast. Nic im nie ujmując, ale słyszeliście kiedyś grupę Space?! Mansun to była artystycznie raczej liga Radiohead, The Verve, Super Furry Animals. Lub – w najgorszym razie – prawie ta klasa. I nie chcę zaczynać rozprawy na temat „Six”, tego niezaprzeczalnego, obłąkanego arcydzieła Drapera, Chada, Kinga i Rathbone’a. Weźcie najeżony hitami debiut z takimi perłami, weźcie szalone wideo do „Taxloss” z całym niewyobrażalnym dziś konceptem, poszukajcie po singlach spoza płyt – zarówno stronach A, jak i stronach B. Kurczę, nawet dyskusyjne „Little Kix” potrafiło być bezdyskusyjnie trafione. Niestety, przydarzył się britpop i koniec końców, jak na ironię losu, najmocniej oberwali ci, którzy najmniej się o niego prosili – świetne zespoły typu Boo Radleys czy właśnie Mansun. Ale liczę, że dziś, kiedy od ostatniego regularnego wydawnictwa kapeli z Chester upłynęło już trzynaście lat, dokona się jakaś drobna rehabilitacja tych wariatów – z jednej strony Paul Draper przebąkuje coś o solowym albumie, z drugiej modniejszy od szafiarek z Placu Zbawiciela producent Dev Hynes na swojej płycie Blood Orange umieścił cover „I Can Only Disappoint U”, ich ostatniego autentycznego przeboju (#8 w wakacje roku 2000). Trzymam kciuki.
∆
Zacząłem od sprawy malutkiej, to teraz pora na większą. Spore zamieszanie na rynku radiowym – największa stricte rockowa stacja w kraju, Eska Rock przenosi się do internetu, poza stolicą, gdzie zamieni się z miejscami z Vox FM, do niedawna bazującą w całości na sprawdzonych, złotych przebojach, a od teraz pierwszą w ogólnopolskim eterze stacją, która w swojej rotacji przewidziała miejsce dla muzyki disco polo (na podobny krok zdecydowała się kilka miesięcy temu sieć Radia Plus). Pierwsza z marek straci zapewne sporo i to niekoniecznie tylko w wyniku facebookowej burzy wokół wycofania stacji z eteru, bo tego rodzaju „kryzysy w social media” wyglądają zazwyczaj na groźniejsze niż w rzeczywistości są. Szansę na wybicie się z rejonów permanentnego błędu statystycznego zyska Roxy, gdzie według wszelkich znaków na niebie i Ziemi powędruje Wojewódzki, choć mam wrażenie, że to nie chaotyczne-ale-barwne poranki, a mdłe pasma dzienne są największą bolączką tej stacji. Z kolei Vox, który odtąd niechybnie zacznie być kojarzony z disco polo (nawet mimo tego, że przynajmniej na razie to jeden na trzy utwory), powinien osiągnąć szybki skok słuchalności, bo nikt chyba nie ma wątpliwości, że to właśnie takiej muzyki w swoim „radyjku” życzą sobie wciąż miliony Polaków, po prostu nikt jak dotąd nie miał odwagi tego zrobić (podobnie rzecz się ma z rapem). Jeśli tak się stanie, to w najbliższych latach ten rynek może przejść szybką i niespodziewaną rewolucję. Chyba, że ja blefuję, a rację miał Robert Leszczyński.
∆
Rozpoczął się drugi sezon najlepszego muzycznego wideobloga w sieci. Jak zwykle ani jednej zmarnowanej sekundy, czyli Chris Ott „mówi jak jest”.
∆
BBC podało nominacje do nagrody „Sound Of 2014” i – ku mojemu zaskoczeniu – mało wśród tej piętnastki wykonawców, którzy mieliby już na koncie konkretne, indywidualne osiągnięcia, co zawsze niezmiernie mnie w tej inicjatywie irytowało. Może „się nie znam”, ale poza Samem Smithem, Kelelą, FKA twigs, Chance The Rapper i BANKS nie widzę tu szczególnie ogranych kart, a i ta piątka wciąż jest bardziej z kategorii rokujących niż spełnionych. Tymczasem ze świata spływają powoli podsumowania końcoworoczne. Z kronikarskiego obowiązku: według PopMatters singlem roku było „Get Lucky”, swoje listy przedstawiły też trzy znane z konserwatywnych upodobań czasopisma brytyjskie: w „Uncut” triumfuje „mbv”, w „Q” – podobnie jak w połowie wyspiarskich gazet zapewne – „AM”, a w „Mojo”, nieco niespodziewanie, Bill Callahan i „Dream River”.
Komentarze
[7 grudnia 2013]
[6 grudnia 2013]
[6 grudnia 2013]
[3 grudnia 2013]
[3 grudnia 2013]
[3 grudnia 2013]
Nie dla Kuby Wojewodzkiego gdziekolwiek.
A fani Eski Rock przeniosą się do słuchania Antyradia.
Z polskich stacji najczęściej słucham Trójki, ale to już coraz mniej, czasem Czwórki. Do internetu przeniosła się też Planeta FM i powiem, że całkiem dobra stacja jest.
[2 grudnia 2013]
[2 grudnia 2013]
[2 grudnia 2013]
[2 grudnia 2013]
[2 grudnia 2013]
[2 grudnia 2013]