W branży 2013 #6: Podlasie jako stan umysłu

Zdjęcie W branży 2013 #6: Podlasie jako stan umysłu

Łukasz Łachecki, we właściwym sobie, pogardliwym stylu, dobrał się do tyłków prasowym „tytanom intelektu”, którzy – w opinii Łacheckiego – siląc się na analizy „powracającej mody na disco polo, która powraca średnio co pół roku”, znów dali wyraz intelektualnej pogardzie (sic!) rzekomych elit dla gorzej sytuowanych klas.

Ideologiczny wywód w obronie wykluczonych, czyli słuchaczy disco polo (nacisk położony jest na lata 90., ale, siłą rzeczy, tekst musi dotykać również tu i teraz), jest tak naprawdę wstępem do rankingu kilkunastu niezłych discopolowych nevergreenów, które zafascynowały Łukasza. Szapo-ba dla jego kronikarskiej precyzji – bodaj w każdym z przywołanych przez Łacheckiego utworów jest coś (zarys melodii, dziwaczny drum-track, mglisty sound syntezatora), co pozwala osłuchanym ziomkom wyjść poza utarty zestaw remizowo-festynowych skojarzeń. A wiadomo, że im bardziej karkołomna jest kulturowa teza, tym bardziej jest porywająca. Choćby ta o mentalnym patronacie nad całym zjawiskiem disco polo wspaniałego „Never Say Goodbye” Krystyny Moczulskiej, którym Łukasz otwiera swój ranking. Pisze: „Never Say Goodbye” mogłoby być jednym z fundujących kawałków dla interesującego mnie disco polo na tej samej zasadzie, na jakiej pierwszym polskim raperem był Kazik, choć mam wątpliwości, czy Staszewski osiągnął kiedyś poziom tego bangera spod znaku Hi-NRG. Nie trudno dać się porwać takiej wizji, napisany przez potentata italo disco, Severa Lombardoniego, track ma w sobie coś z ponadczasowego klasyka – wyobrażam sobie cover w wykonaniu Roniki, z którym to coverem Ron wreszcie przebija się do mainstreamu. Boże, chyba wypadałoby podesłać jej ten numer, niech obczai.

Wszystko fajnie, tyle że zestawienie interpretacyjnego klucza, którym się Łachecki posłużył, z kontekstem estetycznych-a-co-za-tym-idzie-społeczno-politycznych gustów mentalnej Polski B, jest trochę taką nieświadomą (?) manipulacją.

Owszem, Varga i Bratkowski, w wywiadzie nad którym pastwi się Łukasz, odlecieli. Ale to Łachecki, wystawiając laurkę „interesującemu go” disco polo, za punkt odniesienia bierze, koniec końców, „Ona tańczy dla mnie”, a dalej „Świat nie wierzy łzom” i wreszcie Krzysztofa Krawczyka. To już zupełnie inna narracja, inna tradycja, z którymi trudno pogodzić podjarkę hauntologią i kasetowymi zniekształceniami. Festynowa biesiada unieważnia wszelkie chwalebne skojarzenia muzyczne w tym momencie, w którym próbuje się dopisać do nich kontekst społeczny.

Łachecki nie tylko nie przeprowadza jasnego rozliczenia, kiedy mamy do czynienia z szambem, a kiedy perfumerią, ale przede wszystkim miesza porządki. Dopisuje do fajnego rankingu wątek udźwiękowiony przez Janusza Laskowskiego, a nie „Never Say Goodbye” czy nawet „Freda Krugera” Top One. Sorry, ale nie umiem myśleć o tym zabiegu inaczej, niż jak o przypadku „pożytecznego idiotyzmu”, co by się zgadzało z lewicowym podtekstem u Łukasza. No i przy całej powierzchowności, banalności i arystokratycznej wyższości Vargi i Bratkowskiego, bliżej mi chyba do trwogi, która leży u podłoża ich pogardy dla umownego Podlasia, niż do pociągających, lecz mylących, zestawień Łukasza.

Paweł Sajewicz (19 marca 2013)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Maciek
[20 marca 2013]
Przypomniały mi się ze słowa z Porcysa z opisu Kombii ,,nagrywając kolejną straszną pieśń z targetem marketingowym tak przerażającym, że mam nadzieję nigdy się z nim nie spotkać."
Gość: pszemcio
[20 marca 2013]
"Kiedyś kultura była zjawiskiem elitarnym obecnie ma być skierowana do wszystkich więc ten poziom się obniża a czasem, jak w przypadku disco polo" pikuje w dół. A tzw. artyści, no cóż, chcą zarobić na godne życie. I to wszystko bez żadnych podtekstów"

Sugerujesz że kiedyś wieś nie miała swojej kultury? Poziom kultury się obniża bo równolegle istnieje tzw. kultura niska (brzydkie słowo - wiem)? Zawsze istniała
Gość: anka
[19 marca 2013]
Do Marcina - zgadza się, ci studenci co przyjechali ze wsi bo jednak zjawisko "Podlasie jako stan umysłu" istnieje czy tego chcemy czy nie. Śledzę te wywody w prasie na temat disco polo, w tym Łacheckiego i zastanawiam się po grzyba dorabiać do tego ideologię. Zjawisko istnieje bo większość społeczeństwa lubi to co proste. Kiedyś kultura była zjawiskiem elitarnym obecnie ma być skierowana do wszystkich więc ten poziom się obniża a czasem, jak w przypadku disco polo" pikuje w dół. A tzw. artyści, no cóż, chcą zarobić na godne życie. I to wszystko bez żadnych podtekstów.
Gość: Marcin
[19 marca 2013]
Ktoś tu zapomniał, że disco polo dawno opuściło wieś i jest teraz nurtem coraz bardziej miejskich. Nie zdziwiłbym, gdyby disco polo przeważnie słuchali studenci w dużych miastach.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także